Komu służą opowieści?
fot. materiały teatru

13 minut czytania

/ Teatr

Komu służą opowieści?

Magdalena Rewerenda

W „Nie-boginiach” zamiast martwych, bezbarwnych, nagich posągów spotykamy ubrane w kolorowe kostiumy tytułowe bohaterki, które pokazują, jak minimalne przesunięcie akcentów w znanych mitach odsłania ich nieoczywistą wymowę

Jeszcze 3 minuty czytania

Na materiałach graficznych towarzyszących spektaklowi „Mitologia. Nie-boginie” widnieje zdjęcie marmurowej rzeźby. Uwieczniona przez Randolpha Rogersa w latach 50. XIX wieku postać starotestamentowej Rut („Ruth Gleaning”, 1850–1855, The Metropolitan Museum of Art) to stylizowana na antyczną figurę bohaterka, uwieczniona w postaci majestatycznego i hieratycznego, klasycyzującego białego posągu kobiety z obnażoną piersią oraz pozbawioną oczu poważną twarzą bez wyrazu. Choć przedstawiona w rzeźbie figura to konkretna osoba wspominana w Biblii, Rut Rogersa pozbawiona jest indywidualnych cech: mogłaby być jakąkolwiek mityczną postacią kobiecą z antykizujących prac, unieruchamiających bohaterki w niewygodnych pozach.

Na plakacie olsztyńskiego przedstawienia marmurowa Rut ma kolczyk w nosie i tatuaże, bo twórczynie spektaklu, Justyna Łagowska i Daria Sobik, poddają refleksji skostnienie mitologicznych opowieści, utrwalających schematy narracyjne i szkodliwe stereotypy. Rozprawiają się z nimi, ożywiając pozbawione charakteru posągi i zmieniając je w postaci z krwi i kości. Kasandra, Gaja, Meduza, Kora, Demeter, Eurydyka i wiele innych bohaterek odzyskują głos: opowiadają swoje, pozornie dobrze znane, historie na nowo – bez dominujących nad nimi mężczyzn i wybielających eufemizmów, pudrujących zawartą w mitach przemoc.

Nie-boginie stają na olsztyńskiej scenie, by odzyskać kontrolę nad swoim obrazem w dziejach i narracją na własny temat w setną rocznicę wydania „Mitologii” Jana Parandowskiego, która przez dekady znajdowała się na liście lektur szkolnych. Łagowska i Sobik wykorzystują fakt, że większość przypominanych przez nie historii jest znana widowni – dzięki temu przekonująco i bez infantylizowania prezentują stare opowieści w nowej perspektywie, ale też pokazują sposoby, w jaki były konstruowane i opowiadane przez wieki. Uświadamiają również skutki utrwalania tych narracji – nierzadko szowinistycznych, ukazujących kobiety jako ofiary bezwzględnej męskiej dominacji albo jako sfantazmatyzowane projekcje mizoginicznych lęków i resentymentów – w przekonaniu, że stanowią fundamenty kultury europejskiej.

Pomysł przestawienia akcentów w dobrze znanych mitologicznych historiach nie jest nowy. Kolejne wersje opartych na mitach greckich tragedii, adaptowane do nowych kontekstów powstawały już od starożytnego Rzymu w całej Europie, także w Polsce. Odważne przepisywanie klasyki stało się silnym nurtem w poszukującym nowych języków artystycznym polskim teatrze politycznym na początku pierwszej dekady XXI wieku. To właśnie wtedy powstały głośne i legendarne już spektakle, takie jak „Bachantki” wyreżyserowane przez Krzysztofa Warlikowskiego (Teatr Rozmaitości w Warszawie, 2001), „Oresteja” w reżyserii Jana Klaty (Narodowy Stary Teatr w Krakowie, 2007) czy „Fedra” Mai Kleczewskiej (Teatr Narodowy w Warszawie, 2006). Reinterpretacje tamtego okresu były rewizjami mitów odsłaniającymi szwy tkanych przez stulecia opowieści – podobnie dziś czyni to przedstawienie Łagowskiej i Sobik.

Antyk dla młodzieży

Atrakcyjność i przystępność motywów mitycznych w nowych odsłonach widoczna jest od paru lat w literaturze z gatunku young adult i new adult – czyli w cieszących się ogromną popularnością powieściach kierowanych do starszej młodzieży i poruszających wątki związane z dojrzewaniem, seksualnością i poszukiwaniem swojej tożsamości. Nurt retellingowy tworzą książki będące reinterpretacjami mitów i baśni, a bodaj najpopularniejszą jego przedstawicielką jest Madeline Miller, autorka powieści takich jak „Pieśń o Achillesie” czy „Kirke”. Potencjał opowiedzianych na nowo mitów zauważył i zaczął wykorzystywać także polski teatr dla młodzieży – od niedawna coraz odważniejszy oraz aktywniej włączający młode osoby w dyskusje społeczno-polityczne.

Kluczową kwestią staje się potrzeba odzyskania głosu i bycia wysłuchanym przez dorosłych. Być może dlatego spektakle i dramaty nawiązujące do antycznych opowieści tak chętnie główną bohaterką czynią Kasandrę – niewysłuchaną należycie wieszczkę trojańską, przepowiadającą mroczną przyszłość. W kierowanych do młodzieży tekstach i przedstawieniach Kasandra jest symbolem odzyskanej narracji, która wreszcie – po długich stuleciach, gdy była niesłyszana lub służyła komuś innemu, głównie dorosłym mężczyznom – ma szansę wybrzmieć właściwie.

Mitologia. Nie-boginie, Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie, premiera: 29 września 2024„Mitologia. Nie-boginie”, Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie, premiera: 29 września 2024W dramacie Tomasza Kaczorowskiego i Aleksandry Zielińskiej „Achilleis. 2021”, opowiadającym o powodach gniewu obecnego pokolenia młodych dorosłych, w finałowej scenie Kasandra przedstawia wstrząsającą diagnozę współczesnej Polski, która przypomina gotującą się powoli żabę, nieświadomą zbliżającej się do niej zagłady. Do tej postaci Zielińska wraca także w opowiadaniu „Tylko ja ocaleję, aby wam o tym donieść”, gdzie Kasandra, mówiąc: „Nikt mnie nie wyprosi z dorosłych rozmów o dorosłych sprawach. […] Cisza nie potrwa długo”, zdaje się zapowiadać moment, w którym antyczne bohaterki – jak te z olsztyńskiego spektaklu – opowiedzą swoje historie po swojemu. W zakwalifikowanym do finałowego etapu tegorocznego Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży dramacie Kamili Kuci „Oresteja selftape”, podobnie jak w zrealizowanym przez Mieke Bal oraz studentów i studentki łódzkiej szkoły filmowej filmie „It’s About Time! Reflections of Urgency” (2020), Kasandra zabiera głos w sprawie ofiar przemocy seksualnej i staje się orędowniczką ruchu #MeToo. W spektaklu „Troja. Wojny nie będzie!” (Opolski Teatr Lalki i Aktora, 2023) według scenariusza i w reżyserii Anny Wieczorek Kasandra wywołuje postaci z „Iliady” do odpowiedzi na pytania o wojnę, „co wszyscy myśleli, że jej nie będzie. A jak już była, to mówili, że się przecież na pewno bardzo szybko skończy”. Premiera spektaklu odbyła się w rocznicę pełnoskalowego ataku Rosji na Ukrainę.

W olsztyńskiej „Mitologii” Kasandra (Alicja Parczewska) pełni funkcję przewodniczki po świecie przedstawienia. Jest pierwszą bohaterką, która zabiera głos – mówi: „Opowieści służą każdemu, ale nie mnie”. Zaprasza widownię do białej, minimalistycznej, przypominającej galerię przestrzeni, gdzie spodziewamy się zobaczyć muzealne eksponaty. Przeciwko gromadzonym tam wizerunkom antycznych bogiń w jednej ze scen protestować będzie postać Afrodyty (Agata Zielińska), żaląca się, że nikt jej nie pytał, czy chce być rozerotyzowanym pomnikiem.

fot. materiały teatru

Jednak w spektaklu zamiast martwych, bezbarwnych, nagich posągów spotykamy ubrane w kolorowe kostiumy (Justyna Łagowska), cielesne, targane silnymi emocjami i charakterne bohaterki, które w kolejnych scenach-epizodach pokazują, jak minimalne przesunięcie akcentów w znanych opowieściach odsłania ich nieoczywistą wymowę. Konfrontują się z innymi postaciami, z którymi nie miały szansy spotkać się w mitologii, a decyzja, by występujące w spektaklu aktorki wcieliły się w kilka różnych bohaterek, pozwala zobaczyć łączące je podobieństwa. Sterylna przestrzeń – odczytywana przeze mnie jako nawiązanie do mitu antycznej „białej Grecji” – stopniowo pokrywa się projekcjami (wideo: Tomek Michalczewski) dopełniającymi opowiadane historie. Z każdą sceną wyraźniej widać, że mityczna Grecja bogiń i herosów nie była „biała” – czysta i harmonijna – ale ciemna i mroczna.

Zmiana

W spektaklu Łagowskiej i Sobik widać wyraźną zmianę w podejściu do reinterpretacji antycznych mitów, która nastąpiła w kulturze w ostatnich latach. Jess Zimmerman w wydanej po polsku w ubiegłym roku książce „Kobiety i inne potwory. Tworzenie nowej mitologii” zauważa, że jeszcze niedawno w ramach feministycznych rewizji antyku powstawały opowieści takie jak „Penelopiada” Margaret Atwood. Obecnie hitem są historie podobne do „Kirke” Miller, bo „maniaczki starożytnych mitów zaczęły łaknąć krwi”. Potrzeba umieszczania na pierwszym planie bohaterek nie posłusznych i wiernych, ale postaci gniewnych zbiegło się, zdaniem autorki, z głośnymi sprawami przemocy seksualnej i próbami ograniczania praw kobiet w różnych częściach świata.

Niezgodę na normalizowanie nadużyć wyrażały także, a może przede wszystkim, przedstawicielki najmłodszego pokolenia kobiet – wyjątkowo świadomego politycznie, wrażliwego na kwestie społeczne i zaangażowanego. Dla nich szczególnie ważne jest opowiedzenie świata na nowo i odbudowanie go na nowych zasadach. Odbudowę tę chętnie zaczynają od fundamentów, czyli kształtujących tożsamość zbiorową narracji – takich jak mity. Nastrój ten doskonale wyczuły Łagowska i Sobik – nie zatrzymały się na uwalniającym, ale nieproduktywnym gniewie, przekonująco wskazując na konieczność szukania dróg do porozumienia. Bazując na wyrażanej przez młodzież niezgodzie na patriarchalny porządek świata, stworzyły w Olsztynie spektakl jednocześnie poważny i zabawny, stanowczy i delikatny, odważny, ale nie rewanżystowski. W stan oskarżenia nie zostają tu postawieni mężczyźni, ale męskocentryczny system patriarchalny i wynikająca z niego wielopoziomowa przemoc szkodząca wszystkim.

„Mitologia. Nie-boginie” to przedstawienie, w którym młode osoby nie są traktowane jak „walnięta gimbaza” (0dnoszę się do cytowanego przez Zimmerman internetowego wpisu, w którym ktoś pogardliwie i prześmiewczo odniósł się do nastolatek, szczególnie tych zainteresowanych antycznymi mitami: „pogadajmy o prawdziwych torpedach wśród walniętych lasek z gimbazy: o maniaczkach mitologii starożytnej”), ale partnerki i partnerzy w dyskusji o ich potrzebach. Dotyczą one zarówno sytuacji codziennych, związanych z relacjami z bliskimi, jak i marzeń o życiu w świecie kształtowanym nie przez przemoc i odwet, ale troskę i równość. W tej dyskusji jest potężny ładunek edukacyjny i nie wynika on jedynie z obecności – skądinąd świetnych – zamieszczonych w programie przedstawienia kart do pracy ze spektaklem, przygotowanych przez pedagoga teatralnego Adama Gibkiego. Edukacyjność nie ma tu nic wspólnego z nachalnym czy protekcjonalnym dydaktyzmem. Sprawna dramaturgia oraz poważne potraktowanie zarówno młodszych, jak i starszych odbiorców oraz odbiorczyń uczy czujnej, krytycznej lektury wszelkich tekstów, często idącej pod prąd utartych interpretacji.

Taka dekonstrukcja mitów nie degraduje ich jako opowieści, ale w przewrotny sposób udowadnia ich pojemność i uniwersalność. Dzięki niej historia Demeter (Barbara Prokopowicz) oraz Kory (Agata Zielińska) i później Persefony (Małgorzata Rydzyńska) staje się opowieścią o relacji matki troszczącej się o swoje dziecko i córki, która ma prawo do własnych, nawet błędnych decyzji, a mit o Gai (znów Prokopowicz) może stać się przyczynkiem do refleksji o klimacie i trosce o planetę.

Opowieści – uwolnione od funkcji utwierdzania patriarchalnego status quo – mogą służyć wszystkim. Trzy Mojry grane są w spektaklu Łagowskiej przez mężczyzn (Paweł Parczewski, Mikołaj Trynda, Krzysztof Plewako-Szczerbiński), bo to mężczyźni przez wieki tkali losy świata, przede wszystkim w sensie konstruowania dominujących narracji.

Tekst i dramaturgia: Daria Sobik
Reżyseria, scenografia, kostiumy, światło: Justyna Łagowska
Muzyka: Rafał Matuszak
Ruch sceniczny: Milena Czarnik
Wideo: Tomek Michalczewski
Obsada: Krzysztof Plewako-Szczerbiński, Mikołaj Trynda, Paweł Parczewski, Alicja Parczewska, Barbara Prokopowicz, Małgorzata Rydzyńska, Agata Zielińska, Cezary Ilczyna

Olsztyńskie męskie mojry otwierają i zamykają przedstawienie, ale też komentują je w trakcie. Mają jednak świadomość swojego wygodnego położenia, a także tego, że kobiety utraciły posiadaną przez nie silną pozycję w religiach i narracjach wcześniejszych niż greckie mity. Zrzekają się monopolu na władzę nad losem kobiecych bohaterek, a ich genderowa niedookreśloność staje się symbolem możliwego dialogu ponad płciowymi podziałami. We wspólnej sprawie zawiązują – dający nadzieję na przyszłość tworzoną przez siedzącą na widowni młodzież – sojusz z nie-boginiami, które mówią, że chcą równości, a nie zemsty. Gdy odniosą sukces, powracające w spektaklu i powtarzane jak mantra zdanie stanie się faktem: „Kiedyś będzie lepiej”.