Urok detalu

Marcin Król

Wywiad rzeka Andrzeja Friszke z Władysławem Bartoszewskim to mnóstwo detali bezcennych dla historyków, a dla zwykłego czytelnika – czysta przyjemność oglądania bogactwa życia

Jeszcze 1 minuta czytania

O życiu i dokonaniach Władysława Bartoszewskiego wiemy już wiele z licznych napisanych przez niego książek, a także z kilku tomów wywiadów, jakie z nim przeprowadzono. Rozmowy spisane przez Andrzeja Friszke zasługują jednak na szczególną uwagę, nie dlatego, byśmy się dowiadywali rzeczy zupełnie nowych, ale z racji upodobania historyka do szczegółu i zdolności bohatera, który niezliczone szczegóły pamięta. Najciekawsze z tego punktu widzenia są dwa okresy – wojna i potem pierwsze lata powojenne. Opis pierwszego pobytu w Oświęcimiu (jeszcze nie obozie zagłady) i opis sytuacji społecznej, gospodarczej i politycznej w powojennej Warszawie. Bartoszewski pamięta wszystkie nazwiska, wygląd osób i miejsc.

Dlaczego detal ma tak wielką wartość i jest taki dla nas interesujący? Z kilku powodów. Po pierwsze daje nam znajomość rzeczywistości, która jest niemożliwa bez znajomości wszystkich okoliczności i konkretnych sytuacji wyboru. Historycy czasem podejmują się pracy nad odtworzeniem detalu, ale często, zwłaszcza w krajach wielokrotnie niszczonych (jak Polska) brak im materiału, a czasem zwyczajnej cierpliwości, bo wiele ciekawych rzeczy można jeszcze znaleźć w niektórych parafiach czy w archiwach zakonnych, do których dostęp bywa trudny. Stąd, na przykład, bardzo niewiele wiemy na temat życia codziennego polskich chłopów w XIX wieku, a tylko nieco więcej na temat codzienności polskiego dworku. Nie pałacu, bo tu mamy wspomnienia i pamiętniki, ale zwyczajnego skromnego, często ubogiego dworku. Niewiedza ta powoduje, że trudno jest zrozumieć ludzkie zachowania nawet w dramatycznych okolicznościach, jak w okresie powstania styczniowego, kiedy to mieszkańcy polskich dworków stawali przed trudnymi wyborami, a ich decyzje zależały nie tylko od odwagi i patriotyzmu, ale często od odpowiedzialności za bliskich, sytuacji materialnej, wykształcenia i kulturalnego otrzaskania. Jarosław Iwaszkiewicz opisuje to wszystko świetnie w kilku opowiadaniach (m.in. „Noc czerwcowa”, „Heydenreich” i kilku innych), ale on jeszcze mógł korzystać z przekazu ustnego.

Władysław Bartoszewski, „Życie trudne, lecz
nie nudne. Ze wspomnień Polaka w XX wieku”
.
Rozmowy przeprowadził Andrzej Friszke. Znak,
Kraków, 576 stron, w księgarniach od 19 lutego 2010
Im dalej sięgamy w przeszłość, tym bardziej istotna staje się sprawa detalu, bo bez znajomości niektórych idei, obrazów czy dźwięków, a także zachowań prywatnych i publicznych, nie da się przeszłości pojąć w pełni, a czasem w ogóle. Dlatego z taką radością czytamy wielkiego i mądrego Montaigne’a, ale również próżnego i raczej niemądrego Samuela Pepysa. Po prostu rozumiemy – choć trochę – ich świat.

Wprawdzie do rozumienia poglądów filozoficznych znajomość detalu nie jest potrzebna, ale do uprawiania historii idei jest już znacznie bardziej przydatna. Jeżeli bowiem chcemy zrozumieć nie tylko zapisane i opublikowane poglądy, ale motywy decyzji praktycznych, politycznych, a także artystycznych, to nie możemy dzisiaj już – i na szczęście – zadawać wyjątkowo niemądrego pytania: dlaczego? Nic nie ma jednej przyczyny, a liczba i znaczenie różnych przyczyn są tak trudne do oszacowania, że relacja przyczynowo-skutkowa w opisie historii duchowej jest pozbawiona wartości i z góry nieprawdziwa. Wtedy pozostaje nam tylko pokazanie, przed jaką sytuacją wyboru stał nasz bohater, czy też w jakiej sytuacji wyboru rodziło się konkretne dzieło sztuki.

Na sytuacje wyboru składają się zaś nie tylko wielkie idee epoki, zdarzenia historyczne czy nurty społeczne, ale także ludzie, jakich się zna i z jakimi się przyjaźni, odruchy sympatii i antypatii, kwestia smaku i niesmaku, sytuacja finansowa i rodzinna. Bez tej wiedzy nie jesteśmy w stanie opisać sensownie zachowania Zygmunta Krasińskiego w trakcie i po powstaniu listopadowym i nie jesteśmy w stanie opisać zachowań, afiliacji, szaleństw i odwagi młodych ludzi w latach 1945–1948. Rozmowy z Władysławem Bartoszewskim dostarczają nam mnóstwo takiej wiedzy, a bohater nigdy nie twierdzi, że zachował się tak a nie inaczej, bo był niezłomnym bohaterem, ale dlatego, że sprzyjały mu okoliczności.

Wartość detalu polega również na możliwości zapoznania się z rozmaitymi manifestacjami ludzkiej natury. Świat zmienia się tak szybko, zwłaszcza w zakresie tego, co nazywamy cywilizacją, że samemu trudno jest czasem zrozumieć swoje zachowania sprzed kilku dekad, a co dopiero zachowania innych – wybitnych lub zwyczajnych. Widziałem spisywane przez Jerzego Turowicza relacje z każdego dnia (nienadające się do druku w tej postaci): z kim się spotkał, na czym był w kinie, co jadł, gdzie wyjeżdżał. Relacje pozbawione spekulacji, a nawet zapisu problemów intelektualnych, po prostu: notatki o faktach. I choć w późniejszym okresie w wielu z opisywanych przez Turowicza faktach uczestniczyłem lub o nich wiedziałem, otwierał się przede mną ocean wiedzy nieznanej, zapomnianej, znacznie bogatszej, kiedy tak razem zebranej. Z tych niezliczonych suchych detali wyrasta obraz świata.

Wreszcie wartość detalu polega na czystej przyjemności wiedzy i oglądania bogactwa życia. Kiedy Władysław Bartoszewski opisuje podróż pociągiem w czasie wojny, długość jej trwania, wygląd wagonu, pasażerów, ich rozmowy, nasze rozumienie rzeczywistości staje się nieporównanie bogatsze. Doświadczamy dokładnie tego samego, gdy oglądamy renesansowy czy flamandzki obraz i wiemy, co znaczą drobne szczegóły, skąd wziął się piesek w prawym dolnym rogu i którzy święci są przedstawieni w dalekim zapleczu.
Chwała więc Władysławowi Bartoszewskiemu, ale i chwała Andrzejowi Friszke, że umiał rozmowy poprowadzić tak, by tyle detalu i konkretu zostało w nich uchwycone.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.