Operacja „11 listopada”.
Numer 69

Jan Dwutygodnik

Reporterzy, którzy nie wierzą w nakręcony przez siebie materiał; tradycjonalista, który mówi, że w zasadzie każdy powinien robić tak, jak czuje; kilkanaście tysięcy agresywnych ultra-nacjonalistów. Żyjemy w ciekawym kraju

Jeszcze 1 minuta czytania

„Jak słodko jest oglądać «Terra Novę» zamiast Marszu Niepodległości” – pisze w swoim felietonie Joanna Tokarska-Bakir. Nie wiem czy słodko. Serial Spielberga jest pod wieloma względami straszny, może nie tak straszny, jak Marsz Niepodległości, ale jednak (rozpikselowane dinozaury, wyglądające o niebo gorzej od tych z nakręconego w latach 90. „Parku Jurajskiego”!). Inna sprawa, że upiornej twarzy marszu nie było widać. Uczestnikom Kolorowej Niepodległej policyjne kordony ograniczały widok. Ludzie w większości stali pod sceną. Reszta robiła pamiątkowe zdjęcia, ustawiała się w kolejce po kawę, paliła w grupkach papierosy. Latały piłki plażowe, Tymon Tymański śpiewał do mikrofonu, jeden z moich ulubionych krytyków literackich stał i obserwował. Może nie był to piknik ani zabawa, ale wydawało się, że było bezpiecznie.

rys. Filip ZagórskiPo raz pierwszy strach pojawił się podczas powrotnej drogi do domu. Może wypadną zza rogu? Może ci, którzy idą obok, to wcale nie nasi? Na szczęście nic się nie stało. Prawdziwa groza wylała się jednak dopiero potem z ekranu – na krótkich filmikach, które szybko pojawiały się w necie, widać było jak na dłoni to, czego nie było widać jeszcze przed trzema godzinami: morze niemiłych i nieprzyjemnych chłopców – łysych, podpitych, cudacznie poprzebieranych. Było ich więcej, dużo więcej niż tych, którzy stali obok Jana. Trochę smutno.

Niektórym już po kilku godzinach wszystko się pomyliło. Pierwszym pomylonym jest bez wątpienia Tomasz Wróblewski, nowy naczelny „Rzeczpospolitej”, który obwieścił, że wczoraj światło dzienne ujrzała nowa, militarystyczna twarz lewicy. Ciekawe.

Śledzenie informacji medialnych przyniosło kolejne rewelacje. Dziennikarze, którzy podczas wczorajszych zamieszek potracili swoje wozy, mówili potem do kamery, że na Placu Konstytucji starły się dwie grupy zadymiarzy. Bronisław Komorowski trochę wcześniej apelował: „nie dyktujmy innym, jak kochać Polskę”.

Reporterzy, którzy nie wierzą w nakręcony przez siebie materiał; tradycjonalista, który mówi, że w zasadzie każdy powinien robić tak, jak czuje; kilkanaście tysięcy agresywnych ultra-nacjonalistów na ulicach miasta. Żyjemy w ciekawym kraju, czasami wstyd jest w nim żyć.


dwutygodnik.com nr 69. Redaktor prowadzący: Jakub Socha. Okładka: Filip Zagórski. Data publikacji: 12 listopada 2011, godz. 13:34.