I.
na moich oczach wywlekli ją
z wiejskiej izby w jednym tylko
buciku tylko w jednym chodaku
w powietrzu unosiły się kłęby
pierza (niczym w wierszu Zuzanny
Ginczanki) z rozprutej pierzyny
z porwanej poduszki musimy bowiem
pamiętać że matka nie dała się
związać pokazując im zęby
krzycząc moje imię krzycząc zaiste
w nieskończoność jedno imię
zapominając zaś o drugim buciku
z którym uciekłem na podwórko
II.
na moich oczach wywlekli ją
z wiejskiej izby choć broniła się
długo krzycząc w nieskończoność
jedno imię jeszcze dziś w powietrzu
unoszą się kłęby pierza
mimo że już jej nie ma (zajrzyjmy
więc do wiersza Zuzanny
Ginczanki) i nie ma tamtego
chłopca co w podchorążówce wyrósł
na żołnierza: poezja po to właśnie jest
by ni stąd ni zowąd (najlepiej
w niedzielę) narobić wielkiego huku
III.
mężczyzna zaś który ją związał
nazywał się sanitariuszem
lecz nie wiadomo na czyich był
usługach bo wkrótce sam
odleciał a jego żona poszła w tango
otóż to a jego żona piękna Jasia
poszła w tango z moim ojcem i pewnie
dotąd z nim hasa niech hasa
kurwisia mnie to zaprawdę zwisa
IV.
mnie to zaprawdę powiewa
i zwisa jeszcze dziś w powietrzu
unoszą się kłęby pierza
choć nie ma już tamtego żołnierza
mściciela i nie ma tamtej broni
palnej ale jest poezja (zasiądźmy
więc do wierszy Ginczanki)
poezja po to właśnie jest by ni stąd
ni zowąd wystrzelić i nie chybiać
(11 VIII 2011)
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki,
Lwów, 17 września 2007 rokuEugeniusz Tkaczyszyn-Dycki – poeta. Laureat m.in. Nagrody Literackiej im. Barbary Sadowskiej (1995), Nagrody Niemiecko-Polskich Dni Literatury w Dreźnie (1998), Huberta Burdy (2007), dwukrotnie Nagrody Literackiej Gdynia (2006 i 2009) oraz Nagrody Literackiej Nike (2009). Mieszka w Warszawie.