Jakość to będzie

Jakub Popielecki

W dyskusjach o ciężkich chorobach często wypływa kryterium „jakości życia”. Komiks „Trzy siostry” Anny Poszepczyńskiej zadaje nieładne pytanie: „Czyjego życia?”

Jakość to będzie

Jeszcze 2 minuty czytania

Jakość to będzie

Taka scena: tegoroczne Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie, dyskusja nad egzemplarzem „Trzech sióstr”. „To debiut roku. Pierwszy komiks, przy którym płakałem”, mówi mi ktoś, kiedy biorę do ręki tom autorstwa Anny Poszepczyńskiej. Jestem już wówczas po pierwszej lekturze i zgłaszam dręczącą mnie wątpliwość: „Zastanawiam się tylko, czy miejscami nie osuwa się za bardzo w melodramat”. Wtedy do rozmowy włącza się trzecia osoba: „Nie”. Koniec dyskusji, koniec sceny, kurtyna.

Ale o dyskusję aż się prosi. Zacznijmy od słowa „melodramat”, które w powyższej anegdotce funkcjonuje totalnie pejoratywnie, jako popularny skrót myślowy, tyleż niesprawiedliwy, co użyteczny. Ot, synonim czegoś łzawego, uproszczonego, operowomydlanego. Czy „Trzy siostry” zasługują na takie podsumowanie? Do tego jeszcze dojdziemy. Na pewno do takiego porównania zachęcają. Wystarczy rzut oka na wybór i nagromadzenie dramatyczno-życiowych toposów: tragiczna śmierć, nieuleczalna choroba, niespodziewany spadek, niemożliwa miłość… Krążący po sieci oficjalny opis komiksu tylko podbija stawkę, informując (z wykrzyknikiem!), że czytamy „przejmujący debiut”. Ale to przecież tylko kolejny skrót myślowy. Więc po kolei.

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

Nagroda Literacka m.st. Warszawy, która w roku 2023 jest partnerem działu literackiego w „Dwutygodniku”, to jedna z największych nagród literackich w Polsce. Nagrody przyznawane są w pięciu kategoriach: proza, poezja, literatura dziecięca, książka o tematyce warszawskiej oraz komiks i powieść graficzna. W przypadku literatury dziecięcej, a także komiksu i powieści graficznej nagradzani są również ilustratorzy i ilustratorki. Nagrody wynoszą 30 tys. zł, nagrodę pieniężną w wysokości 10 tys. zł otrzymują także nominowani we wszystkich kategoriach.

Szczególnym wyróżnieniem jest tytuł warszawskiej twórczyni/warszawskiego twórcy, przeznaczony dla pisarek i pisarzy w szczególny sposób związanych z Warszawą. Otrzymują oni nagrodę w wysokości 100 tys. zł. Fundatorem i organizatorem nagrody jest miasto stołeczne Warszawa. 

Trzy tytułowe siostry to Olża, Lena i Domi. Ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a najmłodsza Dominika cierpi na chorobę, która wymaga całodobowej opieki. Na barkach Olży i Leny spoczywa więc ciężar utrzymania rodziny. Młode dziewczyny żyją całkiem same w małym, prowincjonalnym miasteczku, ledwo wiążąc koniec z końcem. Olża, najstarsza, haruje do upadłej w dyskoncie spożywczym, odstawiając życie osobiste na drugi plan. Młodsza, Lena, rezygnuje z ukończenia liceum, pracuje jedynie dorywczo, z domu, totalnie poświęcając się opiece nad Domi, która nie rusza się i nie mówi. Dwie kobiety składają swoje życia na ołtarzu siostrzanej miłości, wchodząc w rolę nieobecnych rodziców. „Byłabyś dobrą matką”, mówi Olża do Leny, na co ta odpowiada: „Ja już jestem jakby matką”.

W swoim komiksie Poszepczyńska zastanawia się, jaka jest cena takiego poświęcenia – i jak zmierzyć, kiedy poświęcenia jest już wystarczająco dużo. Przy okazji dyskusji o ciężkich chorobach często wypływa kryterium „jakości życia”. „Trzy siostry” zadają jednak nieładne pytanie: „Czyjego życia?”. Tragiczna ironia historii Olży, Leny i Domi polega przecież na tym, że walka o jakość życia chorej odbija się na jakości życia dwóch opiekujących się nią sióstr. Logika sytuacji przykleja siostrom odgórnie rozdane „gęby” – odpowiednio: ofiary, męczenniczki i egoistki. Tak, to Dominika jest przykuta do łóżka, ale Lena i Olża są „przykute” razem z nią, rezygnują z własnych marzeń czy ambicji i wypominają sobie nawzajem stopień własnego zaangażowania w sprawę. Siostrom nie tylko brakuje czasu i środków na bycie szczęśliwymi, ale też jakoś… nie wypada im być szczęśliwymi. Mają się poświęcać, czytaj: cierpieć.

Trzykolorowa, przytłumiona paleta barwna, jaką wykorzystuje autorka, jest tu więc absolutnie na miejscu, bo życie sióstr jest życiem ograniczonych doznań, matowym surwiwalem-minimalem. Znaczące: gdy Olża pozwala sobie na małą przyjemność i idzie na spacer z zainteresowanym nią chłopakiem, jej komentarz jest tyleż radosny, co niezwykle smutny: „Jak… normalnie”. W siostrzanej normie nie ma czasu na normalność.

Już tu widać, jak Poszepczyńska rozmija się z kodami melodramatu. Melodramat to w końcu język jasnych komunikatów i narracyjnych wykrzykników, „Trzy siostry” tymczasem uciekają od uproszczeń. Nawet kiedy na horyzoncie majaczą chorągiewki potencjalnych cudownych rozwiązań albo katastrofalnych komplikacji (niespodziewane pieniądze, idealny dom opieki, zaskakujące zasłabnięcie), autorka nie idzie za ciosem, nie spienięża atrakcji, tonuje ekscytację.

Anna Poszepczyńska, „Trzy siostry”. Timof Comics, 132 strony, w księgarniach od maja 2023

Jasne, komiks to język skrótu myślowego i Poszepczyńska korzysta z możliwości tej formy. Mamy tu sekwencje montażowe, które efektywnie zamykają całe połacie czasu w zaledwie kilku panelach. Mamy konsekwentną grę rekwizytem (pluszowy miś), który zależnie od potrzeby symbolizuje przełom, generuje konflikt bądź komunikuje niewypowiadalne. Mamy całostronicowe, dramatyczne splash pages oraz równie dramatyczne elipsy, gdy w jakimś intensywnym momencie narracja nagle się urywa, ustępując miejsca bieli kartki bądź wyczernionemu, zabazgranemu kadrowi. Ale już sam ten ostatni chwyt jest znaczący – jako ucieczka od zagadania sytuacji, od do-powiedzenia emocji. Autorce raz na jakiś czas zdaje się wręcz brakować słów albo kresek, by coś do-opisać, do-narysować. Ja widzę w tym jakąś szlachetność, wyraz szacunku: wobec bohaterek, wobec dramatu, wobec rzeczywistości.

Anna Poszepczyńska, „Trzy siostry”Anna Poszepczyńska, „Trzy siostry”

Tym bardziej że czuć w „Trzech siostrach” uważność na tę ostatnią. Jasne, lekka, jakby szkicowa kreska Poszepczyńskiej ewidentnie czerpie z „obcych” wzorów, głównie mangi (można by poszukać analogii – nie wiem, na ile trafnych – z Inio Asano czy Waką Hariko albo, nie wiem, zupełnie z kosmosu, z powieściami graficznymi Willa Eisnera). Do tego świat przedstawiony jest celowo umowny, fikcyjny (nieistniejące miasto, choroba, leki). A jednak autorka daje prawdziwy, wiarygodny opis „naszych” realiów: od małomiasteczkowej scenografii, przez scenariusze zakupów w dyskoncie czy piwa ze znajomymi, po kulturowe imperatywy (na przykład Imperatyw Bycia Ofiarną Matką). Nawet język bohaterek jest żywy, wiarygodny. Jak w życiu, żartuje się tu o byciu dłużnym grosika w sklepie albo o mierzeniu czasu kubkami herbaty.

Anna Poszepczyńska, „Trzy siostry”Anna Poszepczyńska, „Trzy siostry”

W jednej z bardziej wylewnych scen komiksu chłopak Olży rozkleja się przed nią, wyznając, że przytłacza go otaczający ją tragizm. Upupiony, sparaliżowany, nie wie, jak się przy niej zachowywać. Podejmie temat – wyjdzie na to, że się lituje. Nie podejmie – wyjdzie na to, że ignoruje. „Jak z tobą rozmawiać?”, pyta w końcu, a ona odpowiada mu: „Szczerze”. I choć brzmi to cokolwiek czułostkowo, a „szczerość” bywa podejrzana jako artystyczna zaleta („najszczersza sztuka” to jedna z definicji kiczu), coś w tym jest. „Trzy siostry” nie są komiksem doskonałym (już samo cyfrowe – na oko – liternictwo brzydko kłóci się z kreską autorki). Ale ostatecznie komiks rozbraja swoją otwartością, nawet jeśli niekoniecznie do łez. Poszepczyńska przyznaje, że jest świadoma pułapki: nieważne, czy nazwiemy ją pułapką formy, kiczu czy – niech będzie – melodramatu. A to już jakiś pierwszy krok. A to już jakiś debiut.

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

Tekst powstał we współpracy z miastem stołecznym Warszawą, fundatorem i organizatorem Nagrody Literackiej m.st. Warszawy.