Jiři Kylian i Izadora Weiss w Gdańsku
"Six Dances", choreografia Jiří Kylián / fot. Angela Sterling / Pacific Northwest Ballet

Jiři Kylian i Izadora Weiss w Gdańsku

Jacek Marczyński

Lata biegną a Jiři Kylian wciąż intryguje. Nawet wówczas, gdy przypomina swoje dawne choreografie jak w spektaklu Bałtyckiego Teatru Tańca

Jeszcze 2 minuty czytania

„Są zespoły, które potrafią bardzo wiele, ale w tańcu dają z siebie znacznie mniej. I są zespoły o mniejszych umiejętnościach a ogromnym zapale. Z takimi lubię pracować” – mawia Jiři Kylian i to stwierdzenie ujawnia jeden z powodów, dla którego słynny choreograf zdecydował się przygotować premierę w Gdańsku.

Windows / No More Play / Six Dances

spektakle Izadory Weiss i Jiriego Kyliana. Opera Bałtycka, premiera 27 maja 2012

Bałtycki Teatr Tańca, który trzy sezony temu zaczęła tworzyć Izadora Weiss przekształcając balet Opery Bałtyckiej, systematycznie się rozwija. W poszukiwaniach swojej drogi ma pomóc praca z najlepszymi twórcami. Należy do nich z pewnością Jiři Kylian, fenomen sztuki baletowej ostatnich czterech dekad. Czech, który kształcił się w swojej ojczyźnie nie mającej wielkich baletowych tradycji, w 1967 roku znalazł się na zachodzie Europy. I osiem lat później był już dyrektorem sławnego Nederlands Dans Theater, prowadził go przez prawie ćwierć wieku, do dziś ściśle z nim współpracuje.
Wyrastał jako najzdolniejszy uczeń baletowej neoklasyki, jest kontynuatorem idei George Balanchine’a, które rozwinęli Holendrzy Rudi van Dantzig czy Hans van Manen, gdy w drugiej połowie XX wieku w ich kraju zaczęły powstawać świetne zespoły, jak Nederlands Dans Theater właśnie. Kylian poszedł dalej, ożywił balet, znajdując inspiracje w tańcach innych kultur: dalekiego Wschodu czy pierwotnych ludów Australii. A od ponad dwóch dekad w swojej sztuce przyswaja rozmaite trendy tańca współczesnego.

Dla Bałtyckiego Teatru Tańca wybrał dwa dawne, „klasyczne” balety z lat 80., które w 2006 roku zrealizował też z zespołem Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. „No more play” (1988) pochodzi z tzw. minimalistycznego okresu Kyliana, gdy ze swych kompozycji redukował wszystko, co zbędne. To najczystsza baletowa abstrakcja, dostrzec w niej można podobieństwo do choreografii Hansa van Manena, który mawia: „Taniec to tylko taniec”. Podkreśla w ten sposób, że nie należy doszukiwać się w nim żadnych treści.
Kylian twierdzi, co prawda, że natchnieniem dla „No more play” była rzeźba Alberto Giacomettiego, dla widza nie ma to żadnego znaczenia. Oglądamy ciąg kompozycji ruchowych do „Pięciu utworów na kwartet smyczkowy” Antona Weberna, a Jiři Kylian daje dowód swej wrażliwości muzycznej. Tu każda niemal nuta powinna tańczyć, a ponieważ ruchy i gesty uległy maksymalnemu spowolnieniu, stawia to trudne wymagania przed wykonawcami.

„Windows”, choreografia Izadora Weiss / Opera Bałtycka

Kylian bazuje na naturalnej motoryce człowieka, ale oczekuje od tancerzy ogromnej ekspresji wyrażanej ciałem. Jego choreografie są więc wizualnie piękne, powinny też być pełne emocji. Trudno pogodzić te dwa założenia w tańcu o tak powolnej narracji jak w „No more play”. W wykonaniu Bałtyckiego Teatru Tańca rysunek poszczególnych kompozycji nie był zawsze precyzyjny, ale gdańszczanie starali się rekompensować właśnie siłą emocji.

Pozornie odmienny jest balet „Six dances” (1986) do „Sześciu tańców niemieckich” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Ta roztańczona burleska należy do choreografii, w których Kylian kpi z nadętej klasyki — muzycznej i baletowej. Najsłynniejszą jego pracą z tego nurtu jest – także już klasyczna –„Symphony in D” z muzyką Haydna z 1974 roku. Mozartowskie tańce są mniej wyeksploatowane na scenach świata, a może po ćwierć wieku po prostu okazało się, że mają nieprzemijającą świeżość? Śmiech na widowni Opery Bałtyckiej świadczy, że wciąż bawią widzów.
„Six dances” ułożone zostały dla kilkunastu tancerzy w rokokowym negliżu i perukach, z których sypie się puder. Kylian bawi się baletowymi konwencjami, korzysta z klasycznej techniki i ją ośmiesza, prowadzi choreografię w coraz bardziej szalonym, burleskowym tempie. Dla niewielkiego liczebnie zespołu gdańskiego stanowią wyzwanie. Kylian bazuje na klasycznym warsztacie, takiego żądania nie stawia zaś Izadora Weiss kandydatom do Bałtyckiego Teatru Tańca. Jeśli w „Six dances” nie widać rażących dysproporcji między poszczególnymi wykonawcami, dobrze to o nich świadczy. A jednak w tej choreografii, jak również w „No more play” zdarzało się, że ktoś był odrobinę wolniejszy, mniej precyzyjny, mniej naturalny w wyrazie. Kylian wymaga zaś absolutnej precyzji zespołowej.

„No More Plays”, choreografia Jiří Kylián / Opera Bałtycka

Izadora Weiss to dawna stażystka Jiři Kyliana, którego wpływ widać w jej choreografiach. Ona także bazuje na naturalnym ruchu, nawet w brutalnym „Święcie wiosny”, które zrealizowała przed rokiem. Teraz dla uzupełnienia Kylianowskiego wieczoru przygotowała 40-minutową choreografię „Windows”. To historia z zarysem fabularnym o marzeniach. Jeśli jesteśmy do nich zbyt przywiązani, w realnym świecie mogą nas ominąć sprawy znacznie istotniejsze, o czym przekonuje się kobieta wpatrzona w tytułowe okna.
Ten sceniczny obraz stanowi klamrę dla choreografii Izadory Weiss zbudowanej – jak nakazuje taniec współczesny – z krótkich sekwencji solowych i zespołowych. Nastrojowe tło tworzy dla nich muzyczny kolaż, którego podstawą jest oryginalna kompozycja Leszka Możdżera (nie wyłącznie fortepianowa, także kameralna), połączona ze środkową częścią z Koncertu fortepianowego KV 466 Mozarta.

Izadora Weiss chce pokazać, że są w jej zespole indywidualności, każdy wykonawca otrzymał więc coś dla siebie. Może jednak w ten sposób dyrektor baletu konkuruje z choreografem? W „Windows” brakuje nieco zwartości dramaturgicznej, mnogość epizodów eksponujących tancerzy osłabia napięcie całości, co zresztą jest częstą przypadłością współczesnego tańca. Z drugiej strony należy zrozumieć Izadorę Weiss, która prowadząc zespół zdobywający własną pozycję chce podtrzymać zapał tancerzy. Dlatego też do Bałtyckiego Teatru Tańca chciał przyjechać Jiři Kylian.