I
w przestrzeni korzeń
niewidzialne kanały
nie można nic zrobić
tylko pozwolić
aby wpływało
inne sprawy
jak książki na biurku
pootwierane – leżą
bo dziś
w godzinach szczytu
zniknęły samochody
sklepy
ulice
jedno westchnienie poniosło sennego
na przezroczysty żaglowiec
lecz potem
i on
w obcej dzielnicy
na świetle
czerwonym
znika
Chuchanno
Chuchanno – dla ciebie mógłbym w nieskończoność pisać
chociaż wiadomo
nic nie wyrazi
kiedy całymi dniami
nie można jeść
spać
żyć nie można – i w samo południe
na środku jezdni
z trudem łapać oddech
znikając
na pasach przed roztrąbionymi samochodami
II
według Hawkinga czarne dziury
prowadzą do innych galaktyk – od kiedy cię poznałem
mam w sobie setki czarnych dziur wchłaniających kanałów
każdego dnia odliczam godziny kiedy w końcu
– za sprawą impulsu – przeniosą mnie stąd
do ciebie
tęsknota:
szaleniec którego stworzyły pioruny
szaleniec z błyskawic krąży w labiryncie miasta
podpala wieżowce
pożar
pożar – z pożaru jeden
wciąż powtarzający się sen
o omedze i alfie:
gasną
gasną
zgasły gwiazdy
nowy wybuch
wtula się w mrok
jakby
materia miłości
która dzisiaj z nas paruje
hej Ziemio!
hej Ziemio!
– woła astronauta
czy istnieje w tobie
kraina z lawy?
bo gdy zamknę powieki
widzę morze czerwone skały
na skałach ogniste zwierzęta
hej Ziemio!
– dlaczego
w kosmos przenosisz gdzie wokół
symfonie kolorów
(astronauta płacze)
czy to od ciebie
te potężne istoty w ogrodzie – tłumy
wrastają w nas
tańczą
czasem
śpiewają chórem
ach jeśli bawimy się w projekcje
zróbmy tak:
niech ze słońc spadną wymiary
zapłoną w dar
ze słonecznych myśli wyjedzie pociąg
niebo
pola
cywilizacja
świat
i oświetlony
przytulny domek
co w zimie
gdzieś
w nadmorskiej mieścinie
pulsuje jak nasza
wiara
jak nasza wiara
III
listopad 2018 elektronicznym Nilem
przysyłasz mi swoje pierwsze dziecko
w koszyku wiersza i mówisz: to dzięki tobie
chociaż doskonale wiesz że byłaś
tylko nieoszlifowanym diamentem a o naszym spotkaniu
zdecydowały moje napisane
i twoje
nienapisane wiersze
kilka niepojętych znaków na przykład
biała kula wśród obłoków
przesuwająca się nad jeziorem
przez sześć sekund co sprawiło
że właśnie w tym czasie wyszłaś przed dom
i zobaczyłaś? coś
przyciągnęło jakaś
energia – pisałaś a potem
po raz pierwszy zobaczyłem ciebie
też wśród obłoków
te rzeczy
zdarzają mi się od dzieciństwa:
sny wizje przeczucia
dziwne zjawiska na niebie mówię poważnie
nie jestem wariatką
wierzę
Chuchanno
wierzę
od czternastu lat zapisuję to wierszach
a teraz
twoja kolej
od kiedy zaczęłam na nowo
pod szklaną podłogą białe wieloryby
zgromadziły się
i milczą zachwycone
nad domem kaniony
jeszcze więcej oczu: pisz
pisz do nas – szepczą – słyszymy
cię
(…więc jest coś takiego jak twórczych łez koncert
szczęśliwy
spełniony płacz)
IV
tak oto dojrzewają w nas dwaj bogowie
pierwszy – bóg nadziei (we mnie)
drugi – bóg przyszłości (w tobie)
gdy bóg nadziei i bóg przyszłości dojrzeją
na niebie zatańczą odrzutowce i wiatr
dobry wiatr – odpowie: OK
dalej popłyniecie w książkach
niczym przed snem wyobrażam sobie
w przezroczystej kapsule miękkie łoże
na Pacyfiku (w oddali
straż
helikoptery
lecz na nic) gdy Pacyfik pryśnie
obudzimy się w prastarym
przezroczystym atomie gdzie żeńskie
męskie ciała błyszczą bo prawdziwe kochanie
zaczyna się tu (Anastazja Aine – mędrczyni z Wenus)
wraz z pierwszym zbliżeniem
– woła do nas z Wenus –
wybuchła siła skradziona gwiazdom
co kilka sekund
na Ziemi wybucha źródło życia
dlatego jeżeli możecie
mocno trwajcie w jasności
gdy umieramy z miłością w sercu
gwiazdom tę siłę zwracamy
V
na niebie szczątki asteroidy
wybiegłaś na drogę
wysiadłem z samochodu –
we wszechświecie
są ciała które nagle zbaczają z orbity
i suną przez kosmos z zabójczą prędkością
nikt nie wie po co
ale my tak
2013 - 2018
Dominik Żyburtowicz – ur. 1983, poeta. Pochodzi z Drawska Pomorskiego. Wydał tom wierszy pt. „Żaglowce” (WBPiCAK, Poznań 2015), za który otrzymał główną nagrodę w konkursie na najlepszy poetycki debiut książkowy „Złoty Środek Poezji”, oraz tom „Spaceboy” (Instytut Mikołowski, 2017). Wiersze publikował m.in. w „Akcencie”, „Odrze”, „Twórczości”. Mieszka koło Koszalina.