Katarzyna Krakowiak-Bałka i Mirosław Bałka wtaczają na scenę duży kolisty lightbox. Poruszają się z nim wzdłuż ścian, otaczając jaskrawym pomarańczowym blaskiem całą scenę. Ich ruchy są precyzyjne i dość powolne. Ten prosty gest głównych autorów odpowiedzialnych za koncepcję i reżyserię w bezpośredni sposób odsłania relacje władzy. To oni ostatecznie decydują o tym, co zobaczymy na scenie. Jest też w tym geście widoczna dominacja materii nieożywionej, która wydaje mi się motywem przewodnim całej pracy. Ludzie jedynie nią manipulują, zmieniają jej konfigurację, wytwarzając chwilowe relacje. Materia trwa, nawet jeżeli zmienia stan skupienia i poddaje się procesom rozpadu.
Po lewej stronie w głębi sceny stoi miniaturowy domek. Osoby performerskie (Julia Ossowska, Zofia Różańska, Katarzyna Sikora, Błażej Wnuk) wchodzą na scenę i demontują go powoli, zdejmując półprzezroczyste panele tworzące ściany. Następnie układają je w leżącej na środku sceny metalowej ramie w formie wielokąta. Ich działanie jest oszczędne, metodyczne, precyzyjne. Odsłaniają tym samy trzy osoby, które były zamknięte w środku. To chór (Adam Chabiera, Bruno Jasieński, Jakub Sikora), jego rytmiczne i urwane intonowanie słów (po niemiecku) towarzyszy kolejnej czynności: performerzy pojedynczo wnoszą worki z ziemią i wsypują zawartość do metalowej ramy. To ziemia jest tutaj główną bohaterką. Mieni się różnymi odcieniami pod wpływem zmieniającego się światła. Raz po raz wylatują z niej owady. Widzimy spiętrzający się na naszych oczach mikrokrajobraz.
„HEIDEGGER?DENATURAT”,
reż. Katarzyna Krakowiak-Bałka i Mirosław Bałka, Komuna Warszawa,
premiera 4 września 2024Gdy czynność zostanie zakończona, a rama wypełniona, performerzy dynamicznie i dokładnie udeptują ziemię. Działanie jest ciągłe i znów towarzyszy mu intonacja słów w języku niemieckim. Tym razem w tle sceny wyświetlają się ich tłumaczenia. Słowa takie jak „posłuszeństwo”, „samoograniczenie”, „nacisk”, „nakaz”, „konieczność”, „państwo”, „śmierć”, „siła”, „władza” widzowie mają okazję skonfrontować z czynnością udeptywania ziemi. Zastanawiam się wtedy nad siłą nacisku stopy na podłoże, moje myślenie odpływa w kierunku metafor, ale też polityki i historii. Ostatnim ze słów jest „praca” i jest to słowo kluczowe dla znaczenia całej „etiudy performatywnej” (jak chcą ją nazywać autorka i autor). Praca na scenie pokazana jest jako fizyczny wysiłek. Naprowadza nas na temat niewidocznej pracy osób, które zbudowały scenografię, powiesiły kotary i lampy, regularnie sprzątają przestrzeń.
Słowa śpiewane przez chór pochodzą z wykładu Martina Heideggera, który wygłosił w 1933 roku, kiedy obejmował stanowisko rektora uniwersytetu we Fryburgu, chwilę po wstąpieniu do partii nazistowskiej. Zrezygnował z tej funkcji w kolejnym roku, wieszcząc koniec uniwersytetów jako takich, a mowę pożegnalną zakończył toastem: „Niech żyje przeciętność i jazgot!”. Jednak z NSDAP wystąpił dopiero w 1945 roku. Wiele ze swoich książek i tekstów zarówno przed, jak i po wojnie napisał w chatce w Todtnauberg w Schwarzwaldzie w południowo-zachodnich Niemczech.
koncepcja i reżyseria: Katarzyna Krakowiak-Bałka, Mirosław Bałka
chór: Adam Chabiera, Bruno Jasieński, Jakub Sikora
performerki i performerzy: Julia Ossowska, Zofia Różańska, Katarzyna Sikora, Błażej Wnuk
współpraca choreograficzna: Katarzyna Sikora
współpraca muzyczna: Joanna Halszka Sokołowska
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
kurator cyklu Rozum TERAZ!: Tomasz Plata
konsultacja literacko-naukowa: dr Jacek Kołtan
produkcja scenografii: Piotr Szczygielski
produkcja: Olga Kozińska, Bartek Rączkowski
Domek ten, ascetyczny i wtopiony w krajobraz, jest punktem odniesienia dla scenografii spektaklu. Pomniejszony do rozmiarów mieszczących trzy osoby w pozycji siedzącej, zdaje się ciasnym pudełkiem dla intelektualnej pracy. Jest ramą, z której chórzyści w przedostatniej scenie spektaklu wychodzą. Śpiewając, okrążają ziemię udeptaną w wielokątnej formie. Język ich ciała (lekkie kulenie się, trzymanie się za brzuch, rytmicznie śpiewanie przechodzące w jęk) sugeruje, że cierpią, trawi ich choroba. Na koniec na scenę wracają osoby performerskie. Częściowo podnoszą leżącą formę, uwalniając ziemię z ramy. Scenie tej towarzyszy ostre fioletowe światło.
Konfrontując kluczowy w spektaklu wątek pracy z tematem cyklu („Rozum TERAZ!”), w ramach którego powstał, zastanawiam się, jakiego rodzaju pracą jest myślenie. Dochodzę do wniosku, że myślenie nie tyle zamieszkuje w ciele, ile samo w sobie jest cielesne, pozostaje w nieustannej relacji ze środowiskiem i jego materialnością. Rozum nie stoi w sprzeczności z ciałem (jak chciało wielu filozofów), ale jest z ciała. Właśnie owo rozerwanie niepokoi mnie bardziej niż fascynacja tym, co nieracjonalne.