Jeszcze 1 minuta czytania

Joanna Tokarska-Bakir

PÓŁ STRONY:
Working hard for the money; Widok

Joanna Tokarska-Bakir

Joanna Tokarska-Bakir

Working hard  for the money

W nabitej sali wykład Judith Butler, kolejnego global scholar w Princeton. Wcześniej w tej samej roli Slavoj Žižek, którego odczyt, w dużej części złożony z seksistowskich komentarzy do Freuda, tak rozeźlił salę, że w przerwie ludzie gromadnie wyszli. Może właśnie format można zapisać na jego usprawiedliwienie? Global scholar to objazdowy cyrk akademicki oblatujący uniwersytety tak,  jak dawniej objeżdżał jarmarki.

Marna wymówka. Wykład Butler zupełnie inny, nieporównywalny. „Etyka czytania: humanistyka w sferze publicznej”. Ironiczna polemika z polityką zarządzania nauką, która rezultaty pracy intelektualnej usiłuje przerobić na wymierne produkty, a ją samą opisuje w postaci komunikacji. Komunikacji kogo z kim? Jaka ideologia stoi za jej oceną? I czy można tak definiować zadanie humanistyki, skoro w poezji najskuteczniejsze akty komunikacji polegają na jej zakłóceniu? – pyta mówczyni.

Ideologię Butler definiuje za Althusserem jako to, co bywa przedstawiane jako oczywiste i nie wymagające objaśnień. Nie znaczy to rzecz jasna, iż naprawdę ich nie wymaga. Znaczy to jedynie, że dopiero karząc za zadawanie pytań, ideologia przeobraża się w oczywistość, która ich już nie potrzebuje. Ostatnim krokiem będzie wykreślenie ze słownika samego słowa „ideologia”, bez którego tego, co tylko rzekomo oczywiste, nie będzie już można zdemaskować jako nieoczywistego.

Następnie przechodzi do pytania, jaki wpływ na nasze życie ma uważne czytanie, praktykowanie uważności, którą pielęgnuje humanistyka. Czy takie czytanie w ogóle implikuje jakąś etykę, czy tworzy wartości lub odwołuje się do nich? Jaki jest jego związek z tzw. szybkim czytaniem, którym zachwycają się managerowie (tu anegdota o tym, co Woody Allen zrozumiał z „Wojny i pokoju” Tołstoja po kursie szybkiego czytania)? Czego, jeśli nie etyki czytania, humanistyka powinna uczyć studentów, którzy zostaną następnie prawnikami, pójdą pracować w reklamie, zajmą stanowiska w administracji? W Ameryce, gdzie zdaniem Butler, „manipulacja umysłami i sercami” osiąga szczyty, umiejętność krytycznego czytania przekazów, którymi bombarduje ludzi polityka, handel i kultura, wymaga treningu intensywniejszego niż gdziekolwiek. 

Na samym końcu, w pytaniach, powraca kwestia specjalnego związku humanistyki i pieniędzy, a zatem kwestia wpływu. Angielskie leverage (sprawdziłam w słowniku) ma dziś mnóstwo odniesień finansowych – financial leverage, marketing leverage, purchasing leverage, advertising leverage. Nasuwa się pytanie o to, na czyje zamówienie słownik został skonstruowany.

Widok

 W Princeton pracowała cała masa fizyków, z których nasławniejszy był Albert Einstein. Godzinę drogi od Uniwersytetu, w miejscu, do którego nie dojeżdża autobus, ma dziś swoją uliczkę, Einstein Drive. Mieści się tam Institute for Advanced Study, prawdopodobnie najlepsze miejsce na świecie dla tych, którzy chcieliby sobie w spokoju popracować.

Instytut – instytucja bez żadnych studentów, a więc z punktu widzenia minister Kudryckiej po prostu szalona – jest otoczony fantastycznymi terenami spacerowymi, z reguły bez żadnych spacerowiczów. Z okien sali seminaryjnej na parterze widać zupełnie bezużyteczny pusty staw (pojedyncze kaczki), wokół którego rozciągają się bezużyteczne łąki, porośnięte dobrze utrzymanymi chaszczami. Potem już nic tylko porośnięte trawą pola, miejscami tak równe, że – jak mówią na Kurpiach – jakby kto po nich „jebłko kulnął to by doleciało do drugiego powiatu”. Młodych fellowsów widać niekiedy, jak biegają po okolicznych drogach. Starsi siedzą kamieniem w pokojach, z których rozciąga się fantastyczny widok.

fot. princeton tigger / Panoramio

Brązową głowę Einsteina, który miał ten widok za oknem od roku 1933 aż do śmierci w 1955, Instytut wystawia jak trofeum w swoim reprezentacyjnym lobby. Tylko w folderze dla turystów, których umysły zostały uformowane przez liberalizm, można wyczytać, że swój sukces zawdzięczał on temu, że nie rozstawał się z kalendarzem. „W marcu stwierdził, że światło zachowuje się jakby miało budowę cząsteczkową, a nie falową. W maju dowiódł, że atomy nie są jakimiś tam abstrakcyjnymi pojęciami, ale istnieją naprawdę. W czerwcu, w oparciu o wyliczenie, że światło porusza się ze stałą prędkością, zmodyfikował nasze wyobrażenia o czasie i przestrzeni. Następnie, w krótkim referacie opublikowanym we wrześniu dowiódł, że masa przechodzi w energię, co następnie zapisał w postaci znanego równania”.

Folder nie wspomina, że tego wszystkiego Einstein dokonał zanim przyjechał do Princeton. Potem nie robił już nic, tylko myślał. Rezultaty nie zachwyciłyby dzisiejszych managerów nauki. Wszystko, na co go było stać to paradoks Einsteina–Podolsky‘ego–Rosena  (1935), do niedawna synonim jałowej spekulacji. Dopiero ostatnio zainteresowało się nim wojsko.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.