wiersze

Marcin Sendecki

11 przypisów do „22”

11. 1

Wziąć lando na plażę
i popersonalizować.

Ubogi nupturient,
który odkłada na ślub,

skakun, co się uczy
na błędach. Wreszcie,

stół na pustaci, lecz w glorii.
Podroby na poważnych talerzach.

11. 2

Gazele!
Fundamentalnie
zalany tłucze
mlecznik.

Gdybyż to ostatnia
butelka w tej sprawie.
Głębia kontekstualna,
fantazja preterminalna,

przesmażony dzień.
Gazele na wrakowisku!
Barki na rykowisku, pospołu.

Cienie mokre, bo kładą się w wodzie.
Koła sunące po zmarzniętej drodze
bez folgi.

11. 3

Pilność versus mądrość
etapu. Stanęło to nawet
na biurze, lecz szef
był niedysponowany.

Ruchenna. Tak
się nazywa miejscowość.
Rozkwita górnictwo danych.
Z parowu wstaje wonna noc.

Sumiennie się nie wydziwia.
Sumiennie myli się krok.
To samo zimno w kieszeni.

To samo przeszywa bok.
Nadto, twarzowe chmury.
Nadto, flara pod nos.

11. 4

To szybkie to musiał
być ptak, bo skąd dziś nietoperz,

chimera lub pocisk.
Płaskodenką na łachę.

Widoki, że braknie słów.
Schrypły kruk kiedyś o tym opowie.

Blizna? Najpierw
musi być krew

11. 5
Pamięci Tomaža Šalamuna
Błyska się. To na koniec
przyrody. A niebo to ser. Za młodu
byłem jak maszynka do sera
i poszedłem pod wodę.

Patroszyłem za młodu.
Dziś bym już nie potrafił,
bo serce. Parada

internistów kruszy kopie o sos.
Kwik zdrów przebiega knieje,
wiersz twardnieje wśród strzech.

Plecha rządzi, widuję ją
na podglądzie. Opar z jaru
jak niewczesna czułość. Dawny
login przepada wśród drzew.

11. 6

Wczoraj piło się raźniej
Ileż przygód, nie wspomnę

Jeszcze zdążysz wydobrzeć
Będzie chodzić się lżej

Wieczór kończy się nocą
Przedświt kończy się dniem

Księżyc idzie się przebrać
Chodźmy w inną stronę

11. 7

Rzuciwszy serso,
zażyj ironijej, byle
by krzywdy nie było
w tym czyjej.

Co plaża mniema,
to nas nie obchodzi.
W mieście nowiny
rozpleniają młodzi

paniczykowie, którym czas przebaczy?
Czas się marnuje w komiwojażerce.
Kupić, nie kupić, warto potargować.

Dusza nie cukier, może komplikować
i komplikować. Woda się zmarszczy,
potem się ustoi.

11. 8

W niedużym słońcu
ewaporuje jak mydło
na grani. Jedźmy po całości,
zjedzmy gulasz z serc.

Miłość, małość, żałość.
Wsparła się o pień
od niechcenia.
Poważni ludzie mają ważne prace.

W grudniu dzień mały,
roztropnie szczęśliwy.
Stań przy mnie,

zobaczysz różności.
Ćma, rybik i karaluch
idą do mnie w gości.

11. 9

Kto się naje, a nie ląże,
temu się sadło nie zwiąże

– mawiał ojciec przed
drzemką. Sadła z tego

nie było. Związało się,
uleciało, nie chwycisz.

Nawet nie wiem, jakiej słuchał
muzyki. To jak sobie radzisz?

11. 10

Koszyk może pomieścić sześć butelek wody.
Jeśli zechcę, zjem gulasz. Jeśli zechcesz, szczaw.
Piszę, co mi podleci, nie jestem już młody.

Jeśli tęsknię, to tęsknię za drogą nad staw.
Mapa drze się i pęka, i łamie się spaw

Między dawnym a nowym. Zamówmy podwody,
Żeby się zdrowo zmęczyć w oceanie traw.
Hołub omamy, usiądź. Klękajcie, zachody.

11. 11

Ten z końca. Ze zmiętej serwetki
wyskakuje jak korek z butelki.
Krępy grad na obrazek z Amarny.
Jawa skwierczy, debet wchodzi w krew.

Sobiepaństwo natury z karygodną frędzlą.
Bagaż skropi się rosą z wiodącej cukierni.
Miarka oschłego wina, by zaostrzyć smak.
Wziąć do ust, przełknąć, porównać ze zdaniem.

W dyżurce błyszczą jatrogenne siostry.
Słońce wstaje z moczarów po bójce w kisielu.
Awatar sunie mimo w śluzowych lansadach.

Patentowana rzewność może zrobić furorę abroad.
Sygnałówka z fanfarą na końcu szeregu.
Spodziewam się wielu wzruszeń, aż przejdzie. A ty?

fot. Karolina Felberg-Sendeckafot. Karolina Felberg-SendeckaMarcin Sendecki – urodzony w 1967 roku. Poeta, redaktor, dziennikarz. W latach 80. i 90. związany z pismem „brulion”, a następnie z tygodnikiem „Przekrój”. Czterokrotnie nominowany do Wrocławskiej Nagrody Silesius (tomy: „Trap” w 2009 roku, „22” w 2010, „Pół” w 2011 i „Farsz” w 2012). Ostatecznie otrzymał Silesiusa trzy lata później za „Przedmiar robót”. W 2017 otrzymał Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej za tom „W”.