Jeszcze 1 minuta czytania

Małgorzata Łukasiewicz

ALFABET „CZARODZIEJSKIEJ GÓRY”: K jak kino

Małgorzata Łukasiewicz

Małgorzata Łukasiewicz

Wkrótce po przybyciu Castorpa do Davos, budzi się w nim duch samarytański, jako namiastka, opozycja i dopełnienie popędu erotycznego. Razem z kuzynem odwiedzają obłożnie chorych, przynoszą im kwiaty, zabawiają rozmową. Pewnego razu zabierają nieuleczalnie chorą Karen Karstedt do kina, a właściwie do bioskopu.

„Wyświetlano jakiś wstrząsający film erotyczny i kryminalny, rozgrywający się na dworze wschodniego despoty; przed oczyma ich przelatywały sceny pełne przepychu i nagich ciał, pełne rozpasanych chuci tyrana i religijnego szału służalczości, pełne okrucieństwa, żądzy, śmiertelnej rozkoszy i niezapomnianej naoczności”. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa chodzi o „Sumurun” Ernsta Lubitscha, tyle że ten film powstał dopiero w 1920 roku i wtedy też obejrzał go Tomasz Mann. Inny anachronizm: po filmie następuje przegląd „obrazów z całego świata”, a w czasie pobytu Castorpa w Davos nie urządzano jeszcze tak złożonych pokazów kinematograficznych.

Powieściowa ocena nowej gałęzi sztuki wypada niejednoznacznie. Czytamy o nadmiarze mocnych efektów i brutalnej deziluzji po zakończeniu seansu, ale także o „intuicyjnym wyczuciu skrytych pragnień widowni”, i o magii, która sprawia, że widzowie pragną powrotu ciemności, „aby znowu patrzyć, aby rzeczy, które odbyły się w swoim czasie, oglądać przeniesione w nowy czas i ożywione przez dźwięki muzyki”. To nie mogło być obojętne pisarzowi, który chciał pomyślnie przekroczyć próg między kulturą elitarną a masową.

Historia kina w Davos nie ogranicza się do niefrasobliwie anachronicznego epizodu. Na górze Castorp zetknął się z innym jeszcze cudem fototechniki. Promienie rentgena wynaleziono jednocześnie z kinematografem, w 1895 roku, i losy obu wynalazków były pierwotnie ściśle ze sobą splecione. Ich związki analizuje Jurij Cywjan w szkicu „Rentgen, chirurgia, mikroskop w semiotyce wczesnego kina” (przeł. B. Żyłko, w tomie „Cudowny kinemo. Rosyjska myśl filmowa”, Gdańsk 2001 – z wdzięcznością odnotowuję, że podsunęła mi ten trop prof. Maria Prussak).

Cywjan pisze: „Oba te wynalazki do końca stulecia znajdowały się w stadium wiele obiecujących możliwości. Kinematografowi przepowiadano czysto naukową przyszłość, rentgen zaczynał swoją karierę jako wiele obiecujący atrakcjon. Tymczasem rentgen i kino rywalizowały ze sobą na jarmarkach i na scenie teatru iluzji (…). W latach 1897–1898 aparat rentgenowski był uważany za lepszy atrakcjon niż kinematograf i jarmarczne kinematografy wypełniały się jedynie wówczas, kiedy w przerwach między filmami demonstrowano «promienie X i obrazy ludzkich wnętrzności». Daje to podstawy, by przypuszczać, iż pewne fabuły wczesnego kina powstały na skutek styczności z rentgenem”.

Pamiętamy, jak poruszony był Castorp w sanatoryjnym laboratorium, gdy na ekranie aparatu ukazał się obraz wnętrza Joachima. Potem jeszcze oglądał rentgenologiczny obraz, tj. szkielet własnej ręki – widok, który „nie jest właściwie człowiekowi sądzony”. W świetle uwag Cywjana część tych wzruszeń przypisać należy fascynacji nowym medium. W szkicu „Über den Film” (1928) Mann, jeszcze nie całkiem pewny, czy film jest sztuką, przyznaje, że film „opowiada obrazami”, że robi to sugestywnie i że „narrator może się stąd czegoś nauczyć”.

I na koniec jeszcze jeden cytat z Cywjana, wybitnie pasujący do „Czarodziejskiej góry” :

„Kinematograf był nowym rozdziałem w historii podglądactwa. Włączywszy się (myślowo lub de facto) w sytuację seansu filmowego, rentgen i mikroskop wyznaczyły kres, poza którym «życie, jakie ono jest», przemienia się w widowisko śmierci”.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.