Jeszcze 2 minuty czytania

Wiktor Stribog

KRONIKI LOSOWEGO INTERNETU (2)

Wiktor Stribog

Wiktor Stribog

Doświadczenie dawnego internetu jest nadal na wyciągnięcie ręki. To zabawa dla każdego, kto czuje, że ogień jego związku z internetem się wypalił. O tym jest właśnie seria KLI. W dzisiejszym odcinku filmy, których nikt nie widział i inne tajemnice

Wstaje nowy dzień. Budzisz się i w delikatnym świetle poranka widzisz uśmiechniętego słonia w garniturze. Słoń wita cię delikatnym skinieniem głowy i bez zbędnych ceregieli odpala projektor. Nie protestujesz – to było do przewidzenia. Rozpoczyna się pokaz slajdów sukienek do karmienia piersią z dramatycznym podkładem muzycznym.


Jeśli jesteś pierwszą osobą czytającą ten felieton, to jesteś również pierwszą osobą (nie licząc autora filmu, mnie oraz słonia), która zobaczyła to dzieło.

KLI2

Film znalazłem za pomocą strony randomlyinspired.com/noviews, która, jak łatwo się domyślić, pomaga znaleźć filmy posiadające zero wyświetleń na YouTubie. Koncept brzmi kusząco, ale co to oznacza w praktyce? Większość trafień to filmiki usunięte przez bezlitosny algorytm YoTtube'a z powodu naruszenia praw autorskich. Trafimy tu również na mnóstwo chałupniczych reklam nieruchomości, komisów samochodowych, szkolne zawody sportowe nagrywane kapciem, gameplaye i arcynudne filmy szkoleniowe. Jednak nawet ta niekompetencja marketingowa potrafi wyprodukować czasem filmy o niezamierzenie interesującym klimacie, najczęściej poprzez źle dobraną muzykę w połączeniu z amatorsko wyglądającymi zdjęciami.

Ten film prezentuje kraj Wietnam, który ku mojemu rozczarowaniu okazuje się przygnębiającą pustą przestrzenią biurową.


W tym mieście nie ma już ludzi – opuszczone budynki z wolna niszczeją. Poprzez echa zagubionej cywilizacji przewija się niewypowiedziane pytanie: jak mogliśmy do tego doprowadzić?


Underviewed.com – inne źródło odkryć – nie wyszukuje wyłącznie nigdy niewyświetlonych filmów (choć takie też często się trafiają), więc jej wyniki są zdecydowanie bardziej zróżnicowane. Strona działa na zasadzie pomysłu, który opisywałem w pierwszym felietonie – generuje zapytania dla automatycznych nazw plików nadawanych przez różnego typu aparaty i kamery cyfrowe. Bo jeśli ktoś nie potrafił zmienić domyślnej nazwy filmu wrzucanego na YouTube, to duża szansa, że nie jest specem od promowania się w internecie – dlatego znajdziemy tu głównie nagrania nieprzekraczające kilkunastu wyświetleń. Tutaj znowu plagą są filmiki z bobasami, które niestety bywają najczęstszą przyczyną nagrywania ruchomych obrazów w dzisiejszych czasach.

Warto jednak przejść czasem z filmiku na kanał, by zobaczyć inne produkcje autora. W ten sposób trafiłem na kanał prawdopodobnie najgorszej fotografki na świecie – znajdziecie tam głównie 3–4 sekundowe nagrania, które ewidentnie miały być zdjęciami. Specjalnie dla was skompilowałem część (tak, jest ich więcej) z nich w to urocze wideo:


Jeśli kręci cię idea oglądania nigdy nieoglądanego, to dobrą metodą jest poszukiwanie bardzo świeżych filmów, które dopiero co pojawiły się na platformie YouTube. W tym celu możemy udać się do źródła i w wyszukiwarce serwisu wpisać np. „img” lub „dsc”, a następnie wybrać opcję wyszukiwania według daty. Na tego typu zapytania dziesiątki nowych filmów przybywa z minuty na minutę, więc również bardzo szybko zostają zakopane w czeluściach kolejnych stron wyników. Ja znalazłem w ten sposób pewne soczyste odjaniepawlenie przedstawiające jakąś formę afrykańskiego egzorcyzmu. Była tam kolorowo ubrana pani szamanka, krzycząca na całe gardło i poruszająca się jak zombie w kierunku egzorcyzmowanego, który stał nieruchomo, trzymając przed sobą kartkę papieru. Szamance towarzyszył elegancko ubrany pan z mikrofonem, a w tle były jeszcze jakieś teatralnie przykucnięte postaci odwrócone tyłem do kamery, być może już wyegzorcyzmowane. Niestety wideo zostało usunięte, zanim je ściągnąłem. Teraz żyje już wyłącznie w mej pamięci niczym Jack Dawson i Rose DeWitt-Bukater (i jak przestarzałe odniesienia filmowe u mnie), musicie uwierzyć mi na słowo, że tego wszystkiego nie wyśniłem. W ramach pocieszenia obejrzyjcie inne wideo, które naprędce znalazłem tą samą metodą.


Przeglądając te niewyoglądane filmy, ma się czasami wrażenie zaglądania do czyjegoś prywatnego komputera – ewidentne jest bowiem, że niektórzy z autorów traktują YouTube wyłącznie jako wygodną i bezpieczną chmurę do przechowywania filmów, nie przypuszczając, że ktoś obcy kiedykolwiek na nie trafi lub nawet, że może. Zaczynam wtedy myśleć o niewyobrażalnej ilości filmów, jaka codziennie trafia do internetu, a zaraz potem o ogromnej ilości niewyjaśnionych morderstw, zaginięć i tajemnic, o których istnieniu nikt nawet nie wie i być może nigdy się nie dowie.

Statystycznie jest pewne, że w co najmniej jednym z milionów nagrań znajduje się wskazówka do rozwiązania jednej z tych zagadek: może ktoś nagrywając ciemną ulicę z samochodu uchwycił ostatnią lokalizację zaginionej osoby, może odwiedziłem przez przypadek nieznany rodzinie i policji kanał ofiary, a może trafiłem na kanał mordercy, który dobrze zatarł po sobie ślady i sześć lat po akcie nagrywa swój spacer brzegiem morza. Jak się przyjrzycie, to na nodze widać jeszcze bliznę po miejscu, gdzie ofiara wbiła paznokcie – nie jest to wykluczone. Niesiony tą myślą, skompilowałem przeróżne niewidziane filmy jako pomoc dla detektywów szukających wskazówek metodą agenta Coopera:


Tymczasem w świecie nieruchomych obrazków. Warto przypomnieć losy pewnego mrocznego miejsca, w którym wyżej wspomniany agent odnalazłby się znakomicie. W marcu 1998 roku na miasteczko Twin Falls w Idaho spadła bez ostrzeżenia zasłona czerni. Rozum podpowiada, że to jedynie złe ustawienia skanowania, ale serce wie swoje...

1

Zabawa na śniegu, jak sugeruje podpis zdjęcia, czy pierwsze udokumentowane zdjęcie przedstawiające wielką stopę i lądujące UFO jednocześnie? Zdecydujcie sami.

2

Czy to naprawdę portrety zmarłych, czy psychotroniczne zdjęcia kosmitów, którzy terroryzują okolicznych mieszkańców?

4

W tym tygodniu zapowiadana jest czerń absolutna. Radzimy nie wychodzić z domu.

5

Ta droga nie musi być samotna. Ale jest, a przy okazji bardzo ciemna.

6

Witaj w domu – zostaw za drzwiami światło i nadzieję.

8

To były moje koszmary, swoje znaleziska możecie mi podsyłać na Facebooka, a żeby wam nie było zbyt smutno, to pożegnam się tym uroczym pluszakiem. Wykonany jest z prawdziwego futra lisa, czyż to nie wspaniałe? Na stronie autorki można znaleźć całą masę tych słodziaków zrobionych z oposów, bobrów, skunksów i innych futrzastych stworzeń, które na swoje nieszczęście nie były tak słodkie jak nieruchoma karykatura niedźwiedzia. Słodkich snów!

9

 Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).