Utopia istnieje
Travis Scott, fot. Kristina Nagel

7 minut czytania

/ Muzyka

Utopia istnieje

Klementyna Szczuka

Kiedy się słucha „Utopii” Travisa Scotta, trudno przewidzieć, jak rozwinie się dany track i jak będzie brzmiał następny. Album wykracza jeszcze dalej poza ramy trapu niż wymykający im się tylko czasami „Astroworld”

Jeszcze 2 minuty czytania

Pewna era dobiegła końca. Przez pierwsze sześć miesięcy tego roku żaden hiphopowy album ani singiel nie trafił na szczyt list Billboard 200 i Hot 100. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce w przełomowym 1993 roku, zanim Snoop Dogg wypuścił debiutanckie „Doggystyle”, a klasyczne dziś albumy wydali Wu-Tang Clan, 2Pac, Cypress Hill i A Tribe Called Quest.

Może to dlatego, że w pierwszej połowie 2023 roku płyty nie wydał żaden współczesny raper ich pokroju, jak Drake czy Kendrick Lamar. Jednocześnie coraz większą popularnością na świecie cieszą się inne gatunki, na przykład afrobeat. Obserwujemy także zwrot w stronę muzyki klubowej i rocka. Ich wpływy naturalnie odbijają się również w hip-hopie, który dominuje na rynku – mimo małego spadku – od 2018 roku. Na wydanych niedawno albumach można odnaleźć wiele inspiracji na przykład rockiem progresywnym: okładka „Heroes & Villians” Metro Boomin nawiązuje do „Wish You Were Here” Pink Floyd; Lil Yachty nagrał psychodeliczne „Let’s Start Here”, by dać wyraz swoim muzycznym i bynajmniej niehiphopowym fascynacjom (od Pink Floyd po Tame Impala); a Lil Uzi Vert na „Pink Tape” (które przerwało złą passę i zadebiutowało na szczycie Billboard 200) skręcił w stronę punku i heavy metalu. W ten trend wpisuje się też Travis Scott, który długo oczekiwaną „Utopię” rozpoczyna, samplując „Proclamation” Gentle Giants i „Maggot Brain” Funkadelic („Hyaena”).

Travis Scott Utopia Epic 2023Travis Scott „Utopia”,
Epic 2023
Hype wokół czwartego solowego albumu Travisa Scotta rósł od kilku lat. Jeszcze na długo przed jego premierą raper mówił w wywiadach, że przy tworzeniu „Utopii” inspiruje go psychodeliczny rock; że stara się rozwijać i podobnie jak na początku swojej kariery, sam tworzy bity. Z kolei Mike Dean, jego producent i stały współpracownik, wspomniał, że Travis powrócił do brzmienia ze swojego debiutanckiego mixtape’u „Owl Pharaoh” (2013). To właśnie w tym okresie młodego artystę z Houston dostrzegł Kanye West i rozpoczął z nim współpracę. Obecny na scenie hiphopowej od pierwszych lat XXI wieku West był świeżo po wydaniu „My Beautiful Dark Twisted Fantasy” (2010) i znajdował się u szczytu swojej kariery. Pracował nad następcą „MBDTF”, industrialnym „Yeezusem”, a początkujący Travis Scott pomagał mu w tym jako producent.

Wpływ Kanye’ego Westa, podobnie jak jego protegowanego Kida Cudiego, na muzykę Travisa Scotta jest znaczący, co raper z Houston wielokrotnie podkreśla również na najnowszej płycie („I’m loyal, bitch, I got Ye over Biden”). Łączy ich maksymalistyczne podejście do tworzenia projektów, skrupulatność i chęć do eksperymentów. Powstająca cztery lata „Utopia”, której towarzyszy film „Circus Maximus” wyreżyserowany przez Travisa wspólnie z Gasparem Noé, Nicolasem Windingiem-Refnem, Harmony Korine’em, Vladimirem Jóhannssonem i Kahlilem Josephem, jest albumem monumentalnym i wyjątkowo eklektycznym. 


Kiedy się słucha „Utopii” po raz pierwszy, trudno przewidzieć, w jaki sposób rozwinie się dany track albo jak będzie brzmiał następny. Album wykracza jeszcze dalej poza trapowe ramy niż wymykający się im w kawałkach takich jak „Stop Trying to Be God” album „Astroworld” (2018). W przeciwieństwie do poprzednich płyt Travisa Scotta „Utopia” nie zawiera także typowych bangerów, które można byłoby dodać do imprezowej playlisty obok „Sicko Mode”, „Goosebumps” i „Antidote”. W zamian za to dostajemy „Modern Jam” – surowy i metaliczny utwór przełamany ekspresyjnym wokalem Teezo Touchdown i wyprodukowany m.in. przez Guy-Manuela de Homem-Christo z Daft Punk. Bit jest wcześniejszą wersją „I Am a God” z „Yeezusa”. Travis wykorzystał go jednak w taki sposób, że kawałek brzmi bardziej jak wyciągnięty z przełomu lat 70. i 80., gdy hip-hop był oszczędniejszy w środkach i najchętniej samplował disco, soul, funk. Z kolei „God’s Country” pierwotnie miało pojawić się na „Dondzie” Ye (2021). Oczywiście w nieco innej formie, choć sampel słynnej kołysanki Krzysztofa Komedy z soundtracku do „Dziecka Rosemary” pozostał. I to właśnie „Donda” – będąca właściwie wypadkową poprzednich płyt Westa – jest najbliższa „Utopii” ze względu na liczbę zawartych tu pomysłów. Nie bez znaczenia jest też to, że Kanye pracował przy najnowszym albumie Travisa („Thank God”, „God’s Country”, „Telekinesis”) i że obie te płyty powstawały w podobnym czasie.

Ale wróćmy do „Modern Jam”. Gdy utwór się kończy, syntezatory ustępują miejsca balladzie „My Eyes”, która teksturą przypomina raczej plamy niż ciągłe linie. Współprodukował ją Vegyn, więc jej delikatność na początku równa się tej, którą kojarzymy z „Blonde” Franka Oceana. Oprócz Travisa w utworze słyszymy Justina Vernona i Samphę, aż do momentu, kiedy całość się rozmywa, wchodzi nowy bit i przez następną minutę słyszymy już tylko gospodarza. Z kolei w „Delresto (Echoes)” Beyoncé przypomina swój zeszłoroczny, czerpiący z nowojorskiej queerowej sceny ballroom „Renaissance”, a podniosłe „Circus Maximus”, które rozpoczyna Swae Lee, dzięki The Weeknd rozwija się w stadionowy przebój. Wydany tydzień przed „Utopią” reggaetonowy singiel „K-POP” jest dla całego albumu mało reprezentatywny, a jednak wpasowuje się dobrze między „Looove” a „Telekinesis” z wyraźnie popowym refrenem.

Wydane pięć lat temu „Astroworld” umocniło pozycję Travisa Scotta. Raper zebrał na jednej płycie raperów znanych z zupełnie różnych stylów, wokalistów oraz producentów i wykorzystał ich unikalne cechy, by stworzyć progresywne trapowe kawałki, do których chce się ciągle wracać. Ale to „Utopia” – przy której pracowało równie wiele osób – pretenduje do miana jego opus magnum. Najnowszy album Travisa Scotta jest jeszcze bardziej eksperymentalny, a jednocześnie łatwy w odbiorze. Raper i producent nie wynalazł swojego brzmienia od nowa. Po prostu udoskonalił je i uwspółcześnił. Posłużę się analogią: Astroworld to park rozrywki, kiedyś popularny w całych Stanach Zjednoczonych i ważny dla Scotta, który dorastając w Houston, spędzał w nim sporo czasu. Od 2005 roku pozostaje jednak nieczynny. Utopia natomiast to koncepcja ponadczasowa, abstrakcyjna, choć powszechnie zrozumiała. I jak się okazuje, jednak możliwa do zrealizowania.