RÓŻEWICZ:
Gdyby Pan „Kartotekę” robił

Paweł Płoski

Telewizyjną „Kartotekę” niemal jednogłośnie uznano za wydarzenie – reżyserię za znakomitą, rolę Łomnickiego za kreację. Sporo pozytywnych komentarzy wywołały dokrętki w plenerze. Premiera nowego wydawnictwa DVD „Teatr. Różewicz”

Jeszcze 1 minuta czytania

„Nie wierzę, Panie Konradzie, w naszą realizację…” – pisał Tadeusz Różewicz w liście do Konrada Swinarskiego pod koniec grudnia 1966 roku. Przygnębienie potęgowała informacja, że Swinarski nie przystąpił do prób. Mijał wtedy drugi rok rozmów obu twórców o telewizyjnej Kartotece”. Na szczęście kilka tygodni później uruchomiono pracę na spektaklem.


1063

Poeta nawiązał kontakt ze Swinarskim w marcu 1965 roku, gdy reżyser przygotowywał „Kartotekę” w Teatrze Zavit w Tel-Awiwie, z zespołem aktorskim mającym, jak wspominała jego żona Barbara, „z teatrem niewiele wspólnego (prócz skłonności)”. Premiera odbyła się 19 kwietnia i okazała sporym sukcesem. W tym okresie reżyser już od kilku lat bezskutecznie starał się o realizację dramatu w Teatrze Telewizji. Jego perypetie nie były dla poety zaskoczeniem. „Wystawić chcą, bardzo chcą wszyscy, łącznie z takimi znakomitościami, jak panowie Axer, Dejmek… tylko że właśnie zawsze coś stoi na przeszkodzie”.

„Teatr. Różewicz”

Z okazji festiwalu „Różewicz rozrzucony” organizowanego przez Wrocławski Teatr Współczesny, Narodowy Instytut Audiowizualny wydał album DVD „TEATR. RÓŻEWICZ” z rejestracją „Kartoteki” w reż. Konrada Swinarskiego (Teatr Telewizji, 1967) oraz telewizyjnym reportażem „Kartoteka rozrzucona. Próby” (realizacja: Elżbieta Sitek, 1992-93). Promocja albumu już 11 czerwca 2011 we Wrocławiu!

Różewicza zajmowała wersja dramatu, nad którą pracował Swinarski. Wówczas istniały już trzy różne (nie licząc rękopisu). Poecie zależało, by ustalić drobne, ale istotne różnice między tekstami, żeby wprowadzić poprawki. Zdecydował się też na wskazówki interpretacyjne: „bohater «Kartoteki» – mówi raczej znudzony, tak jakby mu się nie chciało… trochę rozbawiony… ale przede wszystkim niechętny sobie, sztuce i rozbawiony… […] Gdyby Pan «Kartotekę» robił… […] proszę na to zwrócić uwagę. Czy Pan wie… Bohater miał pierwotnie w «Kartotece» w ogóle powiedzieć tylko trzy słowa… On nie chciał brać udziału w tym przedstawieniu…”.

„Tylko trzy słowa…” – milczenie to jeden z wielkich tematów twórczości Różewicza. Obecny w wierszach, w dramatach. Jedną z nienapisanych sztuk autora „Kartoteki” jest ta o uwięzionym Walerianie Łukasińskim, o jego „czterdziestoletnim milczeniu”. Różewiczowskie „milczenie związane jest z doświadczeniem prawdy: pytaniem o wyrażalność ludzkich doświadczeń i kształt życia” – komentował ten aspekt twórczości poety Grzegorz Niziołek.

Swinarski od początku widział Tadeusza Łomnickiego w roli Bohatera. Obaj znali się jeszcze ze studiów reżyserskich (Konrad był rok niżej), potem z Teatru Współczesnego. Na krótko przed czerwcową emisją „Kartoteki”, 31 maja 1967 roku, reżyser odwiedził Zbigniewa Raszewskiego. Wśród wielu spraw omawiali najlepszych aktorów polskich średniego pokolenia. „Swinarski najwyżej stawia Łomnickiego” – notował Profesor w „Raptularzu”.

Telewizyjną „Kartotekę” niemal jednogłośnie uznano za wydarzenie – reżyserię za znakomitą, rolę Łomnickiego za kreację. Sporo pozytywnych komentarzy wywołały dokrętki w plenerze (mimo że Teatr TV to „estetyka jednego pomieszczenia”). Na ekranie widzimy zrujnowane kamienice ulicy Grzybowskiej – w tle widać Pałac Kultury i Nauki, kościół Wszystkich Świętych, synagogę Nożyków – dziś jest tam Osiedle za Żelazną Bramą. Niedaleko biegnie ulica Marszałkowska (gdzie zdaniem Jana Kotta mogło stać łóżko Bohatera). Blisko do centrum, wiele osób mogło się tam przyplątać. Nawet reżyser – to ten mężczyzna, który pod oknem macha na Dziewczynę.

Dla ówczesnych krytyków dorobek telewizyjny Swinarskiego nie miał jednak istotnego znaczenia. Nawet w przekrojowych artykułach nie wspominano „Kartoteki”, skupiano się na jego teatralnych zmaganiach z klasyką. Czasem pytano, dlaczego reżyser nie wystawia już sztuk współczesnych. Ta miłość mu przeszła, stwierdzał – pozostała tylko fascynacja Różewiczem: „tym, co napisał, i tym, co napisze”. Bo „Kartoteka” to wciąż najlepsza polska sztuka współczesna – choć zdaniem Swinarskiego – stała się sztuką historyczną: „Ale ja uważam, że tę sztukę można pisać dalej. Gdyby Różewicz odważył się na to, żeby dopisać jeszcze jedną scenę końcową, to znaczy mówiącą o tym, co się stało z głównym bohaterem, dyrektorem operetki, po roku 1970, to wtedy «Kartoteka» byłaby sztuką współczesną. Jest to sztuka pisana pięknym językiem, jest w niej i kultura literacka, i tradycja, jest ona i zmysłowa, i polityczna, jest w niej wszystko, co sobie najwyżej w dramacie cenię, ale po prostu – nie ma ona dalszego ciągu”.


1040

Pragnienie autora było odwrotne: „Od 1960 roku czekałem na wprowadzenie przez reżysera do «Kartoteki» obcych osób, które prowadzą przypadkowe rozmowy, tworzą nowe sceny. Jeszcze się nie doczekałem”. W końcu Różewicz zdecydował się samemu stanąć na scenie i pracować nad Kartoteką rozrzuconą – żeby ją złożyć na nowo, zbadać trwałość jej konstrukcji. „Ta próba trwa… do dziś”. W 2002 roku poeta stwierdzał: „Teraz, w tej chwili mógłbym razem z wami wchodzić w nową «Trzecią kartotekę»”.

„Nasza mała improwizacja” – tak znakomicie i skrótowo związki Kartoteki z „Dziadami nazwał Zbigniew Majchrowski. Nieustanna praca Tadeusza Różewicza nad tą sztuką przypomina trud ważnych dla niego pisarzy. Mickiewicz po ponad dekadzie wrócił do Dziadów. Goethe pisał Fausta sześćdziesiąt lat. Podobnie Kartoteka – od pięćdziesięciu lat wciąż powstaje, wciąż bez początku i bez końca, wciąż otwierana i zamykana. Jakby w zamian za wszystkie nienapisane a obiecane sztuki.

Fragmenty spektaklu i reportażu pochodzą z płyty „Teatr. Różewicz” wydanej przez Narodowy Instytut Audiowizualny.