Jeszcze 1 minuta czytania

Joanna Tokarska-Bakir

PÓŁ STRONY:
Woolf; Godziny

Joanna Tokarska-Bakir

Joanna Tokarska-Bakir

Woolf

Zawsze uważałam ją za inteligentną nudziarę. Pasowało do niej to, jak podsumowała przyjaciółkę: „wspaniały umysł, ale nie dość sił witalnych, by podtrzymać jego działanie”. Przegadana „Pani Dalloway”. „Własny pokój” dobry tylko dlatego, że krótki. „To the Lighthouse”, czytane w oryginale, zapamiętane jako pomnik samozaparcia.

Odzyskałam ją dzięki „Opowiadaniom zebranym”, które przetłumaczyła Magda Heydel, i zdaniu: „widziałam swoje uczucia jako twarde kryształowe kule, z zamkniętymi w środku okrągłymi grudkami kolorowej ziemi i bańkami powietrza, na których pracują maleńcy ludzie, jakby pod kopułą nieba”.

Godziny

Tylko liczba mnoga odróżnia tytuł filmu o Woolf i tytuł nowego brytyjskiego serialu „The Hour”. Rzecz dotyczy początków telewizji BBC i dzieje się w Londynie u szczytu zimnej wojny. Brytyjczycy wzięli się w końcu za swój romans ze Stalinem.
Jest w tym filmie scena, gdy siedzący na tapczanie chłopak odzywa się do dziewczyny wierszem E.E. Cummingsa, który kończy się tak: „nobody, not even the rain, has such small hands”. Jest to scena nieszczególnie ważna, może nawet zbędna. Taka scena z pewnością nie znalazłaby się w żadnym polskim filmie.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.