Tipi
zostać wrogiem korzeni
oczy mieć w pozbawione patyków liście
ogołocone z gałęzi ptaszki podlatują
spragnione porcji drobin
ścinki są jak puch nabierają kształtu
wódz się rodzi z karmy
love rise jeans are back
wiary było brak dużo kobiet
mężczyźni zjawiali się w środku
sprawcy
chodziłeś między jednymi a drugimi – paw, paw, paw,
myślałeś palenie ran
prochem
na wizji lok. spychano cię z górki
policman się śmiał
liczyłeś dług lecąc
rwałeś pióra
Tanie loty
Śnieg to jest temat, zatopiłbym się nim, gdyby nie dzieci pragnące wbić nóż w plecy Śniegowego.
Zresztą
Arthur Morgan to równie wielka postać, mówię o nim, by przypomnieć, że
fajne bywa zabijanie, dzieci należy kochać, tulić.
Skądinąd też posypane, zdobyte na mieście, bierze telefon i.
Jest sygnał,
ochroniarz, ściskając pięść, mówi że kilku parobków chce się do mnie dobić.
Spierdalać parobkowie, śnieg to jest kochana w i e l k i temat, wsiadamy do barki,
niby ok, ale nad ocean tylko Raynair. tylko Wizzair.
Wysiadamy, puszczam rap, jestem szczery do bólu, powtarzam numer z
dwururką, wpisuję resztkę kodu, uruchamiamy coś i się można spodziewać w zdaniu, na bezdechu.
Doomscrolling
iddqd próbowałem
przyjaciele obdarowywali
mówili żebym jadł kiszonki
idkfa weszło gdy się zgrzałem
z katalogu sweaty usuwałem seks
dom stał przecież się nie pali
skład był pełny środek składu wyważony
trener z górnej półki
w zasadzie gotowi do walki znużeni patrzeniem na siebie
sączący story haubicy sklejeni w kształt czołgu
opętani mową pogrzebową daleko od matek
śledzący kruchy chód ojców
lunetą
minimalizujemy ekran
Las
siedem warstw zdjęcia w telefonie
gzy o tej porze roku są senne słowa wilgotne
kłamie ciepły oddech kłamie człowiek
z kieszeni wyłuskany orzechu zgnij
rzekomo fajny kraj
rzekomo fajny kraj w którym żegnamy się z hajsem
a czar że karmazynowy Datsun gotów omijać jest
stukot w silnikach tirów
strach
powala
co tam masz? mów wszystko
pytaj czy jest szybki net
jakbyśmy mieli kopiować dług
ojcu kraść klucz od garażu
wyciągać trupa kazać mu pruć
omijać ekran stada ptaków
ssaki w potrzasku
drogę na wschód
rury komin
I loathe compromise
i gruz bywa złym pomysłem brzdąc jest pewny swego
sitwa obleka zakład grzybem chmurką snem
bąbel ssie palec
świat może być deszczem pchłą targiem
lokalnym minimum
bęben trząsł rozregulowując wnętrza pokoi
i okna wstawione by zwodzić rwać brwi
inaczej w wodzie gdzie korek tworzy zgraną parę
ze statkiem się przyciągają
Bartłomiej Zdunek – pisze poezję i prozę. Publikował m.in. w „Małym Formacie”, „Wizjach”, „Zakładzie”, „Fabulariach”, „Stonerze Polskim”. Autor dwóch książek z wierszami – „Lato w parku” (2018), „Psykoty” (2022). Perkusista w zespole Midsommar. Pochodzi z Nowej Rudy, mieszka w Warszawie.