wiersze

Alicja Regiewicz

Modlitwa

Błaganie o zużyte chusteczki o piątej nad ranem
nie przynosi oczekiwanych skutków: butelka o smaku aero-
planem na przyszłość nie polecimy daleko,
na pokładzie stewardesa wrzeszczy: turbulencje – powtarza za nią echo,
umiera pościel poskładana w kostkę
wypada zero dlatego
wyrzucamy załogę przez okno, u nas w karcianej chacie

wiatr zaciska pięści, przez zęby szeleszczą liście:
błaganie o szklankę wody o piątej nad ranem
nie przynosi oczekiwanych skutków: poziom rzeki podnosi się
z łóżka, niekorzystne warunki pogodowe
stawiają warunki mieszkańcom. Jak baranek dmuchnie zdrowo
samolot zanurzy się dziobem – zburzy talię
wszystko
co nazywaliśmy domem.

Błaganie o zużyte chusteczki o piątej nad ranem
nie przynosi oczekiwanych skutków: na flugzeugu
niosą człowieka (stacja radiowa ogłasza upadek
w dziurawych skarpetach),
awaryjne lądowanie
pilota na podłodze (katastrofie przygląda się
przypadkowy przechodzień),
w wiadomościach mówią: przepraszamy za usterki
(proszę się martwić,
przydadzą się szufelki),
składamy na ołtarzu wyrazy współczucia
z powodu wybicia okienka na świat
(proszę się nie martwić,
w niebiosach wystawimy
rachunek nadzwyczajnych strat).

Odyseja anatomiczna

Wybita godzina przez okno wygląda bezdomny kot
łapkami zapomina
wszystkie porzucone skarpetki, melodię w tonacji skrzypiącej podłogi
rysy na nowym blacie
kupionym za emeryturę schowane przestrogi
w czarnym dylemacie.

Cicho mi – mówię po cichu – bijemy po twarzy na alarm
w domu wszystko śpi
kamiennym snem pijemy kropla po kropli, pole wstecz ostatnia gra
plączemy odwrócone pacierze
rzucone przejęzyczenia przełykamy do dna
w dyktatorskim bestsellerze.

Zgłaszam nieobecności w imbryku do kawy brakuje pary
do chodzenia w codzienności
przymusowe raczkowanie, gotowany dobrobyt podawany na parze,
przerwana lekcja futurologii
skóra wrzeszczy: pomarszczone wskazówki na zegarze
w objęciach trwogi.

Sokowirówka

Pracownicy supermarketu mieszczącego się w mieszkaniu
na rogu obficie
krytykujący
zaplecza swojej młodości
oddajcie nam sokowirówkę: wycisk z buraków
pod blokiem, szpinak pomiędzy zębami,
brukiew
zwiędłą od dymu, szczątki marchewki
nabitej w palnik, obierki ziemniaków
trzymane w beciku, na strychu

strach trzyma za gardło, cisną spodnie
z polskiego kaszmiru
pracownicy dostali wolne
w kieszeni obficie
wykonujący swoją powinność
oddajcie nam sokowirówkę: sprzedane ogórki
za mocną walutę
zieleniejemy
świeżą pietruszką na straganie
cerujemy skarpety w cukinie, na cebulkę
ubrani w lecie,
ciepło zobacz
po co w swetrze gnieciesz
paszport, stempelek ważny przez przyszłe stulecie
po co komu
bakłażany w podkoszulku z łezką
przecież nie chce nam się
płakać.

Alicja Regiewicz – absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu. Studiuje kulturoznawstwo na Uniwersytecie Wrocławskim. Wolontariuszka we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Publikowana w antologii młodej poezji wrocławskiej, miesięczniku „Odra”, kwartalniku naukowo-literackim „Tekstualia”, czasopiśmie „Fabularie”, magazynie „Drobiazgi” i na portalu literackim Wydawnictwo J.

Alicja Regiewicz