KULTURA W SIECI (3)
Bob May CC BY-NC-SA 2.0

9 minut czytania

/ Media

KULTURA W SIECI (3)

Redakcja

Widzenie muchy, podwójny Gajos, zbrodnie klimatyczne i wideo kluby książki – redakcja „Dwutygodnika” w czasie pandemii poleca najciekawsze zjawiska kultury w sieci (20–26 kwietnia)

Jeszcze 2 minuty czytania

12 marca 2020 roku kultura przeniosła się do sieci. Zamknęły się teatry, muzea, kina, galerie, domy kultury i sale koncertowe. Jednak artystki i artyści – podobnie zresztą jak przedstawiciele innych branż – pracują zdalnie. Za pomocą mediów społecznościowych, transmisji wideo i innych narzędzi nadal występują, piszą, wystawiają i komponują. Pomagają dobrze spędzić wolny czas i lepiej zrozumieć to, co dzieje się wokół nas. Redaktorzy „Dwutygodnika” co tydzień wybierają i polecają najciekawsze wydarzenia kultury online.

Czytanki teoretyczne

W czasie izolacji więcej oglądamy online, ale też słuchamy, rośnie popularność podcastów i audiobooków, w poprzednich tygodniach wspominałam o czytaniach autorskich i poezji dostępnej cyfrowo, dziś chciałam zwrócić uwagę na nieco inaczej pomyślane czytanki Muzeum Sztuki w Łodzi. Na krótkich filmikach współcześni artyści i artystki czytają i reinterpretują fragmenty wydawanych przez muzeum tekstów teoretycznych – zawsze w środy o 19.00 na Facebooku, ale potem nagranie dostępne jest na stronie muzeum. Pierwszy był Michał Libera i fragment książki o muzykologu Józefie Patkowskim, w tym tygodniu Wojciech Bąkowski czytał „Teorię widzenia Strzemińskiego”, a 22 kwietnia będzie można posłuchać Dominiki Olszowy czytającej przydatny po miesiącu przebywania we własnych domach tekst Debory Vogel „Mieszkanie w swej funkcji psychicznej i społecznej”. 10-minutowe nagranie Wojciecha Bąkowskiego z tego tygodnia kręcone jest z perspektywy latającej w szaleńczym tempie po mieszkaniu muchy, która co i raz przysiada i ogląda przedmioty, ściany, widok bloków za oknem i samego leżącego na łóżku Bąkowskiego z najdziwniejszych perspektyw. Miotające się oko, widzące na zmianę ostro i mętnie, doskonale rymuje się z narracją Strzemińskiego – o ewolucji, niejednorodności widzenia i o tym, jak splata się ono z myślą. Można też słuchać samej ścieżki dźwiękowej, Bąkowski czyta równym, spokojnym głosem, a teoria Strzemińskiego pomaga ująć z nowej perspektywy te kilka kadrów własnego mieszkania i widoku za oknem, na które do znudzenia patrzy teraz większość z nas na co dzień.

Zofia Król

Gajos jak świat

Na trudny czas: odosobnienia, desperacji, niepotrzebnego roztrząsania niepotrzebnych myśli – Gajos. Lepszy niż kawa Pedros, niemożliwie wszechstronny, nieschodzący z ekranów, przeskakujący między kabaretem a kinem, między Szumowską a Wajdą, Bromskim a Kieślowskim, serialem a teatrem. Gajos jak świat. Grał sędziów piłkarskich, moczymordy, gangsterów, chłopów, cenzorów, Machiavellego, Stalina. Można sobie urządzać codziennie podwójne seanse z Gajosem, jako sposób na radzenie sobie z wirusem. Skoro można, to dlaczego by nie zacząć. Szczególnie że materiały są powszechnie dostępne. Na początek proponuję dwa legendarne teatry telewizji: „Opowieści Hollywoodu” Kazimierza Kutza wg Christophera Hamptona„Bigda idzie” Janusza Gajosa wg Juliusza Kadena-Bandrowskiego.

Janusz Gajos w „Opowieści Hollywoodu”Janusz Gajos w „Opowieści Hollywoodu”

U Kutza Gajos gra Ödöna von Horvátha, który ucieka przed Hitlerem do Ameryki i ląduje w Hollywood w otoczeniu braci Mann, Bertolda Brechta, producentów, szansonistek i aktorów. U Wajdy wciela się w prezesa partii chłopskiej, który robi przewrót w polskim sejmie i sięga po fotel premiera. Jako Horváth Gajos jest wycofanym ironistą, delikatnym, bystrym, choć coraz bardziej zmęczonym obserwatorem końca pewnej epoki i początku nowego świata. W drugim jest bulterierem, który najpierw łoi tyłek bogu ducha winnemu psiakowi, który zasiadł na fotelu marszałka, a potem bierze za mordy całą klasę polityczną. Kutz chwyta go w zbliżeniach, trzyma kamerę przy twarzy aktora przez wiele minut; Wajda z kolei wypuszcza na niego ruchliwą jak bąk kamerę z ręki, która w jednym momencie łapie go, a w drugim już skacze wokół kogoś innego. A Gajos nic sobie z tego nie robi: jako podglądany przez etymologa niespotykany okaz i jako człowiek atakowany przez rozbrykanego owada czuje się – gra – wyśmienicie.

Jakub Socha

Rasa i las

Na początku marca Biennale Warszawa otworzyło, a raczej wznowiło pokazywaną już w zeszłym roku wystawę „Rasa i las”. Kto zdążył zobaczyć ją na Marszałkowskiej, ten ma szczęście. Pojęcie „zbrodnia na środowisku naturalnym”, którego często używamy w kontekście współczesnych zjawisk klimatycznych, tutaj wybrzmiewa dosłownie – badacze przywołują proces sądowy w sprawie o zniszczenie polskich lasów przez nazistowskie Niemcy i otwierają przy tym refleksję nad współczesnością. Wystawa jest zbiorem dokumentów i źródeł, na styku polityk klimatycznych, historii i ekologii, warto poświęcić jej więcej czasu, a od niedzieli jest to możliwe, bo cała ekspozycja przeniosła się do sieci i można, bardzo przystępnie, oglądać ją na stronie internetowej. Kuratoruje Bartosz Frąckowiak.

Anna Pajęcka

Nie zostawiam czytelnika

Oczywiście nawet pandemia może nie wystarczyć, żeby nadrobić wszystkie zaległości w lekturach, ale ze stosikiem albo dwoma można się uporać. A pomimo izolacji o przeczytanych książkach można też podyskutować. Dyskusyjne Kluby Książki działające najczęściej przy bibliotekach publicznych przeniosły się do sieci. W ostatnim czasie spotykały się DKK CZYTOMANIACZKI z Borka Strzelińskiego (woj. dolnośląskie) czy DKK przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie). O większości tych inicjatyw donosi regularnie facebookowa grupa Dyskusyjnych Klubów Książki. Same biblioteki, choć fizycznie zamknięte, również działają i pod hasłem #niezostawiamczytelnika dostarczają czytelniczkom i czytelnikom biblioteczną ofertę kulturalną. Bibliotekarze nie tylko polecają lektury, prowadzą też zajęcia jogi, czytają bajki, uczą angielskiego, pokazują, jak zrobić różę z bibuły. Imponującą ofertę stworzyły biblioteki warszawskie. Natomiast dla tych, którzy niekoniecznie czują się swobodnie przed ekranem, Biblioteka Publiczna w Gdańsku uruchomiła „Biblioteczny telefon pogadania”. To zresztą ciekawe, że choć wszystko toczy się w internecie, to wciąż obowiązuje rejonizacja. Gdyby komuś zabrakło książek w domu, zawsze może wesprzeć lokalne księgarnie kameralne i zamówić książkę na telefon, skorzystać z przepastnego katalogu Wolnych Lektur, poczytać książki poetyckie udostępnione niedawno przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu lub sięgnąć po jedną z udostępnionych bezpłatnie pozycji w akcji Krakowa Miasta Literatury UNESCO CzytajPL.



Maciej Jakubowiak

Powódź streamów

Do akcji #siedźwdomumyjręcemaskanatwarz dołączyła radiowa Dwójka i zaprasza na minirecitale artystów związanych z anteną. Potwierdzonych jest kilka najbliższych odsłon. 25 kwietnia zaśpiewa Jakub Józef Orliński z akompaniamentem Aleksandra Dębicza. 2 maja wystąpi Paweł Szamburski, być może promujący materiał z niedawno wydanej płyty Bastardy, zbioru kompozycji wracającego do żydowskiego nurtu w twórczości klarnecisty. 9 maja – perkusyjno-elektroakustyczny duet Pękala|Kordylasińska|Pękala (zawsze jak widzę tę nazwę, myślę, że może chodzić o kancelarię prawniczą). Lista zaproszonych artystów jest dłuższa – wszystko zależy od tego, co przyniesie Nowa Normalność (to z kolei brzmi jak zapomniana ejtisowa zimna fala).

W ramach wystawy „Wiek półcienia” prezentowanej online przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej swój hipnotyczny set zatytułowany „Atomic Gardening” przygotował producent techno Wilhelm Bras. Połączył on tu dwa aktualne trendy, bo nie tylko społeczną izolację, ale też roślinność.

W październiku tego roku 20-lecie wydania będzie obchodzić przełomowy album Radiohead „KID A”. Podczas pandemii zespół publikuje raz na tydzień koncert ze swoich archiwów. Na początek wrzucił do sieci występ z Dublina, który miał miejsce tuż po premierze tej płyty. Radiohead byli wśród zespołów rockowych pionierami działań online’owych – w czasie nagrywania tego arcydzieła prowadzili bloga ze studia (a przecież blogi stały się tematem dopiero mniej więcej dwa lata później). Również sam album uchwycił milenijny klimat, wielu krytyków widziało w nim muzyczną zapowiedź posthumanizmu. Ciągle, także w wersji live, te postaphexowo-rockowe hybrydy mają swoją moc.

 

W podobny sposób fanów rozpieszcza też inny licealny pomnik trwalszy niż ze spiżu – zespół Metallica. Zresztą kto czego tam słuchał w młodości. Głos w sprawie społecznej izolacji i mycia rąk zabrał także artysta internetowy klocuch: „jestem bułkowcem / bo za duże są chleby”.


Piotr Kowalczyk