Dobrze, wybuchaczu

Kamil Fejfer

„OK, boomer” jest kodem kulturowym generacji Z. Sposobem na pacyfikację babci czy wujka, którzy mówią: „Dzieciaku, coś ty zrobił z włosami”. Ale i przesłaniem politycznym

Zaczęło się. Muszę sprawdzać, co znaczą te wszystkie nowe memsy, zamiast się nimi po prostu posługiwać. Tak właśnie było z „OK, boomer”. Też nie wiecie do końca, o co chodzi? Pewnie jesteście starszymi millenialsami. Tymczasem „OK, boomer” jest kodem kulturowym generacji Z – naszych młodszych o dekadę czy półtorej braci i sióstr, którzy wypromowali hasło na TikToku. Nie korzystacie? No właśnie.

Według Know Your Meme „OK, boomer” jako riposta po raz pierwszy pojawiła się na 4chanie w 2015 roku, na Reddicie w 2017, a w 2018 trafiła na Twittera. Jednak – jak za czasów millenialsów pisał naTemat w co trzecim artykule – fraza zaczęła podbijać internet kilka tygodni temu, po tym jak na TikToku na tyradę siwowłosego mężczyzny młoda dziewczyna odpowiedziała kartką z notatnika z napisem „OK, boomer”.

„Millenialsi i generacja Z cierpią na syndrom Piotrusia Pana, ci ludzie nie chcą dorosnąć. Uważają, że ich utopijne idee da się przełożyć na dorosłość. I w jakiś sposób uda się stworzyć utopijne społeczeństwo, w którym wszyscy są równi, a rząd zadba o wszystko. Ale wiecie co? (…) W końcu dorośniecie i zrozumiecie, że nie ma nic za darmo, że nie istnieje równość i że utopijne społeczeństwo, które wytworzyliście w swoich głowach, jest nie do utrzymania” – perorował w filmie pięćdziesięcio-, sześćdziesięciolatek.

OK boomer

Mocne słowa jak na człowieka, którego przynajmniej część młodości przypadała na rozkwit państw dobrobytu (zarówno w Europie Zachodniej, jak i po drugiej stronie Atlantyku). Na lata znacznie większej równości niż obecnie, rosnącej zamożności klasy średniej, ogromnych projektów infrastrukturalnych. Na czas, kiedy dzięki finansowaniu z pieniędzy publicznych ludzie polecieli na Księżyc.

„OK, boomer” jest rodzajem protekcjonalnego powiedzonka wobec człowieka, który wyznaje nieprzystający do rzeczywistości zestaw poglądów. To odwrócenie „OK, kiddo” – równie protekcjonalnego odprawienia mądrzącego się dziecka przez osobę starszą. „Boomer” odnosi się oczywiście do określenia powojennej, urodzonej między połową lat 40. a połową lat 50. generacji wyżu demograficznego – baby boomers. Szerzej „OK, boomer” to przesłanie pewnej formacji politycznej – rodzącej się amerykańskiej młodej socjaldemokracji na kształt europejski. Bardziej progresywnej, bardziej równościowej, mówiącej głośno o zmianach klimatu. Hasło stało się na tyle popularne, że w ciągu kilku tygodni Shannon O’Connor, twórczyni linii odzieżowej „OK, boomer”, zarobiła kilkadziesiąt tysięcy dolarów.


Choć w oryginale (tak naprawdę trudno tu mówić o oryginale, raczej o ognisku zapalnym wiralu) cała sprawa ma kontekst polityczny, „OK, boomer” zaczął mutować, jak zresztą wszystkie memy. W pewnych swoich wcieleniach jest odpowiedzią na typowe dla osób starszych zrzędzenie (oczywiście nie wszystkich, po prostu prawie niewystępujące wśród młodszych pokoleń), np. na modę na podarte spodnie, tatuaże albo kolorowe fryzury. „OK, boomer” można więc stosować jako formę pacyfikacji babci, ojca lub wujka, którzy mówią: „Dzieciaku, coś ty zrobił z włosami?” albo „Jedz, matka cały dzień przy garach stała”, albo: „W twoim wieku miałem już normalną pracę i dwójkę dzieci”.

Swoją drogą, czy nie mieliście wrażenia, że pokolenie baby boomers naprawdę zrobiono w jednej fabryce i wyposażono w bardzo zbliżony nerwicowy software? Większość z nas zna te kody: „Cicho, tego nie powtórzą”, „Ciebie jeszcze życie w dupę kopnie”, „Zjedz mięsko, ziemniaki możesz zostawić”, „A kto, dzieciaku, na ciebie będzie patrzył?”, ewentualnie „Dzieciaku, jak ty wyglądasz, pomyślą, że jesteś wariatem”.

Ripostą „OK, boomer” posłużyła się nawet 25-letnia nowozelandzka parlamentarzystka, Chlöe Swarbrick, podczas debaty o ustawie dekarbonizacyjnej, kiedy jej wystąpienie komentował (zapewne starszy) poseł. O ile niektórzy twierdzą, że „OK, boomer” jest w oczywisty sposób ageistowskie, tak inni są zdania, że riposta jest symetryzowaniem dyskursu, protekcjonalną odpłatą za powszechny protekcjonalizm.


„OK, boomer” ma też silny kontekst amerykański, gdzie rosnące nierówności, studenckie kredyty, niestabilność zatrudnienia, drożejące nieruchomości i stagnacja płac stanowią podstawę diagnozy mówiącej o tym, że Zety będą pierwszym pokoleniem, które będzie miało gorzej niż ich rodzice. W Polsce jednak ten kontekst jest inny. Obecne młode pokolenie najpewniej będzie zamożniejsze niż poprzednie. A samo „OK, boomer” w polskim internecie służy raczej pacyfikacji adwersarza podczas flejmu.

To coś na kształt „dzbana” albo przeddzbanowej „wujkowizny”, czy też „januszostwa”. Sam wielokrotnie ciskałem „wujkami” i „wąsaczami” w różne strony. Jednak im jestem starszy, tym bardziej refleksyjnie do tego podchodzę. Cóż, nie tylko naprawdę jestem wujkiem, ale czuję, że czasem przestaję nadążać. Zaczynam się czuć jak podmiot swojej zgrywy sprzed kilku lat.

Ja: Jest w tym wszystkim coś pocieszającego. Generacja Z też kiedyś będzie stara.

Generacja Z: OK, boomer.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).