Gorzko-ziemisty posmak w Arsenale
Luz Maria Sánchez, „Pod nieobecność państwa”, Galeria Miejska Arsenał, mat. prasowe

10 minut czytania

/ Sztuka

Gorzko-ziemisty posmak w Arsenale

Łukasz Musielak

Jestem podejrzliwy wobec sztuki, która pokazuje w higienicznych galeryjnych warunkach importowane obrazy przemocy, cierpienia i śmierci. Ale postawa Sánchez budzi moje zaufanie

Jeszcze 3 minuty czytania

Wystawa „Pod nieobecność państwa” zaangażowanej politycznie meksykańskiej artystki Luz Marii Sánchez rozpoczyna nowy rozdział w historii Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu. Można czytać ją w tym kontekście jako deklarację: zmieniliśmy logo, mamy bielsze ściany niż kiedykolwiek wcześniej, ale nadal interesuje nas sztuka problematyzująca kwestie społeczne, krytycznie przyglądająca się rzeczywistości, biorąca na siebie moralną odpowiedzialność za to, co wspólne. Ciężar gatunkowy sztuki Sánchez ustawia poprzeczkę wysoko. Życzę Markowi Wasilewskiemu, dyrektorowi Arsenału, aby tej poprzeczki w kolejnych latach nie obniżał. Co więcej, żeby Galeria nie tylko dokładała swój głos do trwających już dyskusji czy wytrwale broniła wartości, ale też żeby wskazywała problemy i inicjowała dyskusje o sprawach słabo rozpoznanych i dążyła do rozumienia świata niezależnie od schematów myślowych i ideologicznych sympatii świata sztuki, mając na względzie (i zadość jej czyniąc) chroniczną niejednoznaczność i ambiwalencję współczesnej kondycji człowieka.

W maju 2024 roku zakończył się trwający trzy lata gruntowny remont Arsenału finansowany z budżetu miasta oraz ze środków europejskich przeznaczonych na renowację Starego Rynku. Do tego czasu galeria funkcjonowała w ograniczonym zakresie w budynku zastępczym przy ulicy Szyperskiej, który po remoncie pozostanie do dyspozycji galerii. Zdjęto posadzki, okna, dach, odsłonięto cegły. 24 maja 2022 roku w tę „ruinę” wszedł Jarosław Kozłowski, nestor polskiego konceptualizmu, który dokonał w niej artystycznej interwencji. Konceptualnie „poświęcił” przestrzeń, kreśląc kredą na gołych cegłach przecinające się linie. Kozłowski ten rodzaj rysunku konceptualnego wykonywał już wcześniej w innych przestrzeniach, m.in. w galerii Krzysztofory w Krakowie („Aneksja przestrzeni”, 1980). W ten sposób, unaoczniając ściany, zakłócał teatralną neutralność białego sześcianu. Marek Wasilewski interpretuje jego powtórzenie w Arsenale jako opatrywanie poranionej przestrzeni, „pomaganie jej, by szybciej i mniej boleśnie odzyskiwała możliwość bycia miejscem sztuki”. Ale instytucje rządzą się własną logiką. Teraz, po remoncie, to białe ściany galerii, wcześniej niejednokrotnie przez Kozłowskiego problematyzowane i wywoływane do tablicy, przykrywają jego konceptualny gest i symbolicznie triumfują.

Arsenał dąży do przekształcenia w muzeum sztuki współczesnej. Każde duże miasto, szczególnie zglobalizowanej północy, dbając o swój kapitał kulturowy, stara się takie muzeum posiadać. Poznań, w przeciwieństwie do Warszawy, Wrocławia, Krakowa, Łodzi czy Gdańska, takiego muzeum dotychczas nie stworzył.

Luz Maria Sánchez, „Pod nieobecność państwa”, Galeria Miejska Arsenał, 24.05 – 7.07.2024, kurator: Ryszard W. Kluszczyński

Trzonem kolekcji ma być twórczość Jarosława Kozłowskiego ze szczególnym naciskiem na lata 70., jego najważniejszy historycznie okres, gdy prowadził w Poznaniu galerię Akumulatory 2 i współtworzył mail-artowy międzynarodowy projekt NET. Idealnym dla niej miejscem byłaby znajdująca się naprzeciwko pawilonu Arsenału druga część kompleksu zabudowującego po wojnie centrum Starego Rynku, w której mieści się teraz Wielkopolskie Muzeum Wojskowe. Taki scenariusz rozszerzenia jest bardzo prawdopodobny. Wychodzi mu już naprzeciw rebranding, jakiego dokonała Galeria. Nazwa wprawdzie pozostała, głównie za sprawą mieszkańców, którzy opowiedzieli się za nią w badaniu socjologicznym, ale nowy logotyp oparty na skrócie GaMA ma już zupełnie inny charakter i wpisuje się w międzynarodowy standard wizualny dużych instytucji sztuki. Można żałować, że ten rzadki dla instytucji moment nie został wykorzystany do wyjścia poza formułę galerii modernistycznej typu white cube, dawno już przecież w teorii zdekonstruowaną, w stronę innego myślenia o przestrzeni dla sztuki. Jaka to miałaby być konkretnie przestrzeń, nie jest łatwo powiedzieć, ale można (i powinno się) takie przestrzenie wymyślać. Celem zarządzanej przez Wasilewskiego Galerii Miejskiej Arsenał nie było jednak rzucanie wyzwania dominującym standardom, ale po prostu dołączenie do nich.

Luz Maria Sánchez, „Pod nieobecność państwa”, Galeria Miejska Arsenał, mat. prasowe

Fotografia, jaką wybrano dla reprezentacji wystawy Luz Marii Sánchez, na pierwszy rzut oka zupełnie niepozorna, mocno kontrastuje ze świeżymi białymi ścianami galerii i świetnie reprezentuje pęknięcie między bezpiecznymi krajami bogatej północy, do której Polska się zalicza, a spalonym słońcem południem, zamieniającym się w niezdatne do życia pustkowie. Na fotografii w pustynnym pejzażu widzimy przypominający antenę amatorski stalowy przyrząd, wykorzystywany przez mieszkańców Meksyku do poszukiwania grobów swoich bliskich. Za jego pomocą wierci się otwór w ziemi, aby sprawdzić, czy nie wydobywa się z stamtąd odór rozkładających się zwłok. Sánchez pokazuje nam świat, w którym państwo zawiodło. Ludzie, pozostawieni samym sobie, próbują znaleźć dla siebie miejsce w szczelinie pomiędzy przemocą karteli narkotykowych a obojętnością skorumpowanej władzy państwowej, która zamiast szukać adekwatnych rozwiązań dla realnych problemów, tworzy populistyczny spektakl.

Jestem podejrzliwy wobec sztuki, która pokazuje w higienicznych galeryjnych warunkach importowane obrazy przemocy, cierpienia i śmierci. Ale postawa Sánchez budzi moje zaufanie. To intelektualistka o kompetencjach zdobytych i na uniwersytecie, i w dziennikarstwie (pracowała w radiu i telewizji), posługująca się metodologiami i praktykami należącymi do obszarów praktyk społecznych spoza świata sztuki, zorientowana na pomoc i zmianę w realnych warunkach życia, artystka, która sama doświadczyła utraty. Jako dziecko po powrocie ze szkoły do domu znalazła na podłodze swojego ojca, wielokrotnie postrzelonego i umierającego.

Luz Maria Sánchez, „Pod nieobecność państwa”, Galeria Miejska Arsenał, mat. prasowe

Jej prace opierają się na długich badaniach konsekwentnie prowadzonych zgodnie z przemyślaną metodologią, których owocami są archiwa i bazy danych. Są to badania prowadzone w zespołach z profesjonalistami z innych dziedzin, badania terenowe i etnograficzne, risercz prasowy, telewizyjny i internetowy, cyberkartografia. Ale trzeba zaznaczyć, że jej prace nie sprowadzają się jedynie do artystycznej formy prezentacji danych. Sánchez dba, aby w procesie badawczo-artystycznym nie utraciły etycznego i emocjonalnego komponentu, aby nie zerwały związku z konkretną sytuacją. Obiektom i instalacjom towarzyszą szczegółowe opisy, dokumentacje fotograficzne, zapisy bibliograficzne, linki i mapy. Dzięki przemyślanej i złożonej formie jej realizacje zawsze przynoszą wiedzę i uobecniają doświadczenie.

Przywołam kilka przykładów. Artystka poddała analizie wszystkie wydania meksykańskich dzienników „Milenio” i „Jornada” z lat 2006–2012 pod kątem reprezentacji przemocy, sprawdzając wiarygodność i zakres manipulacji prezentowanymi treściami. W Arsenale można zobaczyć kilka sitodruków wykonanych na podstawie obrazów pochodzących z powstałej wówczas, liczącej około 16 tysięcy wpisów, bazy danych. Prezentowana ośmiokanałowa instalacja dźwiękowa, w ramach której artystka wypowiada nazwiska 2487 osób, powstała na podstawie zebranych przez nią danych ludzi, którzy zginęli podczas prób przekroczenia granicy między Meksykiem a USA. Setka postawionych na półkach pistoletów wydrukowanych w technologii 3D emituje po włączeniu z wbudowanych głośniczków dźwięki rzeczywistych ulicznych strzelanin, które pochodzą z archiwum zbudowanego na podstawie nagrań tworzonych i udostępnianych na YouTube przez mieszkańców. Aby lepiej usłyszeć dźwięk, trzeba przyłożyć sobie pistolet do skroni. Stojąc między głośnikami wielowarstwowej instalacji, słyszymy rozmowy Tropicielek z El Fuerte oraz metaliczny dźwięk kilofów i łopat – dźwięki zarejestrowane podczas wspólnych poszukiwań ukrytych grobów. 

Luz Maria Sánchez, „Pod nieobecność państwa”, Galeria Miejska Arsenał, mat. prasowe

Nieco odmienny charakter ma premierowa praca artystki, zajmująca centralną pozycję w jej retrospektywie w Arsenale. Tym razem przedstawia rzeczywistość władzy politycznej manipulującej informacjami, tworzącej narracje, odwracającej uwagę od realnych problemów i zrzucającej z siebie odpowiedzialność za śmierci, cierpienia i pozrywane więzi społeczno-rodzinne. Na dużym ekranie oglądamy niekończący się spektakl władzy – godziny zarchiwizowanych przez artystkę telewizyjnych przemówień prezydenta Meksyku, a w znajdujących się po lewej i prawej stronie od ekranu pomieszczeniach bierzemy udział w procesie zarządzania i konstruowania tej medialnej rzeczywistości. Instalacja w „pokoju władzy” umożliwia zaawansowaną selekcję, miksowanie i manipulowanie w czasie rzeczywistym materiałami filmowymi, które można następnie transmitować na wspomniany duży ekran.

Niektóre rozwiązania Sánchez mogą wydawać się zbyt dosłowne, ale zostawiają gorzki ziemisty posmak w ustach. Myślę, że na to odczucie ma wpływ także podskórne przekonanie, że wystawa w Arsenale to nie tylko reprezentacja specyficznej rzeczywistości Globalnego Południa, lecz także metafora identyfikująca konsekwencje neoliberalnego porządku ekonomicznego, którego jesteśmy częścią. Nie mam tutaj na myśli samonarzucającej się analogii z sytuacją na naszej wschodniej granicy czy skojarzeń z rodzimym telewizyjnym spektaklem władzy, które to kwestie (poza konkretnymi strefami zgniotu) nie zaburzają osobistych spektakli polskich rodzin. Mam na myśli perspektywę świata, w którym obywatele, pozbawieni zaufania zarówno do dużego prywatnego kapitału, jak i wszelkich instytucji publicznych, biorą sprawy w swoje ręce i sami wybierają życie „pod nieobecność państwa”: przestają płacić podatki, wymieniają złotówki na kryptowaluty, kupują broń i zamykają się w swoich domach, uznając to za najbardziej racjonalną życiową decyzję.