wiersze

Szymon Szwarc

Kosmos

Znowu kosmos. Kiedy on wreszcie przestanie?
Sygnały, które udaje – czy odwdzięczyć się czymś
równie niedorzecznym?

I jak to odbiorą tamci, co za nim murem stoją?
Czy nie wezmą nas za dupków? Czy może on sam,
bez pomocy tamtych,

muru oraz lusterek tamtych, już tego nie zrobił,
skoro ślęczymy nad nim, jakbyśmy sami byli dowodem
na jego czkawkę?

Skoro za pocałunkiem nie stało wierne potakiwanie,
które jest czkawką w odpowiednich do przeżycia warunkach?
Które jest chyba czymś więcej niż scena,

w której bohater ściąga kombinezon i od razu łapie
istotę muru, czymś mniej więcej jak scena, w której rozumie,
że nie pożyje w niej długo.

A jednak rozbiera się z zamiarem rozebrania muru
i jest to jedyna szansa dla kosmosu: by coś przełożył,
przeżył coś sam.

Wielki głód

Papierek po Marsie jak pieśń w opłakanym stanie.
Na powierzchni źrenic nalepki z hologramem
ciężkostrawnych gwiazd. Tak to widziałem.

Masa rąk wyciągniętych ku bogobojnym cycom,
masa nóg podążających zjełczałym szlakiem,
dojne drogowskazy na skraju mapy zasięgu – nic

mniej rozumnego niż masa nie przychodziło mi
do głowy, z tych mas uformowałbyś cokolwiek – nic
mniej rozumnego niż głowa nie przychodziło mi

na myśl, źródło zakłóceń mogło być większe
od myśli i głowy razem wziętych. Kiedyś jadłem
kanapkę, nie pamiętam z czym, ale była naprawdę

dobra, a potem nie chciało mi się już jeść,
tylko kochać.

*

Gdzie są klucze do piwnicy? Kazałem sobie iść
w dół, schodami, myślami o niebie, gdy zatrzymało się
i nie mogło dalej.

Nie mogło ze mną zejść pod membranę bębenka,
nie mogło krzepnąć ze mną jak wosk skapujący do wiadra
z lodowatą wodą, spać ze mną i śpiewać

mi, gdy było ciemne, gdy powierzchowne napięcie
było częścią mowy, czerpanej wprost ze studni,
źródła zakłóceń.

*

Papierek po Marsie jak jedna z tych pieśni
o wielkim głodzie, gdzie skóra jest tak blisko i mieni się
w ciemności jak kryształ, jedna z tych pieśni

o zrzucaniu cienia, o jego chorobie, o wyparciu
przez pryzmat, o następstwach zawałów, ta pieśń jak meszka
utkwiła mi w rzęsach, a rzęsy wpadły mi do oka.

Oko było lewe i zamknęło się w sobie: Mars był zielony,
potem przyszły żywioły. Był brudny i skupiony,
potem stał się wesoły i głupi.

Tak wesoły, że aż zwróciłem karmel, odechciało mi się
kochać i wtedy znów zacząłem
jeść.

*

Gdzie nie spojrzę, tam spojrzę prawym okiem
i nie ma tam kluczy, tam spoglądają drony. Zbierają materiał
na film o wielkim głodzie.

Gdzie nie spojrzę, tam spoglądam na zbiory,
przywiązane do siebie rzeczy, ich brak znaczenia łączy je
w ścianę. Dawno zapomniałem o tym, co leży

w piwnicy, a mogło to być coś na kształt worka
ziemniaków, które może właśnie kwitną. Wszystko mogło
być trochę większe. Oczy też. Kiedyś zjadłem za dużo

miłości, a potem nie miałem jak tego zwrócić.
Zwróciłem się do ściany. Lecz ściana miała tylko jedną
stronę. Po drugiej stronie ściany

zabrakło ściany. Po drugiej stronie ściany nie było już
ściany. Po drugiej stronie głodu
nie było już głodu.

Proscenium

Miejsce dane w zamian. Pole nie wiadomo czym jeszcze
obsiane. Płot, który się piętrzy, niczego nie zasłania – strzeże
przed wtargnięciem dużego

ssaka. Duży ssak to także odlewający się po drugiej stronie
płotu ja. To ty: przelatujesz przez myśli jak bombowiec
bez celu, rozkazu, ssaka.

Na widowni skupione leżą kamienie. Ogląda mnie niebo
i zachodzące w nim zmiany. Ktoś tego słucha, ale to jesion.
Ktoś tego słucha, ale nie teraz.

Mógłbym tak sikać przez czas przypisany innym
czynnościom, gościom, krajom i ich niebiosom, jednak
niebawem nie będę miał czym już.

Mógłbym tak sikać przez czas przypisany innym
skłonnościom, radościom, jednak niebawem
nie będzie tu ich już.

zdjecieSzymon Szwarc – ur. 1986 r., poeta, muzykant, animator. Skończył filologię polską na UMK w Toruniu. Autor dwóch książek poetyckich: „Kot w tympanonie” (Wydawnictwo Rita Baum, Wrocław 2012) oraz „Umowa o dzieło” (WBPiCAK, Poznań 2014). Członek zespołu Jesień, z którym wydał EP „O” (Złe Litery, Toruń 2015) oraz LP „Jeleń” (Music Is The Weapon, Gdynia 2016). Współorganizator cyklu spotkań poetycko-muzycznych „Odczyt dźwięku”. Mieszka w Toruniu.