W promieniu czterdziestu tysięcy kilometrów żywej duszy

Urszula Honek

Magdalena Bielska jest obserwatorką mieszkańców „Czarnej wyspy”. Trudno znaleźć w tej poezji osobiste wyznanie – ukrywa się pod opowiedzianymi historiami. Częściej niż w poprzednich tomach pojawia się ironia

W promieniu czterdziestu tysięcy kilometrów żywej duszy

Jeszcze 2 minuty czytania

W promieniu czterdziestu tysięcy kilometrów żywej duszy

Recenzując „Wakacje, widmo” (2009) Magdaleny Bielskiej, Karol Francuzik wspomniał o jej osobnym, idiomatycznym głosie. Już od debiutanckiego zbioru wierszy („Brzydkie zwierzęta”, 2006) poetka kreuje świat na granicy rojeń i konkretnych materialnych przedmiotów, zdarzeń. Bielska wydaje się przemawiać z tych pozornie nieprzystających krawędzi. Może o oryginalności jej dykcji przesądza sposób obserwacji/przeżywania: podmiot tych wierszy potrafi zanurzyć się w rzeczywistości, by po chwili przyjąć pozycję wycofaną, wewnętrzną, często oniryczną. Bielska stwarza przestrzenie zanurzone w powidokach, nierealności, a jednocześnie dotykalności owych światów. Jej trzeci zbiór wierszy „Czarna wyspa” kontynuuje tę metodę narracji/obserwacji. Autorka „Miłości w zimie” rejestruje ujrzane i zapamiętane. We wszystkich opublikowanych tomach przemawia również chłodem – to ogląd pozbawiony jawnej emocjonalności, uczucia są wydestylowane.

W „Czarnej wyspie” już pierwszy wiersz zapowiada, że postaci będą w ciągłym ruchu. Jednak żywotność tego świata jest tylko pozorna, koniec trasy biegacza to koniec drogi w ogóle: „Spadaj, tam, na skraju cmentarza; jest przepaść” („Jogging”). Podjęcie aktywności fizycznej to zmierzanie ku końcowi – wykonanie ruchu w kierunku śmierci, pierwszy oddech, który przemienia się w ostatni. Martwi są również ludzie w wierszach Bielskiej, choć nieustannie wykonują życiowe czynności: gotują niedzielne obiady, płodzą dzieci, wyjeżdżają na wakacje (np. „Spacer letni”, „Odwrót”, „Niedziela w maju”). To życie jest jedynie tlącą się atrapą, powolnym obumieraniem bez świadomości, że nagle traci się oddech. Nie bez powodu poetka przywołuje „Zapaśnika” Darrena Aronofsky’ego czy Jordana Belforta. Stają się tu figurami atrofii uczuć, wypalenia – obsesją ciała i posiadania.

Magdalena Bielska, „Czarna wyspa”. WBPiCAK, 48 stron, w księgarniach od czerwca 2015

Bohaterowie wierszy Bielskiej są żarłoczni, przepełnieni atawistycznymi skłonnościami. Konfrontacja z nieodwracalnym od razu zagłuszana jest fizyczną aktywnością – seksem, jedzeniem: „Głód dziki. Taki rodzaj wilczego głodu,/ po czyimś pogrzebie, po czyjejś śmierci./ Wysiłek fizyczny związany z tym, że ktoś przy tobie oddał duszę/ – Bogu?” („Wilk, modny wilk”). Wizja tej duchowej pustyni wydaje się nie mieć końca, bo człowiek – zaprogramowany na rozmnażanie – będzie stwarzać kolejne na wpół martwe istoty: „W wielkich, miękkich brzuchach śpią (nowi!)”. Obok obserwacji rzeczywistości, konwencjonalnych ludzkich rytuałów i zachowań autorka snuje wizje postapokaliptycznej zagłady świata („Kroki”), w którym przetrwały nieliczne formy życia, budynki opustoszały lub zostały zniszczone. W jeszcze istniejących domach zaryglowano okna, a przedmioty – „których właściciele dawno zmarli” – przykrył kurz. Jest przeraźliwie sucho i cicho. Czas jakby nagle się zatrzymał, a żyjący wstrzymali oddech. Te światy łączy pustka: „W promieniu czterdziestu tysięcy kilometrów żywej duszy”.

Magdalena BielskaMagdalena Bielska

Bielska jest obserwatorką mieszkańców „Czarnej wyspy”. Trudno znaleźć w tej poezji osobiste wyznanie – ukrywa się pod opowiedzianymi historiami. Częściej niż w poprzednich tomach pojawia się również ironia. Mieszkańcy osobliwej wyspy nieustannie uczestniczą w pogrzebach. Śmierć jest jednak tylko kolejnym wydarzeniem w napiętym kalendarzu, „świat syczy i buzuje”, ciała domagają się pokarmu, poczucie braku pojawia się tylko wtedy, gdy potrzeby biologiczne nie zostają zaspokojone. A miłość? Jak powiada autorka: „Biologii nie interesuje miłość”. Wszyscy są anonimowi, odlegli, „zamrożeni”: „Nikt go nie znał, nigdy”, mówi Bielska o wisielcu, który w innym wierszu nagle zeskakuje z gałęzi, bo: „To była cudza gałąź, a on pragnie czegoś własnego”. Śmierć może nadejść wtedy, gdy ciało nasyci się, zaspokoi – „Własny boksik; jest”.

Odchodzenie jest zdarzeniem niewygodnym, niechcianym. Dlatego należy jak najszybciej pozbyć się dowodów na śmiertelność człowieka: „umyć, ubrać porządnie, włożyć do trumny./ Spalić również kłopot”. Pojawiający się gniew zawsze można zużytkować na aktywność fizyczną – bieganie, seks, jedzenie. Dlatego tak ironicznie wybrzmiewa fraza: „Will Smith podobno odnalazł receptę/ na życie: to bieganie i czytanie”. Bielska posługuje się czarnym humorem, spogląda na obserwowane postaci często z niechęcią, sarkazmem, pokazuje je w krzywym zwierciadle. Ulubionym zajęciem otyłej dziewczynki w wierszu „Jeszcze ktoś” jest pożeranie. Zmarła jedenastolatka w „Melancholii” – z pewnością nie tej spod znaku Larsa von Triera – przejęta jest jedynie formą własnego pogrzebu; nie ma na nim czipsów paprykowych, kolorowych drinków i jej ulubionej muzyki. Stare kobiety smętnie zawodzą i gotują gorącą zupę w upalny dzień. Postawa autorki może zostać odczytana jako społecznie zaangażowana, ponieważ piętnuje konsumpcyjny model życia czy konwencjonalny podział ról. Kobieta musi „matkować”, ta rola potwierdza jej tożsamość, dziewczynka natomiast staje się obiektem seksualnym. W odróżnieniu od innych poetyckich propozycji – na przykład Kiry Pietrek – autorka „Miłości w zimie” wskazuje, że istnieje również przestrzeń niedotykalna, zamazana, niewyraźna – metafizyczna. Dlatego jej język czerpie z obrazów oszczędnych, szczątkowych. Krakowska poetka nagle urywa obraz jak w filmie, bo najważniejsze wydarza się na wyciemnionym ekranie.

W tym tomie poetka także częściej niż w poprzednich wychodzi w stronę codzienności – przygląda się mieszczańskiemu, konwencjonalnemu zachowaniu, upiornym turystom na zatłoczonych ulicach, ulubionemu zajęciu Polaków, czyli grillowaniu, mężczyznom „dyszącym z pożądania”, „wesołym singielkom”. Jest również coraz bardziej ironiczna, prześmiewcza, choć ten ton można było rozpoznać już w „Brzydkich zwierzętach”. W „Wakacjach, widmie” poetka natomiast skierowana była w stronę przeszłości – własnej oraz bliskich. Przywoływała odległe obrazy z dzieciństwa, niepewne, mgliste, lecz sensualne. W tamtym tomie ważna była więź pomiędzy człowiekiem i naturą, podmiot tych wierszy poruszał się w sennym, zwolnionym tempie, reagował na najmniejsze drżenia. Senne rojenia i wyobrażone historie korespondowały z tym, co mogło się zdarzyć. W „Czarnej wyspie” te tropy nie zniknęły, choć zaznaczona została granica pomiędzy jawą a snem. Bielska zapisuje w wierszu zatytułowanym „Wschód”:

Podobnie ty,
podróżujesz samotnie w tę pogruchotaną przestrzeń.
Dwoma torami: za dnia po ceglanych krętych dróżkach,
pstrykasz sobie zdjęcia.
I we śnie, po chitynowych pancerzach
zmienionych w ścieżki, oddechy.

Autorka „Brzydkich zwierząt” wydobywa na powierzchnię wszystko, co „zamagazynowane w pamięci”. Rzeczywistość, codzienność, ale też ludzkie ciało nigdy nie będą mieć wglądu w tajemnicę istnienia. Biologia nie interesuje się miłością, ale też nie interesuje się sferą intuicyjnych przeczuć. W pamięci przechowywane są „prawdziwe obrazy, namacalne”, nie sposób ich wymazać. Może dlatego w postapokaliptycznym wierszu „Kroki” ważnym przedmiotem staje się kubek – łączy przeszłość z teraźniejszością, ocala przeżyte. Bielska wraca do dzieciństwa, aby potwierdzić, że istnieje jeszcze inny świat niż ten, który można obserwować w niedzielne majowe popołudnie na zatłoczonych ulicach miasta. A wyobraźnia podpowiada, że świat widzialny nie musi być prawdziwy. Może jest atrapą, źle opowiedzianym dowcipem. Niekoniecznie trzeba uczestniczyć w żarcie, który już na samym początku został spalony. Można, jak w wierszu „Wyprawa do Azji”, zanurzyć się w trawy, które uginają się pod stopami, wejść w rozstępującą się wodę, stąpać po miękkich powierzchniach, mając zarazem świadomość, że pod nimi znajduje się bruk.

Cykl tekstów o poezji powstaje we współpracy z Fundacją Wisławy Szymborskiej.
logo


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.