przeczytaj David Smail jak David, smile!
już nie krztusić się płatkami jak pełnoziarnistym szutrem
połączyć dwie wargi jak nierówne półkule
przełknąć goryczak porażki
wygiąć się łukowato do dołu
zająć przychacie i siedliska ruderalne
wcisnąć się między opony i to, co zostanie
trafić na nieurodzajną ziemię
i nie czuć się winnym
być do niczego, bez przymusowego przesadzenia
przysposobionym do pracy
po zakończeniu pracy nad serialem
siła robocza Jarosława Boberka
została przetransferowana na hałdę Bobrek
losy pracy zastępczej są nieznane
już niewiele czeka na odkrywkę
jeden z największych elewatorów zbożowych w Polsce nazywa się Ewa
jeden z pracowników stracił żebro
szybka fumigacja
oddzielili szkodniki od złotych kłosów
ktoś wtedy liczył plony – to był naprawdę wyrazisty huk
żyłem w dobrze unaczynionym mieszkaniu
na odchodne musiałem złożyć wieniec
przyklęknąć na płytkach
wymigałem się okiem
pozostałych usuwali pumeksem ze ścian
złuszczony, nierentowny naskórek
wodą przemówień obracać koła
szczęśliwy jak małe kocię przenosiłem rzeczy z miejsca na miejsce
aż w końcu położyłem się na macie papieru
prostowałem język, nogi i ręce jak sieci liniowe
pracuję na bardzo niebezpiecznym materiale
już pogaszone
przywiozłem psa
jego oczy szklane robią się jak solniczki
pękają na posadzce
myślałem, że wszystko będzie językiem skupienia
jakbym słyszał swój stres
wtedy zamykam oczy
dziękuję wszystkim firmom, z którymi miałem do czynienia
sprzątają po mnie mieszkanie
jakbym nie wiedział, dla jakiego imienia
tego dnia mieliśmy ponad trzy metry długości
ziemia opięta plandeką
nauczyliśmy się tworzyć rozłogi
sznurek jutowy
trzeba było odbić do domu
gołębie, konyza, głos – w nasłuchu
trzeba było odbić do domu
z krawężnika spadł pęd
najważniejsze, że nikt nie zaczął szybciej oddychać
najważniejsze, że nikt nie podążał śladami oleju
tu nasze węzły się załamują
dalsza opowieść należy do korzeni przybyszowych
ze śpiewnika klasowego
ludu, mój ludu, cóżem ci uczynił
pleśń pokryła
te śliwki
które były w
lodówce
chcę ci tylko powiedzieć
że gdy przykładasz dłoń do moich ust
myślę o tym, jakie zarodniki przetrwają w warunkach beztlenowych
stanąłem na rzęskach
setek mikrobów
od teraz poruszam się w błądzeniu losowym
w takim tempie nie wiem, czy do czegoś dojdziemy
orgazm to mała śnieć cuchnąca pszenicy
królestwo niebieskie podobne jest do suchej zgnilizny ziarnka gorczycy
które ktoś wziął i posiał na swej roli
tutaj kończy się wydatkowanie cudzej siły roboczej
wybierz wszystkie zdjęcia
na których są
istoty możliwe
zweryfikuj swój nabłonek i przejdź dalej
kolcogłowy kretoszczury ryjkogłowy
niezmogowce ścierwojady pełzacze
gdy przyjdą łamać kręgosłupy
wciągnę introwert do tułowia
grubym ryjkiem zagrzebię się w podłożu
jedna bestia mniej
Michał Trusewicz – ur. 1995, mieszka w Poznaniu. Ostatnio wydał książkę poetycką „Frakcje” (WBPiCAK) i powieść „Przednówki” (FORMA). Publikował w „artPapierze”, „Wizjach”, „Odrze”, „Czasie Kultury”, „Twórczości”, „Fabulariach”, „Fragile” i innych miejscach w papierze i na ekranie.