Rastrakrytycy

Agnieszka Słodownik

Książka „Raster. Macie swoich krytyków” to, poza płaszczyzną informacyjną, także niezły ubaw i rozrywka

Jeszcze 1 minuta czytania

Pismo „Raster” powstało w 1995 roku, stworzyli je Łukasz Gorczyca, Michał Kaczyński i Adam Olszewski. Po pięciu latach przeniosło się do internetu i ukazywało dalej na stronie raster.art.pl do 2005 roku. „Raster. Macie swoich krytyków” to wybór tekstów z lat 1997–2004.

Entrée jest wywrotowe. Zaczynamy od indeksu (sic!) jak w papierowym numerze nieregularnika „Raster” z 1997 roku. Na potrzeby książki zaadaptowane zostało także pochodzące z niego hasło: „Sprawdź, czy twoje imię i nazwisko znajduje się na poniższej liście. (…) Jeśli nie, zrób coś, żeby znaleźć się w następnym wydaniu!”.

Zanim dobierzemy się do mięsa, czyli wyboru tekstów, które ukazywały się w art-zinie „Raster”, a potem w „Internetowym tygodniku szybkiego reagowania” – na ruszt idzie, równie kaloryczna, rastrystowska nomenklatura. Słowniczek Artystyczny Rastra redefiniuje  znaczenie symbolu ®, którym oznaczone jest każde hasło. Tłumaczy świat sztuki, począwszy od archaicznych, choć dominujących jeszcze kilkanaście lat temu, technik, stylów i form artystycznych (AŻURYZM, SZPARYZM, ARTE-POLO, BŁOTO), poprzez ówczesną strukturę polskiego świata sztuki (ZUJ, ZNIECHĘTA, BUŁA), skończywszy na słownictwie tłumaczącym element ludzki (GACEK, LISY, FURY I FUTRA). Przypominam sobie, skąd pochodzą słowa na stałe już zagnieżdżone w języku mowy o sztuce.

„Raster. Macie swoich krytyków”,
wydawnictwo 4000 malarzy, 512 stron,
w księgarniach od grudnia 2009
Świetnym wprowadzeniem do książki  jest esej „Układ scalony sztuki polskiej”. Czytelnikowi z kiepskim kompasem wewnętrznym orientację w artystycznej przestrzeni kraju ułatwi mapka. Przewodnik Lonely Planet POLAND mógłby prezentować ów tekst jako rozdział dla wnikliwych arttrawelersów.

Danie główne. Wybrane teksty klarują sytuację z okresu, z którego pochodzą, tak,  jak nie zrobił tego nikt wcześniej. Kąśliwy, dynamiczny język daleki był zarówno od akademickich suchot, jak i niezrozumiałego, hermetycznego stylu NAGANIACZY. Jednakże do tekstów na raster.art.pl przyciągała mnie też ich forma. Tytuł i lead rzucały się w oczy, a większy niż zazwyczaj rozmiar czcionki samego tekstu sprawiał, że był on łatwo przyswajalny wizualnie. Tego w książce nie ma.

„Bez straty – mówi Jakub Banasiak, redaktor i wydawca tomu. – «Raster» w pewnym sensie stał się zakładnikiem krzykliwej, tabloidowej formy, do której nawiązywał w internecie. Tymczasem czytelnik antologii może przekonać się, że była to tylko fasada, za którą skrywa się kompleksowy, wielowarstwowy krytyczny projekt”. Syntetyczny charakter publikacji sprawia, że nadaje się ona zarówno dla odbiorcy-laika, jak i osób ze środowiska. Z drugiej strony mamy do czynienia z przytłaczającą momentami ilością informacji z wybitnie wąskiej specjalizacji. Laik może się więc zniechęcić. Człowiek „z branży” zachłysnąć.

Jakub Banasiak: „Prawdopodobnie większość z młodszych odbiorców sztuki nie wie, że galeria Raster wspiera się na fundamentach «Rastra» – magazynu, który zrewolucjonizował postrzeganie polskiej sztuki. Nasza książka to nie tylko dokument epoki, ale przede wszystkim «fotografia» zmian, które w dużej mierze dokonały się także za sprawą działalności krytycznej Gorczycy i Kaczyńskiego. Zresztą ewolucja samego «Rastra» jest najlepszą metaforą przemian polskiej sztuki: to droga od art-zina do Art Basel, największych na świecie targów sztuki”.

Książka, poza płaszczyzną informacyjną i językową, to także, kolokwialnie rzecz ujmując, niezły ubaw i rozrywka. Gorczyca i Kaczyński umiejętnie posługują się humorem.

Dla tropicieli plotek pozostaje na deser WARPÓŁ, czyli Wieści z ARtystycznego PÓŁświatka, a dla czytelników o umysłach ścisłych – Kalendarium.