Zabijanie nastąpi, oddech już boli
Zdarzyło się coś niezwykłego; usiadłszy na oku
zmarłego, mucha wędrowała powoli po szklistej gałce.
Georges Bataille, „Historia oka”
Zasadniczy problem każdego
zamkniętego państwa: jak
ukryć trupy. To jest podstawa.
Jeśli twoja pojebana wizja prawdy
nie jest wcielana w życie, planujesz
śmierć wielu ludzi. Potem ich
zabijasz. Potem ukrywasz fakt
zabójstwa i same ciała. Po to właśnie
wymyślono zamknięte państwo.
Ludzie wychodzą z domów,
gromadzą się na tych mniejszych
i tych większych placach. Idą
razem, wykrzykując jakieś słowo
lub imię. Maszerują do któregoś
z centralnych miejsc, gdzie dołączą
do wielu innych, monotonnie
skandujących jakieś słowo lub imię,
przekonani, że nie zabłądzili.
Jako ludzie bezklasowi i zależni
od mas na wiele ważnych sposobów,
tylko sobie wyobrażamy,
że tu żyjemy, że przeczytaliśmy
gruntownie jakieś książki, że spędziliśmy
wiele godzin na rozmowach
i że już możemy zlać się z tymi
ogromnymi masami w szczurzym
labiryncie pod hurtownią pramatki
i praojca, podobni do poetów,
którzy tak bardzo pragną pisać to,
czego kultura potrzebuje, że dają się
zwabić polonistce do martwej
biblioteki i kończą z nią, marząc
o nauczycielce geografii
i jej wielkim globusie, za którym
można przesunąć rękę po jej udzie,
opowiadać o konkwistach,
gapić się do woli na jej włosy
obcięte równo nad czołem,
a nawet rozpiąć jej spódnicę. Tego
już nie ma. Pstry tłum rusza
przeciwko tłumowi, w którym wszyscy
ubrani są tak samo i nikt się nie rusza,
a może to tłum, w którym wszyscy
ubrani są tak samo, rusza przeciwko
pstremu tłumowi, który sądzi, że jest
w stanie się poruszyć. Nie wiem,
ale kobieta w rogu ekranu, która przekłada
wszystko na język migowy, chyba wie.
29 września 2021
[fragment „Historii oka” w przekładzie Tadeusza Komendanta]