SŁOWACKI. DRAMATY WSZYSTKIE:  „Mindowe”

SŁOWACKI. DRAMATY WSZYSTKIE:
„Mindowe”

Agata Diduszko-Zyglewska

„Mindowe” to preludium twórczości Słowackiego – ale są w nim zawarte późniejsze tematy poety: antyklerykalizm, fascynacja Szekspirem i przenikliwość dotycząca politycznych mechanizmów

Jeszcze 1 minuta czytania

Profesor Dariusz Kosiński, partner Pawła Passiniego w projekcie Instytutu Teatralnego, pisze o „Mindowe”, że to „teatr, którego nie ma” (bo w tym młodzieńczym dramacie o scenach pozszywanych grubymi nićmi emocje eksplodują chaotycznie, z mocą właściwą duchowości romantycznego nastolatka) i namawia, żeby poddać się erupcjom uczuć bez szukania w tekście znaczenia i porządku. Tymczasem Passini w praktyce przeciwstawia się akademikowi i pieczołowicie porządkuje treść dramatu poprzez symboliczny i dopowiadający znaczenia układ przestrzeni scenicznej. W ten sposób powstaje teatr, którego nie ma, a jednak jest.

551


Oczywiście, nikt poza znawcami romantyzmu nie wie, o czym w ogóle jest „Mindowe”, dlatego też kilka słów wyjaśnienia: dramat opowiada o agonii świata pogańskiego, z którego zniknęli starzy bogowie – a ich miejsce ma zająć bóg nowy, ten jedyny, ale zamiast niego pojawia się tylko żądny danin papież. Tytułowy bohater, król litewski, w pogoni za splendorem zmienia wiarę i tym samym odcina się od narodu, którym rządzi. Jego matka, królowa-poganka, wzywa swoich bogów do zemsty na wiarołomnym synu. Jego młodszy brat zagubiony w chaosie rozpadającego się pogańskiego świata jest tylko narzędziem króla (u Passiniego pokazane jest to dosłownie: aktorka grająca Trojnata porusza się niczym marionetka). Jest też para kochanków: zmuszona przemocą do małżeństwa z królem Aldona (w wizualizacjach Marii Porzyc – poganka czysta jak Najświętsza Panienka) i jej dawny ukochany – wygnany i powracający pod płaszczem nowej wiary jako Krzyżak. Jest wreszcie poseł papieski – bezduszny i skorumpowany zakonnik krzyżacki.

552


Duchowa pustka powstała na granicy dwóch religii, z których jedna już nie tłumaczy rzeczywistości, a druga jest pustą skorupą skrywającą polityczne gry o władzę, pożera i unicestwia po kolei wszystkich bohaterów dramatu, których Słowacki wciąga w matnię w iście szekspirowskim stylu (echa „Makbeta” pobrzmiewają tu wyraźnie).

Passini eksponuje poszczególne wątki i postaci poprzez układ przestrzeni scenicznej, która składa się z wyraźnie podzielonych planów. Pierwszy to krzesło ustawione tuż przed publicznością, na którym zasiada stara królowa (Kosiński podpowiada tu skojarzenie z „Końcówką” Becketta – być może cała tragedia rozgrywa się tylko w gasnącym umyśle wiekowej poganki). Następne plany (należące do króla i innych postaci) rozdzielają wiszące poziomo belki, a całość zamyka tylna ściana z drzwiami, które kilka razy otwierają się na ciemność parku. I właśnie ta ciemność dosłownie emanująca ku publiczności potęguje wrażenie bycia na skraju czy też na granicy światów. Drzwi otwierają raz po raz Krzyżacy, co jest znaczące – zamiast „światła nowej wiary” wyczuwamy bowiem jej mrok. Ustawienie przestrzeni skłania nas także ku identyfikacji z miotającą przekleństwa królową matką, a nie nowym, rzymskim porządkiem. To ona opisuje i podnieca agonalne ruchy ginącego świata, w którym wartości krzywią się i obracają w proch – ale jednak wciąż istnieją. Poseł papieża nie jest orędownikiem nowych wartości, reprezentuje już tylko nieludzką machinę polityczną.

553


„Mindowe” to wprawka, preludium twórczości Słowackiego – ale są w nim zawarte późniejsze wielkie tematy poety: jego antyklerykalizm, fascynacja Szekspirem i przenikliwość dotycząca politycznych mechanizmów. Mickiewicz porównał kiedyś twórczość Słowackiego do pięknej świątyni, w której „prawie nic nie brakuje, prócz Boga” – i, o ile jego intencja była krytyczna, to słowa te oddają sedno sprawy: Słowacki rzeczywiście pisze o braku Boga. A Passiniemu udało się zamienić Park Ujazdowski w piekielną otchłań i utrwalić złą sławę zakonu krzyżackiego na naszych słowiańskich ziemiach.

Juliusz Słowacki, „Mindowe”, reżyseria: Paweł Passini, wykład: Dariusz Kosiński, Instytut Teatralny, 4 marca 2010