Ucieczka od nie swojego doświadczenia

Michał Jutkiewicz

„Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu” Michela Kichki to bardzo dobry materiał do analizowania tego, jak pewne chwyty, perspektywy i ujęcia tematu Holokaustu uległy petryfikacji

Ucieczka od nie swojego doświadczenia

Jeszcze 3 minuty czytania

Ucieczka od nie swojego doświadczenia

Spora liczba najważniejszych twórców komiksowych: Stan Lee, Joe Kubert, Art Spiegelman, Neil Gaiman (by wymienić tylko najważniejszych) – często opowiada o swoim  żydowskim pochodzeniu i mniej lub bardziej bezpośrednio odwołuje się do tego dziedzictwa. Will Eisner – jeden z ojców założycieli komiksu superbohaterskiego, twórca pierwszych amerykańskich „powieści graficznych” (oraz samego terminu) – w „Umowie z Bogiem” snuje teologiczną opowieść o codziennym życiu brooklyńskich Żydów. Jego późniejsze dzieło, „Żyd Fagin”, jest zaś próbą dojścia do źródeł zachodniego antysemityzmu za pomocą reinterpretacji postaci znanej z „Olivera Twista”.

Najpopularniejsze komiksy amerykańskie pełne są śladów wskazujących na pochodzenie ich twórców. Kal-El, czyli oryginalne imię Supermana, wzięte jest z języka hebrajskiego i oznacza „Głos Boga”, zaś Spidermanowi od czasu do czasu zdarza się wpleść w swoje wypowiedzi słowa w jidysz lub tłumaczone powiedzonka pochodzące z tego języka. W najbardziej oczywisty sposób problematyka żydowska podjęta zostaje w serii „X-Men”, gdzie mutanci stają się wprost metaforą prześladowanego narodu wybranego, a Magneto, główny przeciwnik bohaterów, faktycznie przeżył Holokaust i został ukształtowany przez jego doświadczenie.

Michel Kichka, „Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu”. Przeł. Karolina Czerska, MOCAK, 112 stron, w księgarniach od stycznia 2016

Od lat osiemdziesiątych, głównie za sprawą geniuszu Arta Spiegelmana, Zagłada stała się częstym tematem podejmowanym w komiksie. Wiele dobrego (i złego) napisano już o „Mausie”, warto jednak zauważyć, jak to wybitne na wpół autobiograficzne dzieło z jednej strony pokazało, że można w sposób ambitny podejmować w medium komiksowym trudne tematy, z drugiej zaś – wytworzyło typową poetykę opowiadania o Shoah w powieściach obrazkowych. Spiegelman konstruuje swoją narrację nie tylko jako biografię ojca, ale – poprzez kompozycję szkatułkową – ukazuje konflikt pokoleniowy między nim a sobą. Próby zrozumienia traumy rodzica służą zarazem ukazaniu tego, jak przenosi się ona między generacjami, jak rzutuje na relacje bohaterów i skazuje syna na przeżycie czegoś, czego sam nie doświadczył. Autor „Mausa” zmuszony jest do terapeutycznego powrotu do przeszłości po to, by móc reinterpretować swoją własną osobowość i poradzić sobie z nie swoją traumą.

Po opublikowaniu „Mausa” temat przepracowywania przeszłości stał się dominujący w komiksach zajmujących się jakąkolwiek traumą, nie tylko holokaustową. Jest obecny w najlepszych autobiograficznych powieściach graficznych: „Fun Home” Alison Bechdel, „Persepolis” Marjane Satrapi czy „Rycerzach świętego Wita” Davida B. Zestawienie tych tytułów, ukazujących całkowicie odmienne historie (choroby, samobójstwa ojca czy wykorzenienia), pokazuje, jak mocny był wpływ Arta Spiegelmana na wytworzenie konwencji opowiadania o bolesnych wydarzeniach z życia. Tym bardziej dotyczy to komiksów mówiących o Zagładzie.

„Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu” Michela Kichki to bardzo dobry materiał do analizowania tego, jak pewne chwyty, perspektywy i ujęcia tematu Holokaustu uległy petryfikacji. Ten niezbyt obszerny album został po raz pierwszy opublikowany we Francji w 2012 roku, a niektóre plansze wykorzystano podczas wystawy „Polska-Izrael-Niemcy. Doświadczenie Auschwitz” w krakowskim MOCAK-u w 2015 roku. Teraz muzeum postanowiło wydać tłumaczenie całości komiksu.

Michel Kichka, „Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu”

Kichka opowiada o swoim ojcu, belgijskim Żydzie, który przeżył Auschwitz. Dość bezwzględnie pokazuje, jak ocalenie z Zagłady odcisnęło się na życiu rodzica, wpływając na całą rodzinę Kichków. Holokaust staje się ostatecznym punktem odniesienia, kształtując nie tylko psychikę ojca i jego zachowania, ale też drobne i absurdalne sytuacje życiowe. Wszystkie dzieci Henriego Kichki traktowane są jak jego osobiste zwycięstwo nad Hitlerem, każdy ich sukces oznacza tryumf nad mechanizmem historii. Autor komiksu wraz ze swoim rodzeństwem musi radzić sobie z tym ciężarem i cieniem doświadczenia, które nie dotknęło ich bezpośrednio. Nie zawsze się to udaje, co pokazuje rozdział poświęcony samobójstwu młodszego brata. Aby nie skończyć jak on, Michel ucieka w twórczość, traktując komiks jako rodzaj terapii. Próbuje o swoim życiu opowiadać w sposób humorystyczny, tak by zdystansować  się wobec odziedziczonego koszmaru. Ten jednak co chwilę powraca i wciąż kontroluje świat jego wyobrażeń. Mały Michel żyje w przekonaniu, że naziści czekają na niego za każdymi drzwiami. Jedynym sposobem na pozbycie się duchów Shoah staje się więc powrót do historii ojca i matki, opisywanej na tle własnego życia.

Punkt wyjścia „Drugiego pokolenia” jest więc identyczny jak w przypadku „Mausa”. W powieści graficznej Kichki równie ważna jest próba zrozumienia figury ojca, oddania mu głosu po to, by móc przekształcić związaną z jego życiem traumę i się do niej zdystansować. Tak jak u Spiegelmana, ojciec jest tu despotą, którego główny bohater nie może w pełni zrozumieć, a tym bardziej mu współczuć. Jednak „Maus” jest dziełem o bardzo przemyślanej strukturze i poważnym tonie, czasami przełamywanym cynicznymi lub ironicznymi wstawkami, które tym bardziej podkreślają tragizm życia bohaterów. Kichka natomiast buduje narrację niemal slapstickowo; jego komiks to zbiór komicznych i absurdalnych scenek, wręcz skeczów. Problem polega na tym, że niezbyt jasny jest cel, dla którego Kichka decyduje się na ten zabieg. Jego opowiadanie jest rwane, budowane na luźnych skojarzeniach, które – mimo podziału na rozdziały – są powiązane czysto umownie i trudno określić, dokąd zmierzają. Obok kwestii doświadczenia Szoah poruszane są też inne, niezwiązane z nim wątki autobiograficzne, takie jak edukacja w szkole, niedopasowanie do świata rówieśników czy krytyka ubioru syna samego autora. Teoretycznie centralna dla komiksu postać ojca i wątek jego relacji z synem co jakiś czas znikają, by Kichka mógł opowiedzieć o swojej żonie,  nauczycielach czy decyzjach dotyczących kariery.

Michel Kichka, „Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu”Michel Kichka, „Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu”

Można próbować interpretować taką fragmentaryczność opowieści jako kolejny efekt Zagłady – niechęć do podejmowania związanych z nią tematów, kompulsywne szukanie historii zastępczych. Istnieją w „Drugim pokoleniu” wątki, które mogą potwierdzać tę tezę, jak choćby fakt, że Kichka-syn odmawia wybrania się z Kichką-ojcem do Auschwitz. Podobnie, gdy wreszcie, podczas pogrzebu młodszego syna, Henri decyduje się opowiedzieć swoją historię, nie zostaje ona przedstawiona czytelnikowi „Drugiego pokolenia”. Autor cenzuruje ją, stwierdzając, że ojciec „mówił i mówił i mówił…”. Inaczej niż u Spiegelmana, powrót Michela Kichki okazuje się pozorny. Główny bohater próbuje się odciąć od przeszłości, ale nieustannie powracające cienie skazują to przedsięwzięcie na porażkę.

Mógłby to być oryginalny zabieg, jednak z jakichś powodów nie sprawdza się. Fragmentaryczność formy sprawia, że żadna ze scen nie ma szans na skuteczne wybrzmienie, są one bowiem zbyt krótkie, by można było dostrzec ich narracyjną celowość. Z epilogu czytelnik dowiaduje się, że komiks pełnił funkcję leczniczą, pozwolił Kichce na wyjście z depresji i wyzwolenie się spod ciężaru Zagłady. Trudno to jednak dostrzec w głównej części „Drugiego pokolenia”.

Możliwe, że powodem nieumiejętności budowania większej narracji przez Michela Kichkę są jego zawodowe nawyki. Jest on znanym karykaturzystą politycznym, od lat siedemdziesiątych publikującym w gazetach izraelskich i francuskich. Forma zmusza go do skrótowości i dążenia do zawarcia puenty w jednym kadrze, co widać bardzo mocno w „Drugim pokoleniu”, zapełnionym pojedynczymi panelami zajmującymi całą stronę, w których autor próbuje skrótowo, w sposób surrealistyczny, zawrzeć swoje uczucia dotyczące Holokaustu. Te rozkładówki, bardzo dopracowane, często przerażające, ale też tworzone z dystansem i ironią, są najlepszą częścią komiksu. Mocno kontrastują z uproszczonym stylem rysowania kadrów budujących narrację, które przywodzą raczej na myśl klasyczne francuskie i belgijskie komiksy dziecięce.

Michel Kichka, „Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu”Michel Kichka, „Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu”

To kolejny element często obecny w komiksach autobiograficznych, których początków można się doszukiwać w „Mausie” Spiegelmana. Autor „Opowieści ocalonego” świadomie wykorzystywał dziedzictwo medium komiksowego, tworząc intertekstualną siatkę wizualnych odniesień. W przypadku „Mausa” głównym elementem gry są komiksy disneyowskie. Autor krytycznie podchodzi do obecnych w historiach o Myszce Mickey zabiegów antropomorfizacyjnych, to dlatego przedstawiciele każdego z narodów przedstawieni są jako różne zwierzęta: koty, mysze, świnie. W przypadku Kichki ważnym punktem odniesienia są klasyczne powieści obrazkowe, takie jak przygody Tintina, Asteriksa i Obeliksa czy Lucky Luke’a – w tle jego kadrów można zauważyć osoby przedstawiane w sposób typowy dla tych dzieł. W „Drugim pokoleniu” daje się też odnaleźć cytaty wizualne z „Małego księcia” czy filmu „Jeszcze wyżej” z Haroldem Lloydem, plansze narysowane w stylu „Fistaszków” i „Calvina i Hobbesa”, a ważnym punktem odniesienia są również antynazistowskie karykatury.

Zabiegi te służą pokazaniu komiksów, filmów, literatury i sztuki jako narzędzi oddalających traumę. Bohater „Drugiego pokolenia” od dzieciństwa szuka schronienia w światach konstruowanych przez komiksy i w momencie, gdy zmuszony jest do powrotu do przeszłości, stają się one wygodnym i bezpiecznym filtrem. Kichka, w przeciwieństwie do Spiegelmana, nie próbuje krytykować komiksów i ich historii, wszechobecne u niego odniesienia są raczej formą hołdu.

Interesujące na poziomie wizualnym zabiegi nie przystają jednak do opowiadanej historii. Stanowią niezbyt spójny element powieści graficznej Kichki, nie współgrając z humorystycznymi scenami. Można je interpretować obok narracji, jako coś na kształt traktatu na temat zbawiennej roli komiksów, popkultury i kultury, pozwalającej na zdystansowanie się do bolesnych przeżyć. Język wizualny staje się przestrzenią bezpieczeństwa, która umożliwia szczerość. W takim ujęciu jest to najciekawszy, jedyny naprawdę interesujący, element komiksu Kichki. Z jednej strony uświadamia czytelnikowi konwencjalizację mówienia o Holocauście, z drugiej pokazuje, jak nieprzejrzyste i pozorne są różne formy eskapizmu i ucieczki od traumy. Szczególnie ucieczki od Shoah.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.