Nadużywanie noblistki
fot. Filip Wierzbicki

8 minut czytania

/ Teatr

Nadużywanie noblistki

Ada Tymińska

Czy od każdego tekstu, w którym obraz seksu wymyka się kulturowym stereotypom, powinniśmy oczekiwać, że będzie miał wymiar emancypacyjny? O spektaklu „Młody mężczyzna” na podstawie książki Annie Ernaux

Jeszcze 2 minuty czytania

Cyk. Dźwięk przesuwania slajdu. Na ekranie pojawia się zdjęcie kobiety leżącej w uwodzicielskiej pozie na łóżku. I niby wszystko jest zgodne z wytycznymi kultury seksualizującej od wieków kobiece ciała. Jest tylko jeden haczyk. Ciało na zdjęciu jest starsze, niż by kapitalistyczny wzorzec przykazał – siwe włosy, widocznie postarzała skóra. Publiczność dusi śmiech, słyszę mniej lub bardziej śmiałe chichoty. Bo bohaterka zdjęcia stoi przed nami, wyraźnie zażenowana, zawstydzona tym, co widzi. Jej wstyd i niechęć do sytuacji, w ktorej się znalazła, jest niemal karykaturalna, mieszczańska. A jednak – wprawia w dyskomfort. I zaczynam się zastanawiać: czy od każdego tekstu, w którym obraz seksu wymyka się kulturowym stereotypom, powinniśmy oczekiwać, że będzie miał wymiar emancypacyjny? Wizerunek seksownie pozującej starszej kobiety z pewnością otwiera możliwość wudowania narracji wokół tego pytania. A jednak „Młody mężczyzna” z Wrocławskiego Teatru Współczesnego w reżyserii Katarzyny Kalwat zdaje się zręcznie omijać tę kwestię.

„Młody mężczyzna” i młode kobiety

W opisach spektaklu jak mantrę powtarza się, że książka będąca tekstem wyjściowym, „Le jeune homme” Annie Ernaux (tłumaczenie polskie Agaty Kozak w przygotowaniu), czekała na swoje wydanie dwadzieścia lat. Wskazuje się na to, że autorka musiała „dojrzeć” („ukonstytuować się jako kobieta i autorka”) do publikacji powieści traktującej o jej związku z młodszym o trzydzieści lat mężczyzną. Ale to chyba tylko część prawdy.

Bo w tym samym czasie we francuskim (i nie tylko) społeczeństwie rozgorzała debata o innym „młodym mężczyźnie”. W 2017 roku prezydentem Francji został Emmanuel Macron, a pierwszą damą jego o dwadzieścia cztery lata starsza żona, Brigitte. Kwestia różnicy wieku była więc dodatkowo uwikłana w relację władzy. Początki ich znajomości sięgają bowiem czasów, kiedy ona była jego nauczycielką Młody mężczyzna, Wrocławski Teatr Współczesny, premiera 16 wrześniaMłody mężczyzna”, Wrocławski Teatr Współczesny, premiera 16 wrześniaw jezuickim liceum. Pojawienie się na scenie publicznej Brigitte Macron – wystawienie się przez nią na powracające komentarze dotyczące choćby jej ciała i sposobu ubierania się – było okazją do stworzenia narracji, w których „starsze kobiety” zabierają głos. Podobnie jak ma to miejsce w historii Ernaux, choć na dużo mniej kontrowersyjną skalę. Ona jest już uznaną pisarką, a on (A.) dopiero podejmuje swoje pierwsze próby i szuka w niej mentorki. W kontrze do przyzwyczajeń współczesnej kultury francuskiej (żeby tylko francuskiej!), gdzie nadal ma się dobrze idealizacja relacji między starszymi mężczyznami i młodszymi kobietami. Serge Gainsbourg dla wielu pozostaje ikoną kultury popularnej – Jane Birkin zaś zaledwie jego „muzą”.

Książkowa wersja „Młodego mężczyzny” jest z pewnością opowieścią emancypacyjną – poprzez oddanie głosu bohaterce wymykającej się kulturowym wzorcom. Tytułowy mężczyzna jest bowiem zaledwie pretekstem do zabrania głosu na temat własnej seksualności i ciała, oraz jego pamięci. Jednak opowiadając własną historię, Ernaux nie narzuca czytelnikowi prostej interpretacji. Nie wymaga automatycznej empatii – jak ma to miejsce w wielu współcześnie publikowanych autofikcjach. Może więc rzeczywiście mamy do czynienia z seksualną emancypacją dojrzałej kobiety, która inspiruje ją do pojęcia na nowo procesu pisania? A może wcale nie, może chodzi o relację władzy i przemocy – wykorzystywanie młodego studenta przez uznaną pisarkę, która instrumentalizuje ich związek w celu przełamania kryzysu twórczego? W tej, przecież zaledwie 37-stronicowej, książce jest miejsce na obydwie interpretacje.

Władza i lustra

Z lekkim rozczarowaniem muszę przyznać, że Katarzyna Kalwat obiera wyłącznie drugą drogę, więc w spektaklu jest mocna sugestia, że kluczem do zrozumienia książki Ernaux jest władza i wykorzystywanie mężczyzny. Sprawcą tego zawężenia jest przede wszystkim tekst sceniczny. Do zaadaptowanego przez Sandrę Szwarc tekstu wyjściowego – monologu Ernaux – Krzysztof Szekalski dopisał dialogi. Bohaterów jest więc dwoje: pisarka prowadząca swój wieczór autorski oraz A, jej partner.

Role w dialogach rozpisane są dość jednoznacznie. Instynktownie sympatyzujemy z buntującym się przeciw swojemu uprzedmiotowieniu A. Jawi się on jako chwilami naiwny i nieopierzony, ale budzi empatię dzięki swojej żywiołowej emocjonalności (w tej roli bardzo wiarygodny Dominik Smaruj). Postać Ernaux jest natomiast zbudowana na stereotypie mieszczańskiej beneficjentki awansu społecznego, niekiedy wręcz nuworyszki (choćby w scenie, kiedy bohaterowie piją „dobre wino”). Mocna gra aktorska Eweliny Paszke-Lowitzsch tylko podkręca tę interpretację, w której mało jest miejsca na odcienie szarości w relacji władzy.

Wśród emocjonalnych uniesień A. i tłumionego przez widownię śmiechu z dulszczyzny „wielkiej pisarki” gubi się emancypacyjny wymiar tekstu. Dynamika relacji władzy, jaką – intencjonalnie lub nie – projektuje między bohaterami nadpisany tekst sceniczny, przypomina chwilami lustrzane odbicie tego, co mogłoby zadziać się w odwrotnym układzie genderowym, między starszym pisarzem a „młodą kobietą”.

fot. Filip Wierzbicki

Oczywiście, trudno odmówić temu racji. Czyż nie wracamy regularnie do gorących i ważnych dyskusji o wykorzystywaniu młodszych osób przez starszych partnerów o wysokim kapitale? Demaskowanie możliwych nadużyć wynikających z nierówności pozostaje mocnym i potrzebnym gestem.

Nie jestem jednak pewna, czy powinno być dominantą właśnie w tym przypadku. Bo przecież mogłybyśmy wyobrazić sobie alternatywną sytuację, w której to A. jest wykorzystującym sławną partnerkę początkującym pisarzem? Tekst napisany przez Ernaux aż prosi się o liczne i nie tak jednoznaczne interpretacje. 

Świadoma zgoda i wstyd

W „Młodym mężczyźnie” Katarzyny Kalwat na monolog Ernaux nałożono jeszcze jedną warstwę. To nie tylko spektakl na podstawie książki opowiadającej o relacji. To spektakl, który przyjmuje formę wieczoru autorskiego poświęconego książce opowiadającej o relacji, podczas którego autorka wraz z przypadkowym „młodym mężczyzną” odgrywa sceny ze swojego zakończonego już związku. Dość skomplikowany układ zmediatyzowanych zależności wpisuje się w znane z innych spektakli poszukiwania formalne reżyserki, ale z miejsca wprowadza kolejny stopień emocjonalnego dystansu.

Reżyseria: Katarzyna Kalwat
Tłumaczenie: Agata Kozak
Adaptacja: Sandra Szwarc
Tekst sceniczny: Krzysztof Szekalski Fotografie, scenografia: Zbigniew Libera
Muzyka: Teoniki Rożynek
Transkrypcja języka, wideo: Natalia Mentkowska
Koordynacja scen intymnych: Krystyna Lama Szydłowska
Realizacja wideo: Agnieszka Piesiewicz
Realizacja dźwięku: Maciej Rzońca
Realizacja światła: Jacek Mieczkowski
Obsada: Ewelina Paszke-Lowitzsch, Dominik Smaruj

W konwencji dokumentalnej rekonstrukcji, w trakcie wieczoru autorskiego obydwie obecne na scenie postaci mają odtwarzać utrwalone na zdjęciach (ich autorem jest Zbigniew Libera) sceny erotycznych i romantycznych zbliżeń. Mężczyzna od początku nie ma z tym problemu – jego rolą jest przecież bycie młodym i seksualnie rozbuchanym. Po stronie jego partnerki dostrzegamy znacznie mniej entuzjazmu. I to mało powiedziane. Odmawia ona odgrywania poszczególnych scen, a w innych – częściowo wymuszonych – wyraża niechęć i wstyd.

W sobotni wieczór, w który oglądałam ten spektakl, opór postaci pisarki budził wśród widowni głównie śmiech. Myślę, że nie bez znaczenia dla takiego odbioru był tu dystans emocjonalny wybudowany między oglądającymi a mieszczańską wielką pisarką, z którą trudno było sympatyzować. Na tyle trudno, że jej brak zgody na udział w scenie – bądź co bądź – erotyzującej kwitowany był rozbawieniem. Ciężko doszukać się w takiej reakcji wymowy emancypacyjnej.