wiersze/ВІРШІ

Artur Droń/Артур Дронь

Pierwszy do Koryntian

Miłość cierpliwa jest, miłość łaskawa jest,
nie zazdrości, nie unosi się pychą,
dygocze ze strachu,
ale się nie poddaje,
mogłaby rzucić to w diabły,
ale się nie poddaje.
Czasem miłość ma w nodze odłamki,
czasem jej nogę uciska opaska,
czasem nogi miłości są przestrzelone,
czasem nóg już nie ma –
przyjaciele noszą miłość na rękach.

Miłość ryje okopy, miłość w okopach mieszka,
pogryza lód z rozciętej butelki –
przy minus dwudziestu też chce się pić.
Miłość pełni patrole,
miłość wychodzi na pozycje
z urazem akustycznym, nerwicą, alergią, gorączką, przepukliną, zapaleniem prostaty,
z obawą,
że nie wróci,
z myślą o kimś
najdroższym.
Wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma!

Miłość rozpoznaje z daleka
ataki rakietowe, ostrzały moździerzowe, kierunki natarcia czołgów.
Oczy miłości bolą,
gdy długo patrzą przez termowizor.
Miłość budzi się nocą,
gdy pod jej kurtkę wślizguje się mysz.
Czasem miłość
po trudnej bitwie wymiotuje pod drzewem.
Czasem miłość
zamyka oczy przyjaciołom.
Owija ich śpiworami
i wynosi.

Miłość nigdy nie ustaje,
jak proroctwa, które się kończą,
jak dar języka, który zniknie,
jak wiedza, której zabraknie.
Czasem milknie artyleria,
przyjaciele zamykają oczy miłości.
Owijają miłość śpiworem,
wynoszą

i stają z nią
twarzą w twarz.

Przeł. Marcin Gaczkowski i Ołena Szeremet

Перше до коринтян

Любов довготерпить, любов милосердствує,
не заздрить, любов не величається,
любов боїться тваринним страхом,
але продовжує йти,
любов могла б здатися, залишити все,
але продовжує йти.
А інколи в любові прострелені ноги,
або в ногах у любові осколки,
і ноги її стискають турнікети,
або ніг у любові більше немає.
Тоді любов несуть її друзі.

Любов риє окопи і живе в них,
і гризе у них лід із розрізаної пляшки,
коли хоче пити у мінус двадцять.
Любов виходить на бойові чергування,
піднімається на позиції
з грижами, з температурами, із простатитами,
із контузіями, з астмами і алергіями,
з високою імовірністю
не повернутися,
з думками про когось
найважливішого.
Все зносить, вірить у все, сподівається всього, все терпить!

Любов розрізняє на слух
виходи градів, прильоти мін і рух танків.
Очі любові болять,
коли довго дивиться в тепловізор.
Прокидається любов уночі,
коли миші в бліндажі заповзають
під її бушлат.
Інколи любов
довго блює у посадці після важкого бою.
А інколи
любов закриває очі друзям своїм.
І загортає їх в спальники
і виносить.

Ніколи любов не перестає!
Хоч пророцтва й існують, та припиняться,
хоч мови існують, замовкнуть,
хоч існує знання, та скасується.
Бо інколи закінчується обстріл,
і любові закривають очі,
і друзі загортають її в спальники,
і виносять.

І тоді вона
переходить живим.

Pole Marsowe

1
Żołnierz przyklęka przed kobietą.
Dawniej ona klękała tak przed synkiem
i wiązała mu sznurowadła.

Żołnierz nie patrzy kobiecie w oczy.
Dawniej nie patrzył jej synek,
bo czuł się winny.
Żołnierz mówi:
weź tę flagę, kobieto.
Kochaj ją.

2
Na drogę dała mu dziecięcy rysunek.
Kolorowy kwiatek
na całą stronę wyrwaną z zeszytu
i napis:
„Bóg nas strzyże”.
Rysowała piętnaście lat temu,
nie miała wtedy siedmiu.
On też.
Myśli teraz,
to śmieszne, ale myśli tak:
a gdybym,
napisała bez błędu?

3
Przed powrotem syna
śniły jej się bociany.
A kiedy wnuk też poszedł,
stara kładła się wcześnie,
wstawała późno.
Teraz często chodzi
na to pole.
Stoi sobie i patrzy.
Jakby miała pofrunąć.
Stoi sobie i patrzy.
Jak wielki bocian,
który nie chce,
żeby go pocieszać.

Przeł. Marcin Gaczkowski i Ołena Szeremet

Марсове поле

1
Солдат стає перед жінкою на коліно,
як вона перед сином,
коли зав’язувала йому шнурки
у дитинстві.
Не дивиться жінці в очі,
як її син у дитинстві,
коли відчував провину.
Солдат каже:
Ось тобі, жінко, прапор.
Люби його.

2
Дала йому в дорогу свій дитячий малюнок.
Кольорова квітка
на цілу сторінку шкільного зошита
і напис:
«Бог обирігає нас».
Намалювала 15 років тому,
їй ще й семи не було.
Йому також.
Тепер собі думає -
смішно, звичайно, але думає собі -
а що,
якби написала без помилки?

3
Перед поверненням сина
їй приснилися бузьки.
І коли пішов її внук,
стара рано лягала спати
і пізно прокидалася.
А тепер вона часто приходить
на це поле.
Стоїть собі, дивиться.
Ніби от-от полетить.
Стоїть собі, дивиться.
Ніби великий бузьок,
який не хоче,
аби його втішили. 

* * *

Kiedy zrzucamy kamizelki
kuloodporne, hełmy, bechatki, rękawice,
i zajadamy mandarynki przy piecyku
lubię myśleć,
że jesteś w pokoju obok.

We wsi
jakaś miejscowa
powiedziała do dziecka: synku.
Każdy z nas
się obejrzał. 

Przeł. Marcin Gaczkowski i Ołena Szeremet

* * *

Коли ми скидаємо бронежилети,
шоломи, бушлати, куртки, рукавиці,
і їмо мандарини біля буржуйки
і робимось схожими на дітей,
я інколи думаю,
що ти десь у сусідній кімнаті.

В селі
якась жінка з місцевих
сказала дитині: «Синочку».
Але кожен із нас
озирнувся.

* * *

Święty Jan Paweł II
w dawnych bezpłatnych czasach
powiedział we Lwowie:
„Deszcz pada, dzieci rosną”.

Święty Janie Pawle
wyrosłem pod tamtym deszczem.
Ale nastała zima
i musimy płacić.
Padają już tylko
śnieg i żołnierze.
Żołnierze padają, dzieci rosną.
Żołnierze padają, dzieci rosną.

Przeł. Marcin Gaczkowski i Ołena Szeremet

 ***

Святий Ян Павел Другий
у старі безкоштовні часи
сказав у Львові:
«Дощ падає - діти ростуть».

Святий Іване Павле,
я виріс під цим дощем.
Але зараз така зима,
і все вимагає такої ціни,
що падають
тільки сніг і солдати.
Солдати падають - діти ростуть.
Солдати падають - діти ростуть. 

Nastia

Kiedy umierała w 2007,
było nas już sześciu.

Same chłopaki się rodzą –
mówiła prababka Nastia –
pewno będzie wojna
O wojnie wiedziała wszystko,
wiedziała czym jest głód.
Wiedziała, jak samotnie chować dzieciaki.
Ostatniego roku wiedziała, jak tłuć cepem jabłka,
żeby łatwiej się jadło, a maluchy pękały ze śmiechu.

Nie wiedziała
o nowych ciążach w rodzinie.
Nie wiedziała,
o dziewczynce, która urodzi się w lipcu.

Przeł. Marcin Gaczkowski i Ołena Szeremet

Настя

Перед її смертю в 2007,
нас було вже шестеро.

Родяться тільки хлопці —
казала прабаба Настя —
певне буде війна.
Вона знала, що таке війна.
Знала, як було в Голодомор.
Знала, як самій виховувати дітей.
Знала, як в останній рік
збивати ціпком яблуко,
щоб легше їсти і щоб малі сміялись.
Не знала тільки, що вже дві
носять у животах.
І що в липні буде дівчинка.

Babcia

– Nie mów mi, gdzie jesteś. Powiedz tylko,
czy tam, gdzie jesteś
wymłócili pszenicę?
Mówili w wiadomościach, że na Donbasie
nie będzie żniw.
Ale dziadek nie wierzy, to i ja nie wierzę.

Pierwszy września jak pierwszy września.
Dzieciaki do szkoły,
malutka do przedszkola.
Płakałam, nie chciałam iść na apel.
Ale dziadek poszedł, to i ja poszłam.

Płaczę i płaczę, wiesz.
Dzieciaki w garniturkach,
malutka w sukience z kokardkami.
Ale to taki wrzesień,
że niektórzy nie mają garniturów i kokardek.
Niektórzy nie mają już, czym płakać.
Niektórzy
nie mają już wnuków.

Boże, Boże, Boże.

Nie mów mi, nie mów mi, gdzie jesteś.
Powiedz, czy tam, gdzie jesteś
zaczęły się deszcze?
U nas wczoraj padało,
ale niewiele.
Mżawka.
Tak delikatna,
że można wziąć dziecko za rękę
i pójść
skrajem drogi.

Przeł. Marcin Gaczkowski i Ołena Szeremet

 Баба

– Не кажи, де ти є. Скажи,
чи там, де ти є,
змолотили пшеницю?
Я чула в новинах, що на Донбасі
не буде жнив.
Але дід не повірив, то і я
не повірила.

Перше вересня, як перше вересня.
Малі пішли в школу,
мала - у садочок.
Я перше плакала, не хотіла йти на лінійку.
Але дід пішов, то і я
пішла.

Та бо я все плачу, ти знаєш.
Малі були в костюмчиках,
мала - з бантиками.
Але до сегорічного вересня
хтось більше не має костюмчика.
А хтось не має чим плакати.
А хтось
більше не має внуків.

Боже, Боже.

Не кажи, не кажи, де ти є.
Але чи там, де ти є,
вже починались дощі?
У нас вчора падав,
але не сильний.
Такий легенький дощик.
Такий легенький,
що можна брати дитину за руку
і йти з нею
вздовж дороги.

*

Znów nie doszliśmy do zgody,
kiedy się urodziłeś.
A Betlejem bombardowano
i 25 grudnia, i 7 stycznia.

Żadnego żłóbka, żadnych owieczek,
opieka perinatalna nie istnieje, nie ma
przedszkola, nie ma
placu zabaw.

Kiedy dorośniesz i zaczniesz mówić,
powiedz swojej mamie, żeby powiedziała mojej,
jak ma to wszystko
wytrzymać.

Przeł. Marcin Gaczkowski i Ołena Szeremet

 *

Ми знову сперечались,
коли тебе зустрічати.
Але, знаєш,
і 25-го і 7-го Вифлеєм
обстрілювали і бомбили.

Нема ясел, нема ягнят, нема
перинатального центру, нема
дитячого садочка, нема
дитячого майданчика.

Коли ти підростеш і вже говоритимеш,
скажи своїй мамі хай скаже моїй,
як їй це все
пережити.

Artur Droń – poeta i żołnierz ze Lwowa. Autor zbioru wierszy „Dormitorium nr 6”. Urodził się 31 grudnia 2000 roku w wiosce Woskresynci w obwodzie iwanofrankiwskim. Ukończył Wydział Dziennikarstwa Uniwersytetu Lwowskiego. Pracuje jako organizator imprez w Wydawnictwie Starego Lwa, a od początku pełnowymiarowej wojny rosyjsko-ukraińskiej służy w 125. brygadzie sił obrony terytorialnej ZSU, od sierpnia 2022 roku wykonuje zadania bojowe w obwodzie donieckim. Wydawnictwo Starego Lwa przygotowuje do druku drugi tomik jego wierszy, zatytułowany „Tu byliśmy my”, który zawiera teksty z sierpnia ubiegłego roku.

Артур Дронь – Поет і військовослужбовець зі Львова. Автор збірки віршів «Гуртожиток №6». Народився 31 грудня 2000 року в селі Воскресинці Івано-Франківської області. Закінчив факультет журналістики ЛНУ ім.І.Франка. Працює івент-менеджером у «Видавництві Старого Лева», а з початком повномасштабної російсько-української війни служить в 125 бригаді сил територіальної оборони ЗСУ, із серпня 2022 року - виконує бойові завдання в Донецькій області. «Видавництво Старого Лева» готує до друку другу книгу віршів, яка називається «Тут були ми».

Artur Droń

Artur Droń


W 2023 roku rubryka poezji powstaje we współpracy z Fundacją Wisławy Szymborskiej z okazji 100. rocznicy urodzin poetki.
logo