wiersze

Łukasz Jarosz

Przyjście na świat

„Nauczyciel się na mnie uwziął”, „Gdy jestem smutna,
patrzę, co robi moja ryba”. Te oraz inne zdania, moje,
kiedy próbuję uspokoić naszą dwumiesięczną córkę:
„Czy On nigdy nie miał bólu kolki?
Czy nie wrzeszczał na całe Betlejem?”

Idą święta, dziecko zrywa świętemu Mikołajowi brodę.
Jadąc przez wieś, mijam dawno nie widziane osoby:
pierwsza, to kumpel, który wrócił z Legii Cudzoziemskiej,
druga – pielęgniarka, która, gdy leżałem
połamany w szpitalu, obcinała mi paznokcie u stóp.

Poza życiem

W nocy budzi mnie kaszel córki.
Przy drodze jasny od lampek wysoki świerk.
Język nazywa, czego jeszcze nie zna.
Czyściec i ludzie śpią.

Jutro czeka mnie długa podróż.
Widzę, jak pisząc, staję obok siebie, poza słowem.
Zima. Umieramy w raju. Wszyscy czekaliśmy,
żeby dopłynąć.

Rekolekcje

Wieja, w oknie wisi suknia ślubna.
„Wchodzimy do Kościoła przez Jego ranę” –
słyszę te słowa przez głośnik jak we śnie.
Pod kolumienkami w kształcie rozebranych do pasa kobiet.

W bramie poszarpany woreczek, na tylnej ławce wysłuchuję
mnóstwa kawałów o żydach. Wychodzimy. Marzec, pijemy
przy piaskownicy. Wiatr rzuca nam co chwila w oczy piach
i ramiona dźwigów giną wysoko w żelaznej mgle.

Instalacje

Świat ukrył się. Wiatr wieje w źrenice,
gdy patrzę przez szparę w niebo. Szare jak
rama z kurzu na ścianie, z której zdjęto obraz.
Niżej kobieta drapie grabiami skoszoną,
osiedlową trawę, szóstoklasiści
ćwiczą poloneza przed komersem.
Pół godziny temu pokazałem im plan
przekroju głowy przedstawiający
powstawanie dźwięków mowy.

Linie

Tak, myślałem obrazami. Ale chciałem,
żeby obraz mówił więcej – kobieta przy oknie
za zazdrostką, zamyślony człowiek patrzący
jak wieprzki pałaszują pod chlewem zeszłoroczne jabłka.
Kalina rysująca serce, które ma zamknięte oczy,
ścierająca z policzka mój pocałunek.

Myślałem obrazami; widziałem, jak od chorego
wybiegł lekarz i posłano po księdza. Ślepia węża,
którego rozłożono mi na barkach, by zrobić nam zdjęcie.
Chłopaka ukrytego w mężczyźnie, kobietę schowaną
w matce: młodą parkę i ich umorusane, syte dziecko
pożerające co dzień ich czas, pieniądze i seks.

Świat fizyczny

Obcość w ślepiach kota,
w oczach Boga na ilustracji
stwarzającego jedyny,
ostatni już świat.

Życie, które wdziera się do wiersza,
gdy patrzę na boisko:

ptak strząśnięty z wysokiego powietrza
kamieniem wystrzelonym z procy,
dziecko, które biega, śpiewa, tańczy
i samo sobie bije brawo.

Łukasz Jarosz – ur. 1978. Poeta, muzyk. Perkusista, wokalista i autor tekstów grup: Lesers Bend, Chaotic Splutter, Mgłowce, Zziajani Porywacze Makowców. Autor sześciu tomów poetyckich: „Soma” (2006), „Biały tydzień” (2007), „Mimikra” (2010), „Spoza” (2011), „Wolny ogień” (2011), „Pełna krew” (2012, Nagroda im. Wisławy Szymborskiej ex aequo z Krystyną Dąbrowską). Mieszka w Żuradzie pod Olkuszem. Publikowane wiersze znajdą się w kolejnej książce autora pt. „Świat fizyczny”.
lukaszjarosz.com, lesersbend.com, chaoticsplutter.com