wiersze

Agnieszka Rzonca

Sarny

Odkąd nas nie ma, przychodzą do ogrodu,
szukając czegoś pod śniegiem.
Mijają pochylony ze starości dom pani Janeckiej,
w którym nikt już nie mieszka.

Wystarczy przejść przez szeroko otwartą bramę,
żeby do woli przebierać
w bukowych orzeszkach i żołędziach,
pędach malin i jeżyn, kasztanach i zeschłych liściach.

Przyjechaliśmy tylko na chwilę,
przenieść z miejsca na miejsce dawno nieczytane książki.
Zakurzony kalendarz z kamasutrą z 2007 roku
zaskoczył mnie najbardziej.

Pokój pustoszał,
pozbawiony krzeseł, stołu,
wyszczerbionych talerzy
i pocztówek, które przyszły znad kilku mórz.

Ledwie dostrzegliśmy, że z ogrodu
patrzą na nas one.
I przez moment była tylko radość z saren,
z ich żywych pięknych oczu.

Napisałam, że w domu pani Janeckiej
nikt nie mieszka,
ale to nieprawda. Kiedy odjeżdżaliśmy,
w jednym z okien paliło się światło.

Wtedy

Wydawało mi się to takie zabawne,
kiedy opowiadałeś, jak twój brat śpiewał:
„Na snos, rzuciliśmy,
nasz życia los na snos, na snos”.

Był wtedy młodszy
od moich synów, takich, jakimi są teraz.
Ty poszedłeś do partyzantki,
a on jako dzieciak nie mógł do ciebie dołączyć.

I śpiewał tak, zanim koledzy z oddziału
nosili cię w zimie z miejsca na miejsce
przez las, nieprzytomnego od gorączki,
i zanim podczas rzezi zginął twój kolega.

On szedł niskim zbożem i go dorwali,
ty szedłeś wyższym i ocalałeś.
Razem pędziliście w ukryciu bimber
i nic więcej o tym nie wiem.

A po wojnie
siedziałeś w więzieniu
za niewykonanie rozkazu,
nikt mi już nie powie, jakiego.

Teraz pod koniec lutego w powietrzu czuć wiosnę
i przypominam sobie nasze spacery,
kiedy szliśmy nad rzekę i pachniało
namokłą po zimie, rozpulchnioną ziemią.

Tak dużo opowiadałeś mi o tamtej wsi na Wołyniu,
kwitnących drzewach, a wszystko w tych historiach
było piękne i zabawne, jak żołnierska piosenka
przekręcana przez twojego kilkuletniego brata.

O nic już cię nie zapytam.
A teraz ta ziemia,
popatrz, dziadku,
ona znowu płonie.

Luty 2024

Zimna woda

Trzeba odczekać,
aż poleci zimny strumień.
Nie robię tak często,
ale nauki pobierałam u źródła –
u Józefy Prokopowicz z domu Medyk,
mojej babci, która do dziewięćdziesiątki
nie miała wielu zmarszczek.

Odstana na rozgrzanym od słońca parapecie
kranówka była do kwiatów,
tych najbujniejszych w całej okolicy
petunii o barwie nasyconego różu,
czerwonych pelargonii,
pachnącego cytrusami geranium
i sadzonek pomidorów w kubeczkach po jogurcie.

Ciasto wyrabiała ciepłą dłonią,
ale wodę do twarzy miała lodowatą.

Obydwie

O jednej z moich babci myślę,
wyrabiając ciasto drożdżowe
albo jedząc ruskie pierogi.
Gdybym robiła je sama,
dodałabym do nich pokruszonej mięty,
tak jak ona.

Przypomina mi się smak
cappuccino w proszku Mokate,
jedynej kawy oprócz inki, którą piła
i syrop z pigwy, który dolewała do herbaty.
Patrzę na swoje rysy i zastanawiam się, czy też się tak ładnie zestarzeję

Głos drugiej mówi, żeby nie gotować za długo wody
zalać herbatę białym wrzątkiem –
liściastą yunnan, tę z brązowym rombem na opakowaniu,
że jeżeli czekolada to gorzka,
kawa bez mleka i bez kawy to już w ogóle wszystko by było do niczego.

Nigdy się nie lubiły.
Ta druga czuła się lepsza od tej pierwszej,
bo sama nie została komunistką.
Chodziły do różnych kościołów,
irytowały na zupełnie innych polityków.

Ich mocne strony
ani trochę się na siebie nie nakładały.
Ta pierwsza mówiła o drugiej:
Widziałaś, jaka G. jest pomarszczona?

Drzewostan

Kolejne drzewo w moim śnie
położyło się miękko.
Nie było tąpnięcia
tylko delikatne opadanie
i chowanie się za innymi
w śnieg

Dokąd poszłaś spać, sosno?
Dwie płaczące wierzby, jedna akacja
są ci za towarzyszki.
Buki i graby
trzymają się mocniej
sękatymi konarami.

Na razie jest spokojnie.
W ogrodzie – tym,
który mi się śni
i tym rzeczywistym,
czasem słychać tylko suchy trzask,
który nie zapowiada jeszcze katastrofy.

Agnieszka Rzonca – rocznik 1985, redaktorka i dziennikarka, publikowała m.in. w miesięczniku „Znak” oraz „Przekroju”, mieszka w Krakowie. Przygotowuje debiutancki zbiór wierszy.

Agnieszka Rzonca, fot. Beata SłowikAgnieszka Rzonca, fot. Beata Słowik

W 2024 roku rubryka poezji powstaje we współpracy z Fundacją Wisławy Szymborskiej.

Fundacja Wisławy Szymborskiej