Jeszcze 3 minuty czytania

Maria Poprzęcka

NA OKO: Ona krzyczy

Maria Poprzęcka

Maria Poprzęcka

Jest niczym współczesna personifikacja wolnościowej walki, niczym posąg, ale posąg żywy. Posągi mogły tylko otwierać usta. Ona krzyczy

24 maja 2021 roku przed budynkiem przedstawicielstwa Unii Europejskiej w Warszawie miała miejsce demonstracja przeciwko bezprecedensowym działaniom reżimu prezydenta Łukaszenki, jakimi było porwanie samolotu Ryanair i aresztowanie znajdującego się na pokładzie dziennikarza i działacza opozycji białoruskiej Romana Protasiewicza i jego partnerki. Liderka zgromadzenia, polsko-białoruska artystka i aktywistka Jana Shostak, zaintonowała trwający minutę jednostajny, bezsłowny krzyk. Krzyk podjęli zgromadzeni. Pozornie asemantyczny, okazał się silniej znaczący niż wszystkie przemówienia i hasła. Od tamtego dnia krzyk towarzyszy wszystkim solidarnościowym manifestacjom odbywającym się w obronie Białorusi. Jana Shostak „minutę krzyku” w sprawie Białorusi organizuje od blisko roku, ale dopiero szok wywołany bezprawnym lądowaniem samolotu w Mińsku i brutalnością reżimowych służb białoruskich sprawił, że jej krzyk dotarł do szerokiej opinii publicznej.

Niestety, z dość niespodziewanej strony dała o sobie znać pruderia. Jedna z posłanek lewicy zgłosiła zastrzeżenia do wyglądu artystki – jej głębokiego dekoltu i braku stanika. Mizoginistyczny internet podchwycił wątek z lubością. Dodajmy, że Jana Shostak jest bardzo piękną kobietą, w działaniach artystycznych z premedytacją grającą z wizerunkiem miss. „Widać, że patriarchat nie ma płci i może tkwić także w kobietach” – skwitowała sprawę performerka, z klasą zapraszając posłankę do rozmowy przy wspólnym obiedzie. Skoro jednak głęboki dekolt okazał się tak przyciągający uwagę, Jana zaczęła go wykorzystywać jako nośnik politycznych haseł. Dołączające do jej działań aktywistki poszły za ciosem – na manifestacjach stanęły z odkrytymi piersiami, traktowanymi jak transparenty.

Od kiedy nagie kobiece piersi stały się bronią w walce politycznej? Kulturowa historia piersi jest długa i pełna niespodzianek. „Rozpoczyna się od spojrzenia na paleolityczną boginię, a kończy na działaniach ruchu wyzwolenia kobiet” – pisze badaczka Marilyn Yalom. „Poprzez piersi karmiącej Madonny epoki średniowiecza, erotyczne piersi Agnes Sorel, zaangażowane w służbę rodzinie piersi w osiemnastowiecznej protestanckiej Holandii, przez polityczną pierś Marianny z obnażonym torsem, piersi skomercjalizowane przez przemysł gorseciarski i bieliźniarski, przez piersi przeżarte rakiem czy torturowane przekłuwaniem w XX wieku (…) nieszczęsne piersi należały kolejno: do niemowląt, mężczyzn, polityków, psychoanalityków, handlowców, ludzi tworzących pornografię, lekarzy, chirurgów estetycznych. Dopiero pod koniec ubiegłego wieku kontrolę nad biustem przejęły kobiety z ruchu feministycznego. Aby zamanifestować swoją wolność, zdejmowały publicznie biustonosze, obnażały się. W ten sposób przez krótką chwilę pokazywały, że odzyskały władzę nad piersiami. Przez krótką chwilę, bo w rzeczywistości która współczesna kobieta może igrać sobie jednocześnie ze wszystkim – z modą, pożądaniem i z własnym zdrowiem?” – dodaje Elisabeth Badinter, autorka demistyfikatorskiej „Historii miłości macierzyńskiej”.

Wolność wiodąca lud na barykady, Egeniusz Delacroix„Wolność wiodąca lud na barykady”, Egeniusz Delacroix / źródło: Wikimedia Commons

Odarta ze średniowiecznej świętości Marii Karmicielki, kobieca pierś w nowożytnej sztuce zachodnioeuropejskiej stała się „sygnałem erotycznym”, skierowanym ku pożądaniu i przyjemności męskiego spojrzenia. Kolejnym przekształceniem roli piersi było nadanie im charakteru politycznego, co wydarzyło się w czasach rewolucji francuskiej. Rewolucja usilnie dążyła do stworzenia nowego języka symbolicznego, wykreowania wyobrażeń zdolnych unaocznić i przekazać niemające tradycji obrazowej treści i pojęcia, takie jak Wolność, Równość, Braterstwo, Lud, Rewolucja, Republika. Cała wizualna propaganda rewolucji to pole nieraz zaskakujących zderzeń tradycji i inwencji. Z tradycji wzięto przede wszystkim samą kobiecą postać personifikacji, nowe treści komunikowane przez atrybuty: masońskie węgielnice, czapki frygijskie, rózgi lektorskie. I odsłonięte piersi, a raczej jedną pierś. Kobiece piersi okazały się instrumentem do przekazywania szerokiego spektrum republikańskich idei, a koncepcja Republiki jako szczodrej matki, z obfitymi piersiami dostępnymi dla każdego, na długo utrwaliła się w republikańsko-demokratycznym imaginarium. „Nuże – mówili malarze do pierwszej lepszej dziewczyny – rozepnij suknię, chwyć pikę, nasuń czerwoną czapkę na ucho” – kpił z wyników konkursu na personifikację Republiki ówczesny krytyk. Właśnie owa „rozpięta suknia”, opadająca z ramion tunika lub koszula, dodawała postaciom Republiki cielesnego powabu, a Wolności bojowego ferworu. Sensualna i seksualna siła obnażonych piersi sprawiła, że w rewolucyjnym obrazowaniu pobrzmiewa buduarowe wspomnienie osuwającego się negliżu.

Najsłynniejszym ucieleśnieniem Wolności stała się oczywiście „Wolność wiodąca lud na barykady” Eugeniusza Delacroix. Odsłaniająca bujne piersi gwałtownym gestem ręki wznoszącej trójkolorowy sztandar, postać Liberté porywa energią, także erotyczną. Wzmaga siłę perswazyjną przez odwołanie do zmysłowych popędów. Poryw Wolności był skierowany jednak ku aktualnym, konkretnym celom politycznym. Obraz odnosił się do wydarzeń rewolucji lipcowej 1830 roku. Przeszedł polityczne cenzuralne perturbacje, lecz już w połowie XIX wieku Wolność, której nadano imię Marianna, stała się symbolem Republiki Francuskiej, pozostając nim do dziś. Frankofile zauważają, że odsłaniająca piersi Marianna jest znacznie bardziej seksy niż zakute w bojowych pancerzach Brytania czy Germania.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 

Post udostępniony przez ArchiwumProtestówPublicznych (@app________app)

Ponad sto lat później, w czasie wyzwalania Paryża pod koniec II wojny światowej, popularna francuska śpiewaczka Anne Chapel wskoczyła na dach samochodu, rozerwała bluzkę niczym Liberé Delacroix i odsłaniając piękny biust, zaintonowała hymn narodowy. Życie, idąc w ślady sztuki, nie znalazło lepszego symbolu wolności niż odsłonięte piersi. Ten symbol zachowuje swoją moc. W szczytowym momencie jesiennych manifestacji Strajku Kobiet dwie dziewczyny, także wskakując na dach samochodu, odsłoniły piersi. Dodatkowych znaczeń i siły temu wolnościowemu gestowi dodał fakt, że jedna z manifestantek obnażyła tors okaleczony mastektomią.

Historyczny, bardzo dramatyczny przykład odsłonięcia piersi w celu walki politycznej wiąże się z działalnością byłej niewolnicy i działaczki abolicjonistycznej Sojourner Truth. Feministyczna artystka Judy Chicago w swej ważnej pracy „Diner Party” zaliczyła Truth do grona zasiadających do uczty wielkich postaci historii kobiet. Absolutnie bezprecedensowe wydarzenie miało miejsce podczas mityngu w stanie Indiana w 1858 roku, gdy biała publiczność zakwestionowała seksualną tożsamość ubranej w damską suknię czarnej kobiety. W odpowiedzi Truth odsłoniła piersi, którymi – jak mówiła – wykarmiła wiele białych niemowląt kosztem własnych dzieci. Postępek Truth, niezależnie od tego, jakiej odwagi wymagał w owym czasie i w tamtych wrogich okolicznościach, jest niezwykły z jeszcze jednego względu. Niezliczone nagie piersi, jakie ofiarowuje sztuka europejska, w tym także bohaterskie piersi rewolucyjnych i republikańskich personifikacji, zostały obnażone nie z inicjatywy kobiet. One nie odsłaniały się, a zostały odsłonięte. Sojourner odsłoniła się sama. To był jej gest, jej decyzja i jej ryzyko. Co więcej, kobieta przekonywała, że jej publicznie obnażone piersi przynoszą wstyd patrzącym, a nie jej samej. Tak oto na mityngu w Indianie wybrzmiał biblijny motyw „nagości bez grzechu”.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 

Post udostępniony przez Jana Shostak (@heart.is.for.art)

Feministyczne manifestacje z lat 60. i 70. XX wieku, często związane z publicznym obnażaniem piersi, wypadają blado wobec determinacji tamtej kobiety. Niemniej, zważywszy na symboliczne znaczenie piersi, amerykański ruch wyzwolenia kobiet zaczął się od formy protestu, nazwanego potem bra-burning – paleniem biustonoszy. Członkinie Partii Wyzwolenia Kobiet pikietowały w 1968 roku w Atlantic City w miejscu, w którym dokonywano wyboru Miss America, i zachęcały kobiety, żeby wyrzuciły biustonosze, pasy, lokówki, sztuczne rzęsy i inne atrybuty „kobiecości”. Wydarzenie to dało początek mitowi o paleniu biustonoszy, chociaż żadne auto da fé – na wzór palonych wówczas publicznie kart powołania – nie miało miejsca. Po prostu biustonosze wyrzucano do śmietnika. Natomiast manifestacyjne zdejmowanie staników rozwinęło się w prowokacyjne demonstracje streakingu, flashingu i mooningu – niespodziewanych, szybkich akcji zrzucania ubrań w miejscach publicznych, zazwyczaj w imię różnych emancypacyjnych haseł.

Można tu przypomnieć szczególny ewenement, jakim była skandalizująca kampania wyborcza La Ciccioliny (pseudonim Ilony Stalker), gwiazdy filmów porno, zgłoszonej na kandydatkę do parlamentu przez Włoską Partię Radykalną w 1987 roku. Podczas kampanijnych wystąpień Cicciolina, przyjmując postać Statui Wolności odsłaniała piersi, co budziło tyleż podniecenia, co zgorszenia widzów i mediów. Splatając hasła wolności seksualnej z postulatami ekologicznymi, Cicciolina zdobyła mandat i była aktywną parlamentarzystką, wciąż oskarżaną skądinąd o pornografię. W 1991 roku wycofała się z życia politycznego, wracając do seksbiznesu.

Sprawa Ciccioliny, jakkolwiek głośna, była tylko epizodem. W latach 90. odsłonięte publicznie nagie piersi stały się symbolem sprawy śmiertelnie poważnej. Jest nią, obejmująca kobiety wielu krajów świata, walka o profilaktykę i intensyfikację zwalczania raka piersi, zabijającego coraz większy procent kobiet. Wbrew medycznemu charakterowi jest to walka polityczna, jedna z niewielu pozwalających łączyć się ponad podziałami klasowymi, rasowymi, partyjnymi.

Jana Shostak w swoich protestach przeciw bezprawiu i okrucieństwu reżimu Łukaszenki nie odsłania piersi. Po ten gest sięgnęły towarzyszące jej zdesperowane aktywistki. Czy jednak przypomnienie tu politycznej roli kobiecych piersi to tylko odpowiedź na małoduszną złośliwość jednej z posłanek? Demonstracyjne akcje Jany Shostak w pełni wpisują się w bogaty kontekst wyobrażeń kobiet-wojowniczek, które w swej bezbronności jako broni używały własnego ciała, piersi jako atrybutów kobiecości. Jana jest artystką, zna medialną siłę wizerunków. Świadomie sięga po folklorystyczne stereotypy etniczności „słowiańskiej dziewczyny” z blond warkoczem. Jest niczym współczesna personifikacja wolnościowej walki, niczym posąg, ale posąg żywy. Posągi mogły tylko otwierać usta. Ona krzyczy.