wiersze

Ewa Brzoza Birk

Ojcze

nasz, który zawsze miałeś rację – za późno się nauczyłam
nie nadstawiać drugiego policzka.
Kłamałam zazdrosna o młodszą siostrę
i o panią ze szkoły pachnącą perfumami „Być może”.

Dlatego potem nie było wyboru.
Na udach, brzegiem żyletki zaklinałam:
wodę, powietrze, ogień,
powtarzając: Niech się stanie wola twoja
w kuchni, pokoju i na balkonie – odpuść,
nie bij. Mamo, cicha, potulna, z ręcznikiem,
jak święta Weronika z chustą,
ochroń mnie. Nie szczuj.

Nadaję stamtąd

Morze Północne wcina się w kamienną plażę
zimną zająkniętą frazą.
Karmi się tym samym powietrzem,
co puste ławki przesiąknięte jodem.

W Ogrodach Tivoli karuzela potrząsa grzywą.
Konik zatrzymuje się zdziwiony,
że mija kolejna zima, bez pośpiechu,
spokojnie skubie źdźbła trawy.

Tam, gdzie się zapodziałam, wiatraki
osuszają wilgotne chmury.
Bieleją kościoły. Ludzie się nawołują
językiem szumiącego morza.

Na zdrowie za morzem

Za nami wigilia
zryta gąsienicami czołgów,
rozjechana autobusami od pętli
do pętli,
gdzie dopijając wino prosto z butelki,
wypisywaliśmy na ścianach prawdę.

Moje pokolenie pielęgnowało
we włosach kwiaty Kolumbów.
Żegnało wśród pękających ścian
stary powielacz, który tlił się
bibułą.

Żyliśmy jak ptaki –
odgradzani od fałszu błękitem nieba
i szczytami gór, wdychaliśmy czyste
powietrze, aż pękały płuca.

Moje pokolenie rozwaliło mur,
wyjechało za morza; przy wigilijnym stole
czuje się bezpańsko.

Przekwitanie

Słońce przebija przez chmury
i pusty kieliszek – przelewanie
z pustego w próżne jest gorsze niż
niecierpliwy i głupi mężczyzna.

Zamknąć drzwi, połknąć klucz
i nie pisnąć ani słowa o wzburzonym morzu – nie ma fal,
bo mróz pozawijał je w ruloniki.

Bazgrzę adres na pocztówce;
kaleczę język o ostre
ząbki znaczków.

Święta na duńską nutę

Za oknem
domu przy ulicy Lillesoldatsgade
skrzaty z sennymi oczami
potykają się o swoje wielkie stopy.

Chichoczą, podtrzymując
przejedzone ryżem
brzuchy.

Na stole w zielonej serpentynie
skandynawskie świerki.
Andersen, mamrocząc,
popłakuje nad swoim losem.
Z głębi morza wypływa
gwieździsta ryba; duńska syrenka
zapala ostatnią zapałkę.

A tam światła nad Wisłą
i śliczna Panna wśród nocnej ciszy.

Ewa Brzoza Birk – poetka, w latach 80., po karnawale Solidarności została zwolniona z pracy za działalność opozycyjną na rzecz Wydawnictwa Niepodległość i wyjechała z Warszawy do Danii, gdzie mieszka do dziś w domu opieki na Półwyspie Jutlandzkim. W roku 2009 zadebiutowała tomem wierszy „Krajobraz po meblach”. Była nominowana do nagrody im. Jacka Berezina i ogólnopolskiego konkursu poetyckiego „O Granitową Strzałę”. Poezję publikowała w wielu antologiach, „Odrze”, „Cegle”, „Szafie”, „Babińcu Literackim”, magazynie „European Literature Network”, emigracyjnych pismach w Massachusetts i Bostonie. Jej wiersze były tłumaczone na język angielski.

fot. Wioletta Grzegorzewskafot. Marianna Petersen 


W 2023 roku rubryka poezji powstaje we współpracy z Fundacją Wisławy Szymborskiej z okazji 100. rocznicy urodzin poetki.
logo