porządki domowe
Wiem, skąd pochodzisz, choć o nic nie pytasz.
Wiem, o co ci chodzi, choć się nie ruszasz.
Wiem, pod czyją skórą czujesz się bezpiecznie.
Nie wiem, co masz między nogami.
Z perspektywy progu dom to miejsce samotne.
W przerwach pomiędzy historiami cięte kwiaty
rzucają nam wyzywające wspomnienia.
Przez nas nie mają czasu się zagoić,
nabrać kolorów ochronnych albo chociaż rumieńców.
pusta pełnia
Raz, dwa, trzy, świat.
Taką miałam nadzieję. Taki miałam sen.
Przez jasną tęczówkę można zajrzeć do środka.
Sny o własnym szepcie są niepoliczalne.
Obserwuję je od spodu, od rana.
Patrzę, jak ptaki otrzymują swoje imiona.
Sny, które znam już z widzenia,
choć przychodzą mi do głowy nie po kolei.
A wokół nich taka cisza, jakbyśmy się już obudzili.
Jakbyś się obudził, namacalny bohaterze
szukający szczęścia pod drzewem,
które rośnie korzeniami do góry?
Mija nas noc. Wpycha nam noc do ust.
Po równo.
gry losowe
Serce uderza w twarz, trafia w zamysł na długim sznurku.
W przedsionku czeka cały czas, który im po nas pozostał.
Dom by się tam nie zmieścił, więc przegrałam go w karty.
Jedno oko widzi niebo, drugie ziemię.
Stół nakryto pytaniami, które brzmią jak odpowiedzi.
Serca można dotykać wyłącznie dłońmi wywiniętymi
na lewą stronę. Tak mówi krew, która troszczy się o obcych.
Serce nie jest tym, za kogo się podaje. Jeszcze je oswajam.
poniżej zera
Ból ma was chronić. Zrywam skórę,
żeby odkleić palec od lodowatej poręczy.
Dziewczynka liże przymarznięte słowa.
Z czego zrobiono waszych świętych?
Zimą bogowie i dzieci rozmawiają tutaj
ze sobą, pukając do cudzych drzwi.
Tutaj jest wszędzie. Drzewa trzymają niebo,
na dziś to wystarczy. Obraz jest czarno-biały.
Po raz kolejny wybija północ, który to już dziś raz.
Obraz powoli się zbliża.
Drobna planeta schodzi po schodach.
Nie niesie bagażu. Wystarczy
ten, kto opowiada,
ten, kto słucha,
ten, kto nic nie widział.