Nie chcemy być nowocześni
Slavs and Tatars, „Man of Iran”, 2011 haft, tkanina bawełniana / dzięki uprzejmości Galerii Raster

Nie chcemy być nowocześni

Iwona Kurz

Gdyby uznać, że dla dzisiejszej mapy świata podstawowe znaczenie ma ferment w łonie islamu oraz obalenie komunizmu, to nie ma powodu, by wydarzeniom tym przyglądać się ze stolic Zachodu – podpowiadają Slavs & Tatars

Jeszcze 3 minuty czytania

Jakie nie byłoby Twoje rzemiosło, próbuj być szybki i uczciwy w jego wykonywaniu.
Amir Kay Kavus

W popularnej dziecięcej zabawie „Memory” chodzi o to, by zapamiętując położenie obrazków – zasłoniętych i pokazywanych tylko przez chwilę – odnaleźć dwa takie same. W zabawie proponowanej przez Slavs and Tatars chodzi o to, by odnaleźć podobieństwa w dwu różnych obrazkach, nawet więcej – by te podobieństwa czy związki zaprojektować. Trening rozpoznawania i refleksu zostaje tu zastąpiony swobodnym ćwiczeniem w wyobraźni i kontemplacji. W najnowszej książce kolektywu „Friendship of Nations” ta gra w myślenie zostaje zastosowana do obrazków „Polska” i „Iran”.

Slavs and Tatars, „Friendship of Nations: Polish Shi’ite Showbiz”.
Redakcja: Mara Goldwyn, 184 strony, projekt: Boy Vereecken/
Slavs and Tatars przy współpracy Moniki Gruzite, wydawcy:
Book Works i Shar­jah Art Foun­dation we współpracy z Galerią Raster,
184 strony, w księgarniach od czerwca 2013
Książka dokumentuje realizowany w kilku galeriach na świecie projekt „79.89.09”, złożony z działań artystycznych, interwencji i prezentacji efektów badań naukowych. Dokumentacji towarzyszy kilka artykułów eksplorujących możliwe związki polsko-irańskie, poczynając od sarmatyzmu ufundowanego na szlacheckim wyobrażeniu o Wschodzie, przez los tułaczych dzieci – i tułaczego niedźwiedzia Wojtka – opuszczających Związek Sowiecki w 1943 roku i znajdujących gościnę między innymi w Iranie, a na rewolucjach drugiej połowy wieku XX kończąc. Do nich nawiązują cyfry z tytułu: 1979 – rewolucja irańska, 1989 – środkowoeuropejska jesień ludów, 2009 – kryzys finansowy i wybory w Iranie. W tych związkach i spotkaniach nakładają się języki i pojęcia, spotykają się praktyki wcześniej nie ujmowane jako bliskie lub powiązane, przecinają się teorie (tyleż chodzi na przykład o spotkania międzyetniczne i międzyreligijne, ile międzygatunkowe). Snuje się opowieść, raczej serio w artykułach, ale już w pracach Slavs and Tatars podszyta subtelnym humorem. Snuje się opowieść, w intencji zjadliwa wobec przyjętego rozumienia nowoczesności i zachodniej geopolityki: podkreślanie wartości religijnej tradycji monoteizmu (islamskiego, katolickiego) spotyka się tu z refleksją nad mono-brwią (zrośnięte brwi sygnalizują męską siłę i energię na Wschodzie – tępotę natomiast w USA).

Propozycja Slavs and Tatars nie jest jedynie zabawą: zwłaszcza jeśli – jak zruszony ząb – raz pobudzona może wyłamać z zawiasów utrwalone ramy myślenia. Polsko-irański związek kryje w sobie możliwość przemyślenia na nowo współczesnej geopolityki, na nowo postawienia pytania o centrum – gdyby uznać, że dla dzisiejszej mapy świata podstawowe znaczenie ma ferment w łonie islamu oraz obalenie komunizmu, to nie ma powodu, by wydarzeniom tym przyglądać się ze stolic Zachodu. (Choć w tym kontekście, jeśli pozostać serio, można jednak zapytać o miejsce Rosji w tym wszystkim, na ile da się je określić poza stereotypem imperialnego niedźwiedzia).

„Frienship of Nations: Polish Shi’ite Show­biz”

Kolektyw, w dużym stopniu anonimowy, a w każdym razie nie narzucający się ze swoimi osobowościami i biografiami, definiuje się jako „faction of polemics and intimacies”, co można zrozumieć dwojako. Z jednej strony faction to frakcja, organizacja w obrębie organizacji, grupa oporu w łonie utrwalonej instytucji, a za chwile być może niebezpieczny suplement, który rozsadzi całość. W tym sensie grupa podkreślałaby swoją rolę inicjatywną i prowokującą, próbując wywołać ruch, ferment w obrębie utrwalonej debaty na temat relacji Wschodu z Zachodem oraz historii. Z drugiej strony faction oznacza również połączenie fikcji i faktów, narrację – faktycję? – opartą na płynnym przechodzeniu od wydarzeń do opowieści o nich, od historii do wyobrażeń i od marzeń do historii (w końcu często rodzi się ona z utopii).

Zwraca to jednocześnie uwagę na podstawowy instrument działania kolektywu, który korzystając z różnych form artystycznych i łącząc działania artystyczne z badawczymi, jednocześnie podkreśla znaczenie komunikacji i języka. Nie bez przyczyny jeden z esejów w całości poświęcony został gatunkowi widowiska, jakim jest chrześcijańska pasja i szyicka ta’zieh – dwie formy dramy religijnej, łączące ze sobą odwołanie do świętego słowa i powtórzenie świętych gestów. Wymiar medialny jest tu zresztą znaczący, bo również antynowoczesny (stąd też, na tyle, na ile to możliwe, antywizualny) – dokonuje się głównie w medium słowa i, by tak rzec, rękodzieła, zatem w formach lokalnych i narzucających udział bezpośredni, wymuszających cielesne bycie lub współbycie z innymi w świecie.

Slavs and Tatars, Simorgh Solidarność, 2011, haft ręczny,
bawełna, nić, syntetyczna skóra
dzięki uprzejmości Galerii Raster
Działania Slavs and Tatars dokonują się w czasoprzestrzeni ciągłych przesunięć: obejmują ruchome ziemie i niepewne czasowości.
Można je nazwać niewczesnymi, by przywołać tytuł ubiegłorocznej wystawy w Muzeum Sztuki w Łodzi, w której kolektyw brał udział, powtórzony za Nietzschem: „Nie wiedzielibyśmy, jaki sens miałaby sztuka w naszych czasach, jak nie ten, by działać w nich niewcześnie – to znaczy wbrew czasowi i przez to na czas i, mamy nadzieję, na korzyść czasu, który przyjdzie”. Trudno powiedzieć, że dziś żywe jeszcze jest, może poza podręcznikami szkolnymi, przeświadczenie o jakiejś jednej linii rozwoju czy oczywistym przebiegu procesów nowoczesności i modernizacji, jednak Slavs and Tatars wnoszą w tę dyskusję świeże spojrzenie, a przede wszystkim rozciągają ją poza krytykę aspiracji nowoczesnych i resentymentalne bicie się w piersi z powodu kompleksów właściwych peryferiom, co już takie oczywiste nie jest. W istotny sposób odwracają też znaczenie codziennego doświadczenie czasowości, podkreślając cały szereg aktywności, choćby religijnych, ale też potocznych, związanych na przykład z wartością gościnności, opierających się na swobodnym i, można rzec, suwerennym stosunku wobec czasu, który nie tyle biegnie, ile się wypełnia i jest wypełniany.

Slavs and Tatars, Help the Militia, Beat Yourself Up”,
2011, sitodruk, ścieg krzyżykowy, bawełna.
dzięki uprzejmości Galerii Raster
Jednocześnie, jeśli nawet swoje terytorium definiują jako rozciągające się między murem berlińskim a murem chińskim, to wskazują przecież na obszar widmowy i porowaty: jeden mur rozebrany i sprowadzony do turystycznej pamiątki, drugi widoczny z kosmosu, oba przepuszczalne dla przecieków z globalnej popkultury i agentów tajnych wywiadów. Jak w filmie „Teheran’43” koprodukcji radziecko-francusko-szwajcarskiej do znudzenia pokazywanej w polskiej telewizji lat 80. – francusko-rosyjski romans (z Aznavourem śpiewającym po rosyjsku) i francusko-rosyjska współpraca wywiadowcza mająca udaremnić niemiecki atak na „Wielką Trójkę” (Stalin, Roosevelt i Churchill) dokonywały się, przy akompaniamencie wystrzałów drugiej wojny światowej, nad głowami Irańczyków i Polaków, przesuwanych na mapie zgodnie z wolą władców imperiów. Na tym tle właśnie i wobec niego „drużba narodów”, propagandowe hasło sowieckie z okresu funkcjonowania bloku wschodniego, zostaje odzyskane, odbite i odświeżone. Wycieczki w historię służą Slavs and Tatars przede wszystkim wskazaniu możliwości dostrzeżenia współczesnych powiązań, oswojeniu obcości: nie taki islam straszny, jak go malują, nie taka Polska obciachowa.

Artyści proponują spojrzenie z zewnątrz: nawet jeśli czytają w językach Eurazji, to piszą po angielsku lub przynajmniej na angielski tłumaczą. Można to zresztą uznać za pewną sprzeczność tego działania, które – poddając język krytyce – zarazem wyraża się jedynie w języku właściwym nowoczesnej dominacji. Po części wyjaśnia to również, niepojętą z polskiego, wewnętrznego punktu widzenia, całkowitą bezkrytyczność wobec „polskiej” rewolucji 1989 roku, jej bohaterów – i jej konsekwencji. Co więcej, własne doświadczenie członków kolektywu, na tyle, na ile da się je wyczytać z nielicznych ujawnień, jest doświadczeniem tęsknoty, braku (jak mówią w wywiadzie dla „ArtSlant”, żyjąc na Zachodzie, mając niektóre korzenie na Wschodzie, odkryli, że „something is missing” – „czegoś im brakuje”). Kryje się w tym niebezpieczeństwo, że w istocie dostajemy wytwór toczony chorobą właściwą nowoczesności – nostalgią, produkującą wyidealizowane światy na potrzeby dusz złaknionych zakorzenienia i ukojenia. Można też zapytać, czy proces peryferyzacji nie powinien pójść dalej – nie w stronę wielkich wojen i rewolucji, lecz tych miejsc, gdzie, jak na przykład w podbiałostockich Bohonikach i Kruszynianach, Tatarzy i Słowianie żyją obok siebie, utrzymując się jednocześnie z pokazywania swojego sąsiedztwa i, w przypadku Tatarów, dając odpór próbom „prawdziwej” islamizacji ze strony centralnych krajów arabskich.

Slavs and Tatars, „Self Management Body: Your Fate in Your Hands”,  2011, tkanina drukowana, haft
dzięki uprzejmości galerii Raster

Są dwa wymiary działania Slavs and Tatars, które mogą służyć za bezpieczniki (mam nadzieję, że nie asekurację) czy antidota na te zagrożenia. Jeden to wspomniane poczucie humoru („każdy ma swoje 15 metrów sławy” – na temat bohatera, który trafił na bilbord po śmierci z powodu biegunki nabytej w podróży, by zabić Salmana Rushdiego), skierowane przede wszystkim właśnie nie przeciwko Zachodowi, lecz temu wszystkiemu, co pozytywnie miałoby definiować Eurazję i tworzyć jakąś formę jej idealizacji. Tu raczej chodzi o proces rozbrajania, fikcjonalizacji historii, jej faktyfikacji. Druga istotna kwestia to sieciowy charakter działania kolektywu; ich podstawową strategię za Bruno Latourem („Nigdy nie byliśmy nowocześni”) należałoby określić jako translację: zespół praktyk, które nie dzielą i nie wyodrębniają, lecz raczej polegają na ciągłych nawiązaniach i przekształceniach, transfiguracjach i translokacjach – niczym niekończąca się reakcja chemiczna. Latour pisał przede wszystkim o ontologicznej izolacji ludzkiego i nieludzkiego; przeciwieństwem translacji była dla niego właśnie puryfikacja. Slavs and Tatars obejmują tę dychotomię – i wiele innych: rewolucje i wojny sąsiadują z cnotami dnia codziennego, religia z rękodziełem, wysokie gatunki sztuki z popkulturą. Wszystko to miesza się i łączy w otwartym procesie hybrydyzacji. Proces alchemiczny trwa – obserwujemy go, jednak cel – uzyskanie kamienia filozoficznego – dawno już został porzucony.  


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.