Konserwatywna bajka o twardych mężczyznach, członkach gangu motocyklowego, krążących po okolicy na czarnych, głośnych maszynach, oraz ich kobietach, lokalnych gwiazdach (również porno) w obcisłych skórach, czy też nieco nostalgiczny obraz tego, co zostało z kultury motocyklowych buntowników przełomu lat 60. i 70., pokazujący, jak pewne kontrkulturowe (nawet jeśli już wówczas w dużym stopniu konserwatywne) ideały zagubiły się gdzieś na szlakach podróży, a zastąpiły je „strach i chciwość” – „Synowe Anarchii” to z pewnością i jedno, i drugie.
Ale to również, zgodnie z tym, co głosiły pierwsze zapowiedzi stacji FX, „«Rodzina Soprano» na motorach”, skomplikowany i starannie zbudowany dramat rodzinny, a nawet „«Hamlet» na motorach”, a więc historia o synu, który stopniowo odkrywa, że matka i ojczym zabili przed laty jego ojca; w roli ducha występują tu odnalezione po latach dzienniki motocyklowe, a w roli dziewczyny księcia (old lady) kobieta silna, ale do szaleństwa zakochana, która wciąż jeszcze pójść może zarówno drogą Ofelii, jak i królowej Gertrudy. Trzeba jednak podkreślić, że wyjątkowość „Synów Anarchii” nie wynika wyłącznie z tego, że w nietypowy sposób (sceneria, język i kostium grupy z marginesu) pretendują do miana rodzinnej opowieści uniwersalnej lub nawet dobrej opery mydlanej odgrywanej na motorach, ale przede wszystkim z tego, że korzystając z estetyki oraz realiów amerykańskich klubów motocyklowych, serial ten przedstawia brutalną diagnozę amerykańskiej współczesności. Kraj, reprezentowany przez fikcyjne kalifornijskie miasteczko Charming, ma bowiem w sobie tyle uroku, ile nadziei było w miasteczku Hope, gdy pewnego dnia pojawił się w nim John Rambo (w filmowej wersji Tedda Kotcheffa, 1982).
Założyciele motocyklowego klubu Synów Anarchii, podobnie jak Rambo, byli weteranami wojny w Wietnamie. Obraz klubu, którego wolnościowe ideały odwoływały się do wzorców kontrkulturowych drugiej połowy lat 60., ale złożona hierarchia i wykluczenie kobiet więcej wspólnego mają raczej z założeniami kontrkultur konserwatywnych, dobrze oddaje ambiwalencję związaną z odbiorem i przedstawianiem klubów motocyklowych w amerykańskiej literaturze i filmie. Dzicy i swobodni jeźdźcy, czy wymuszający haracze cyniczni handlarze bronią i narkotykami, których kobiety prostytuują się na żądanie mężów‑właścicieli? Serial rozpięty jest właśnie na kolejnych sytuacjach, zmuszających bohaterów do wyborów osobistych i wspólnotowych pomiędzy różnymi odcieniami szarości w życiu, które już dawno przekroczyło wszelkie granice prawa (oczywiście, jak to w mafii, sfera prywatna i publiczna są nierozdzielne).
Synowie Anarchii należą bowiem zapewne do „1%”, co oznacza, że w praktyce stanowią wyjęty spod prawa gang. Nazwa „one percenter”, stosowana najpierw ironicznie, a zaczerpnięta najpewniej z wypowiedzi przedstawiciela Amerykańskiego Związku Motocyklowego wygłoszonej po zamieszkach na zjeździe motocyklowym w Hollister w 1947 roku (miał wówczas powiedzieć coś w rodzaju: „99% motocyklistów to porządni obywatele przestrzegający prawa”), służy dziś przede wszystkim autoidentyfikacji motocyklowych klubów czerpiących zyski z działalności przestępczej. Ciekawszy jednak od korzeni serialowego klubu i obrazu dziedzictwa lat 60., jest sam fakt pojawienia się tej produkcji i jej rosnąca popularność właśnie teraz, na początku XXI wieku (2008-2011).
Kluby motocyklowe bowiem, a wraz z nimi ich ekranowe reprezentacje rozkwitają zwłaszcza po ważnych „amerykańskich” wojnach. II wojna światowa dała początek pierwszym, złożonym głównie z weteranów, a wydarzenia takie jak zamieszki w Hollister, pierwszym filmom gatunku motocyklowego. Wówczas powstały istniejące do dziś gangi, a wśród nich najczęściej przedstawiany w kinie klub Hell’s Angels, którego członkowie w latach 50. regularnie grywali w Hollywood samych siebie. Filmowe wyobrażenia życia w drodze rozpropagowały z kolei ikoniczny wygląd członka gangu (porzucona już dziś czapka Marlona Brando). W drugiej połowie lat 60. weterani wojny w Wietnamie masowo zasilili istniejące już kluby i stworzyli nowe, do dziś najsilniejsze organizacje. Kolejne konflikty zbrojne i dopływ weteranów wojennych doprowadziły do stworzenia silnej międzynarodowej sieci oddziałów poszczególnych klubów, a także sojuszy i walk toczonych o wpływy, również poza Ameryką. W ostatnich latach o klubach/gangach motocyklowych ponownie zrobiło się głośno za sprawą wojen o wpływy toczonych między innymi w kanadyjskim Quebecku i w... Niemczech. Ofiary śmiertelne, aresztowania, mafijna struktura oparta na ścisłej hierarchii i kategoriach wierności, honoru i oporu wobec prawa, zaburzyły dziś nieco obraz gangu w amerykańskiej ikonosferze, który w latach 80. i 90. koncentrował się raczej na motocyklowym barze i brodach ubrudzonych piwem, niż przemierzaniu szos z bronią w ręku.
Zaledwie jeden z członków Sons of Anarchy MC jest weteranem wojny w Iraku, i po pierwsze jest tylko kandydatem do członkostwa, po drugie stracił jedno jądro, a więc jego serialowa obecność w świecie, gdzie mieszają się zapachy spalin, potu, whisky i spermy, jest co najmniej ironiczna. Niewątpliwie jednak serial diagnozuje – raczej z pozycji konserwatywnych, choć nie jest to konserwatyzm znajdujący swoją reprezentację w amerykańskich strukturach politycznych – aktualną sytuację Stanów Zjednoczonych, zaangażowanych w wojny zewnętrzne i wewnętrzne (kraju pełnego niezliczonych służb policyjnych o trzyliterowych nazwach), pogrążonych w ekonomicznym kryzysie i rządzonym przez „strach i chciwość”, a konkretnie przez deweloperów, przekupnych polityków i bogatych przedsiębiorców, których tylko brak skórzanych kurtek i identyfikujących naszywek różni od członków motocyklowego gangu.
Miasteczko Charming (14 679 mieszkańców), zarazem terroryzowane i chronione przez klub SoA, nie stanowi odciętej od świata oazy, raczej laboratorium, do którego regularnie scenarzyści wpuszczają kolejny czynnik wywołujący reakcję zapalną. Formuła klubu motorowego, jego estetyka, sztuczność i prostota działania, pozwalają widzowi gołym okiem obserwować efekty (najczęściej wybuchowe) tych eksperymentów. Charming to przestrzeń nieustannego konfliktu – przede wszystkim ekonomicznego i rasowego. Serial przedstawia wizję świata rządzonego przez pieniądze, podstawowe instynkty, oraz definiującą tożsamość przynależność grupową i etniczną. Kolejne starcia – z meksykańskim gangiem, na potrzeby chwili zawierającym sojusz z rasistami, których ciała wypełniają tatuaże swastyk; z irlandzką i rosyjską mafią; z deweloperem, który zostanie burmistrzem; z rządzoną chęcią zwycięstwa za wszelką cenę rządową agentką-lesbijką (a jakże) itd. – nie pozostawiają złudzeń co do tego, że klub SoA dawno porzucił plan budowy jakiejkolwiek społecznej utopii. W gangu bowiem i tak żyje się lepiej niż poza nim, odejście oznacza nędzę, a świat poza klubem w zasadzie nie istnieje. O rezygnacji nie tylko z wyjściowych ideałów, ale nawet z zasadniczego medium ich realizacji (a więc oczywiście motocykla) niech świadczy to, że Sons generalnie motorów używają do podróży pomiędzy domem, klubem i magazynem, a więc w odległościach, które z powodzeniem mogliby przemierzać rowerami i zdecydowanie poprawiłoby to kondycję niektórych z nich...
Szczególne jest w tym świecie miejsce kobiet, stanowiące w zasadzie odwrócenie sytuacji świata zachodniego. W Charming kobiety są oficjalnie podległe mężczyznom, nie należą do klubu i nie mają prawa głosu (nie jeżdżą też na motorach, chyba że za plecami swojego mężczyzny). A jednak to one – podstępna i wyrachowana, za wszelką cenę próbująca utrzymać przy sobie rodzinę „królowa” Gemma (Katey Segal) i „księżniczka” (Maggie Siff), która stopniowo uczy się balansowania na granicy światów i próbuje chronić swojego partnera – wydają się dość skutecznie wpływać na funkcjonowanie klubu i decyzje mężczyzn, realizując swoje cele za pomocą środków jednoznacznie identyfikowanych w serialu jako kobiece (knucie, oszukiwanie, skłócanie, węszenie, itd.).
Świat, którym rządzą podstawowe popędy, świat konfliktu i nieustannego zagrożenia (podkreślanego pracą kamery, która regularnie obserwuje bohaterów z ukrycia) budowany jest w tym samym stopniu przez działania bohaterów, co estetykę kultury motocyklowej, do której dostosowano również montaż i typ obrazu (skoncentrowany na szarościach, odcieniach metalicznych i piaskowych, pozbawiony kontrastów innych niż światła motoru wyłaniające się w ciemności). Szorstkość i graniczące ze sztucznością formy zachowań przyciągają skutecznie zróżnicowaną widownię stacji FX (producenta m.in. podobnie „prowincjonalnego” „Justified”) oraz szczególne gwiazdy – cameo w roli sprzątacza w stylu Harveya Keitela z „Pulp Fiction” zaliczył tu w drugim sezonie Stephen King. Skórzane kurtki i kamizelki; spalona słońcem skóra zakładających je motocyklistów, wypełniona tatuażami i bliznami (również u ich kobiet); zarost i przetłuszczone włosy (których nie usprawiedliwia jednak już długa podróż); noże (rany kłute, obcięte jądra, skalpele wbijane w oczy i uszy), pistolety (trupy, krew, sińce pod kamizelkami kuloodpornymi, blizny po szyciu), kaski, wypolerowane motory, dźwięki silnika, zapach spalin i unoszący się w powietrzu kurz; a na wszystkim – od skóry, przez motor i kamizelkę, po czapkę dla miesięcznego dziecka – symbol klubu, jego nazwa i ewentualnie hasło.
To świat, w którym wszystkie komunikaty muszą zmieścić się w formie tatuażu na plecach, w którym nie ma miejsca na poprawność polityczną, a każdy zna swoje miejsce: czarni jeżdżą z czarnymi, a Meksykanie z Meksykanami i nikt nie zamierza tego zmieniać ani przekonywać, że gdzie indziej jest inaczej. Spojrzenie na miasteczko Charming jak na reprezentanta współczesnej Ameryki, a nie geograficzny i społeczny margines, każe również w ramach tej formuły poszukiwać wyjścia z sytuacji, ale tu diagnoza jest pewnie jeszcze bardziej brutalna: wyjścia nie ma, trzeba walczyć. Forma serialu (następstwo kolejnych sezonów) pozwala zaś unaocznić inne mechanizmy – zapominania win, kumulowania gniewu i powrotów po latach. Bowiem wyłącznie zapominanie (ale nie wybaczanie) prostych i jednoznacznych haseł wytatuowanych na ciałach pozwala dziś współpracować grupom, które w pierwszym sezonie toczyły walkę na śmierć i życie.
Twórca serialu Kurt Sutter (m.in. autor scenariuszy i producent policyjnego „The Shield”, polski tytuł „Świat gliniarzy”) do opowiedzenia o idei, której nie da się odzyskać, wybrał aktorów z odzysku (m.in. Ron Perlman, Katey Segal), oraz takich, których gdzieś już widzieliśmy, ale którzy dopiero tutaj odgrywają role pierwszoplanowe (Charlie Hunnam, Maggie Siff). Sam zagrał zaś wytatuowanego, skazanego na dożywocie klubowego mordercę, który w więzieniu, mimo niemal całkowitej ślepoty, w wyjątkowo brutalny sposób wykonuje wyroki klubu. Wprost zwraca w ten sposób uwagę widza, że świadomie stosuje wzmocnienie i przerysowanie – jako taktykę wyciągania na wierzch tego, co, jego zdaniem, na co dzień niewyraźne, a co kieruje relacjami społecznymi współczesnej Ameryki, w której nieustannie trwa wojna.
Serial od września 2011 roku emituje TVP HD. W telewizji FX rozpoczęła się emisja sezonu 4.