Powieść w podróży

Monika Ochędowska

Autor powieści „Szesnaście na Bourbon” robi wszystko, by nie pozwolić nam dotrzeć do obiecanego finału. Kręcimy się w kółko. Oto świat, który musi upaść. Świat – dodajmy – do złudzenia przypominający nasz współczesny

Powieść w podróży

Jeszcze 2 minuty czytania

Powieść w podróży

Urodzony przed wojną historyk literatury Kazimierz Bartoszyński napisał kiedyś o powieści szkatułkowej, że jest skrajnie nieekonomiczna. O ile historie „tradycyjne”, czyli zmierzające najkrótszą drogą do celu, mają w zamierzeniu swoich twórców konstytuować i wzmacniać świat, to w narracjach wzorowanych na „Rękopisie znalezionym w Saragossie” mamy do czynienia z nieustannym tego świata kawałkowaniem i rozwarstwianiem. A także – podawaniem w wątpliwość jego autentyczności. Dzięki takiemu zabiegowi (albo jego kosztem) zaprezentować można niezliczoną liczbę bohaterów oraz przestrzeni, które otwierają przed czytelniczkami i czytelnikami perspektywę niemal bez granic. Fabularny horyzont powieści szkatułkowej gubi się w nieskończoności, stąd właśnie jej „nieekonomiczność”, czy też – z perspektywy czytelniczki – szczodrość.

Bartoszyński obrazowo nazwał ten rodzaj pisania powieścią podróżą i trudno chyba o lepsze określenie dla nowej książki Bartosza Sadulskiego. Powieść „Szesnaście na Bourbon” – wariacja na temat historii kolonizowania należącej do Francji wysepki Reunion (od 1638 roku znanej także jako Bourbon) – nie zmierza bowiem wcale wartko do brzegu. Przeciwnie, rozkosznie trwoni czas swoich czytelniczek i bohaterek, co rusz zbaczając z obranego w tytule kursu.

Bartosz Sadulski, „Szesnaście na Bourbon”. Wydawnictwo Literackie, 256 stron, w księgarniach od września 2024

Punktem wyjścia opowiadanej tu historii jest jedna z istotniejszych trosk prawdziwego, historycznego komendanta wyspy, Étienne’a Régnaulta – na Bourbon brakowało kobiet i ten brak stanowił poważną przeszkodę dla rozwoju kolonii. Problem eskalował tak bardzo, że dotarł do samego Paryża. Urzędnicy Francuskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej przeprowadzili szybką „rekrutację” (czytaj: łapankę) wśród mieszkanek paryskiego szpitala Salpêtrière, pełniącego funkcję przytułku i więzienia. W ten oto sposób szesnaście młodych kobiet, których zdrowie wydawało się na tyle pewne, że dawało jako taką gwarancję przetrwania trudów dalekiej podróży, wyruszyło na pokładzie statku „Dunkerquise” z XIII dzielnicy wprost na skraj świata.

Zanim jednak dotrzemy z bohaterkami historii do portu na Reunion, malutkiej sąsiadce Madagaskaru, poznajemy wszystkie rozkosze i dziwactwa drugiej połowy wieku XVII, podane w obrazkach przywodzących na myśl sceny z „Faworyty” Jorgosa Lanthimosa. Podobnie jak grecki reżyser, Sadulski prezentuje najdziwniejsze dworskie mody i zabawy, wydobywając z nich cały barokowy przepych i absurd epoki, którą zmiecie niebawem krwawa rewolucja. Podglądamy życie codzienne w czasach Ludwika XIV, w tym najdziwniejsze fascynacje osobliwej świty Króla Słońce. Na przykład bzika na punkcie zielonego groszku, kiedy to „arystokraci wydawali fortuny, aby jako pierwsi podać go do obiadu, damy dworu (…) łykały go przed snem niczym tabletki usypiające (…), a kochankowie wytyczali kochankom drogę do swoich mansard jego ziarnami”.

Sadulski zabiera nas na gargantuiczną groszkową ucztę, która kończy się hucznym nieżytem jelit. A zaraz potem, nie tracąc czasu, na wycieczkę śladem chrześcijańskich relikwii, potem na proces w sprawie zabójstwa truflowej świnki należącej do pewnego biskupa albo w sam środek historii grillowania czarownic, nie żałując przy tym zdarzeń zupełnie fantastycznych, charakterystycznych dla początków rodzącej się w wieku XVII powieści. Bowiem „Szesnaście na Bourbon” to bezinteresowna, literacka zabawa, której źródłem jest niewątpliwa erudycja autora – sięga on do całej ogromnej biblioteki materiałów źródłowych opisujących czasy i podboje Króla Słońce.

Druga książka prozatorska autora „Rzeszotu” znów prowadzi nas w szczególne dla historii miejsce, kiedy stary świat zmierza ku upadkowi, dając miejsce rzeczywistości, jaką znamy. Jednocześnie Sadulski bierze sobie na warsztat pewien literacki trop i rozwala bezpieczniki gatunku. O ile w „Rzeszocie” mieliśmy do czynienia z rozprawką na temat romantycznej ironii i takiegoż bohatera oraz z podróżą ku początkom przemysłowej nowoczesności, „Szesnaście na Bourbon” jest ostatnim tchnieniem ancien régime’u burzącym koncepcję powieściowej ekonomii. Autor robi bowiem wszystko, by nie pozwolić nam dotrzeć do obiecanego finału. Kręcimy się w kółko. Oto świat, który musi upaść. Świat – dodajmy – do złudzenia przypominający nasz współczesny.

Nagrodę Literacką im. Witolda Gombrowicza, która jest partnerem cyklu tekstów wokół debiutów literackich (rozumianych jako pierwsza albo druga książka autorki/autora), otrzymał w tym roku Grzegorz Bogdał. Wyróżnienie w postaci miesięcznej recydencji w Vence przyznano Katarzynie Groniec. A oto wszystkie nominowane w 2024 roku książki:  

Iwona Bassa, „Głodni”, wyd. Biuro Literackie
Grzegorz Bogdał, „Idzie tu wielki chłopak”, wyd. Czarne
Katarzyna Groniec, „Kundle”, wyd. Nisza
Barbara Klicka, „Reneta”, wyd. W.A.B.
Aleksandra Tarnowska, „Wniebogłos”, wyd. ArtRage   

Nie bez powodu, jak sądzę, całość rozpoczyna się opłakiwaniem śmierci Moliera, zmarłego kilkanaście tygodni przed łapanką w Salpêtrière. Jeśli zgodzić się ze stwierdzeniem francuskich krytyków, że charakterystyczna dla literatury gra wyobraźni musiała od czasu Moliera ustąpić rzetelnej analizie ludzkiej duszy, w powieści Sadulskiego wraz ze śmiercią komediopisarza następuje odwrócenie porządków. Psychologiczny realizm zostaje na nowo wyparty przez zmyślenie i magię. Ekonomia opowieści przegrywa z gawędziarską rozrzutnością. A Stary Kontynent ze swoją maleńką kolonią.

Nie zdradzę, czyją śmiercią skończy się powieść, powiem tylko, że jest jak w filmach Wernera Herzoga: każdy wulkan to pretekst do opowiedzenia historii (na Reunion znajduje się jeden z najbardziej aktywnych wulkanów na świecie). „Gleba, po której chodzimy, nie jest permanentna, tak jak nie ma stałości w tym, co robimy, żadnej stałości w ludzkich wysiłkach, w sztuce, nauce. Jest tylko skorupa, która nieustannie się porusza” – mówi Herzog w swoim piekielnym „Inferno”. Powieść – wedle Sadulskiego – też musi być w ciągłej podróży. A ziemia jest, cóż, coraz bardziej gorąca.

Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza
Partnerami cyklu tekstów wokół debiutów literackich są Fundacja Instytut Gombrowiczowski oraz Muzeum Witolda Gombrowicza, współorganizatorzy przyznawanej przez Prezydenta Radomia Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza.