Alban Berg.  Dekadent wśród hipokrytów
Charles Wells „Alban Berg” / isadore-gallery.com

Alban Berg.
Dekadent wśród hipokrytów

Dorota Krzywicka-Kaindel

Warto przyjrzeć się losom Berga z psychoanalitycznej perspektywy – tym bardziej że przyszły kompozytor jako młodzieniec doświadczył na własnej skórze psychoterapii, i to przez samego Freuda

Jeszcze 5 minut czytania

Alban Berg urodził się w Wiedniu – dekadenckiej stolicy mocarstwa rządzonego przez cesarza Franciszka Józefa u boku ekscentrycznej, oszałamiająco pięknej, uwielbianej przez całe imperium żony Elisabeth (Sissi). Był to Wiedeń po wstrząsie samobójstwa Rudolfa, następcy tronu. I był to Wiedeń roztańczony i rozśpiewany operetkami Lehara, Kalmana, rozplotkowany, siedzący po kawiarniach i kabaretach... Wiedeń Schnitzlera, Reinhardta, Altenberga i Krausa, Grillparzera i Hofmannsthala, ale też Brocha, Wittgensteina, Musila, Kafki i Rilkego... Wiedeń Klimta, Kokoschki, Schielego, Kubina... Wreszcie Wiedeń Mahlera, Zemlinskiego, Schönberga, Weberna i – last but not least – Freuda.

Warto przyjrzeć się więc, choćby symbolicznie, losom Albana Berga z psychoanalitycznej perspektywy – tym bardziej, że przyszły kompozytor jako młodzieniec doświadczył na własnej skórze psychoterapii, i to przez samego Freuda, który był częstym gościem należącego do rodziny Bergów domu letniskowego Berghof nad karynckim jeziorem Ossiach. Freud zresztą doraźnie i na życzenie matki poddawał chłopca terapeutycznym rozmowom, po których stwierdził, że napady astmy, które męczyły 15-letniego Albana, miały niewątpliwie podłoże psychiczne. Pierwsze ataki astmy objawiły się bowiem kilka miesięcy po śmierci ojca. (Notabene zdarzyło się to 23 lipca 1900 roku, i data ta sprawiła, że Berg do końca życia będzie uważał liczbę 23 za ważną: moment ukończenia wszystkich ważniejszych utworów, a nawet ważkie listy, będzie się starał datować na 23. danego miesiąca. A umierając, rankiem 23 grudnia 1935 roku miał powiedzieć: „dziś się wszystko zadecyduje!”. Zmarł godzinę po północy...)

Alban Berg

ur. 9 lutego 1885 w Wiedniu, zm. 24 grudnia 1935 tamże. Kompozytor austriacki, jeden z trzech (obok Arnolda Schönberga i Antona Weberna) czołowych muzyków drugiej szkoły wiedeńskiej. W 1919 wraz z Schönbergiem założył Towarzystwo Muzyczne, którego celem było wspieranie awangardowych eksperymentów muzycznych. W swej twórczości wykorzystywał zasady atonalności i dodekafonii, wiele z jego kompozycji ma także korzenie w estetyce późnego romantyzmu. Do najważniejszych dzieł Berga należą opery „Wozzeck” (1922) oraz „Lulu” (niedokończona za życia kompozytora; premiera wersji nieukończonej 1937, premiera wersji ukończonej przez Friedricha Cerhę w 1979); „Koncert kameralny” na fortepian, skrzypce i 13 instrumentów dętych (1925); „Suita liryczna” na kwartet smyczkowy (1926); „Koncert skrzypcowy «pamięci Anioła»” (1935).

Sugestia Freuda, że astma Albana ma podłoże psychiczne – z początkiem XX wieku nowatorska, dziś uważana za oczywistość – była z pewnością trafiona: wrażenie duszenia się to tłumione poczucie skrępowania, psychicznego stłamszenia; to emocje, które z pewnością wrażliwemu, neurotycznemu chłopcu, a potem dorosłemu mężczyźnie, nie były obce. Dość powiedzieć, że winna temu była zapewne matka, a potem – żona.
I to także pasuje do Freudowskiej teorii, wedle której decydującą rolę w kształtowaniu naszej osobowości odgrywają doświadczenia i emocje wyniesione z domu. Oraz, w przypadku mężczyzny, związki z matką – to one miałyby mieć decydujący wpływ choćby na wybór partnerki życiowej. Wcale nie musimy w to wierzyć, choć akurat żona Albana Berga niewątpliwie odzwierciedlała wzór kobiety, który kompozytor znał z domu rodzinnego. Matkę kompozytora przypominała zaś w jednym punkcie: była mistrzynią w tuszowaniu skandali, zacieraniu śladów i przeinaczania faktów. To przecież matka kompozytora – Johanna Berg – na dziesięciolecia skutecznie ukryła przed światem fakt nieślubnego ojcostwa 17-letniego Albana: Marie Scheuchl, 32-letnia pomoc domowa z Berghof, w zaawansowanej ciąży, której nie udało się już ukryć, została wyprawiona do rodzinnego Linzu.

Żona Albana, Helena, próbowała, dość skutecznie zresztą, tuszować konflikty małżeńskie i niewierność kompozytora poprzez zafałszowanie listów: kiedy 30 lat po śmierci Berga udało się ją namówić do opublikowania korespondencji, 80-letnia wdowa nie pozwoliła wydawcy korzystać z oryginałów, lecz podyktowała listy – a raczej to, co uznała, że nadaje się do publikacji – swojej niedosłyszącej (również 80-letniej) przyjaciółce. Powstały w ten sposób 700-stronicowy maszynopis był w dodatku kilkakrotnie okrawany przez Helenę Berg, zmieniającą zdanie co do „cenzuralności” poszczególnych listów (procedura trwała ponad trzy lata!) do tego stopnia, że kiedy książka ukazała się wreszcie drukiem, wdowa zaskarżyła wydawnictwo o nieprzedstawienie jej ostatniej wersji do korekty i zmusiła do zaklejenia kilku miejsc czarnymi paskami. Być może nigdy nie dowiemy się, ile w rzekomych listach jest prawdy, a ile fikcji dopisanej przez Helenę.

***

Alban urodził się w dobrze sytuowanej rodzinie: matka otrzymała w posagu nieruchomości, ojciec (Conrad), którego rodzina pochodziła z Bawarii, prowadził dobrze prosperujący handel dewocjonaliami. Był trzecim synem małżeństwa Bergów; dwa lata po nim przyszła na świat jedyna córka – Smaragda.

ONB/Wien

Śmierć ojca w 1900 roku odcisnęła ponure piętno na duszy wrażliwego 15-latka, nieźle zresztą malującego i piszącego wiersze, i z pewnością przyczyniła się nie tylko do coraz gorszych ocen w szkole (powtarzał szóstą, a potem też siódmą klasę), ale też zmusiła do szybkiego stania się dorosłym. Znacznie starsi bracia wyprowadzili się już z domu i założyli własne rodziny. Nastoletni Alban był więc jedynym mężczyzną w domu, co mogło sprzyjać poczuciu dorosłości, ale i przyczyniało się do samotności. To, że Marie Scheuchl – pomoc domowa Bergów – była od Albana niemal dwukrotnie starsza, zapewne do niego nie docierało. Kochali się, ukradkiem, w Berghof nad jeziorem Ossiach, a owocem tej miłości była urodzona 4 grudnia 1902 roku Albine.

O kontakcie z Albina z Marią i z maleńką córeczką naturalnie nie mogło być mowy. Matka kompozytora chciała jak najprędzej pozbyć się „hańby” z domu. Pierwsze wieści od Marii (list w formie prowadzonego podczas ciąży i połogu dziennika i zdjęcie Albiny) Alban otrzymał dopiero po kilku miesiącach. W odpowiedzi Maria dostała pełen miłości, ale i płaczliwy czterostronicowy list pogrążonego w żalu i wstydzie chłopca: „[…] tkwię nadal w tym grzęzawisku moich grzechów. Zamiast, żebym wyszedł i powiedział całemu światu: «Patrzcie, to jest moje dziecko, które spłodziłem! To jest moje drugie ja!»; ukrywam wszystko pod kłamliwą zasłoną i gram przed światem rolę niewinnego Albana […]. Wychowaj twoje i moje dziecko w miłości i trosce, oby było szczęśliwsze niż jego matka i szlachetniejsze niż jego ojciec”. List kończył się prośbą o kolejne wiadomości, ale najlepiej anonimowo i na poste restante.

Powodem tego mógł być tylko strach przed matką. Była wiosna 1903 roku, Alban w maju nie zdał matury, w czerwcu próbował popełnić samobójstwo. Pół roku później na skromnej kartce sformułował oświadczenie, że uznaje Albinę za swoją córkę i nigdy się jej nie wyrzeknie (wspomniany, niedatowany list i deklarację ojcostwa przechowuje Austriacka Biblioteka Narodowa w Wiedniu).
Dumna Marie nie chciała (i nigdy nie przyjęła) ani pieniędzy, ani żadnej pomocy i zerwała raz na zawsze wszelkie kontakty z rodziną Bergów. Nie mogąc jednak poradzić sobie samotnie z ciężarem macierzyństwa, oddała na cztery lata córeczkę rodzinie opiekującej się sierotami. Kiedy jednak wyszła za mąż, Albine została zaadoptowana przez ojczyma i nowa rodzina zamieszkała w Mödling, 30 kilometrów od Wiednia. Tutaj Albine skończyła szkołę, tu podjęła pracę na poczcie, tu poznała swojego męża Waltera, inspektora kolei austriackiej i syna pisarki ludowej Anny Wittuli, którego w wieku niespełna 18 lat poślubiła w 1920 roku.

***

O tym jednak jej ojciec nie wiedział i chyba nawet nie starał się dowiadywać. Żył w swoim świecie: przede wszystkim żył muzyką. Został uczniem Arnolda Schönberga; zafascynowany twórczością mistrza, pisał swoje pierwsze utwory.

W marcu 1913 roku w wiedeńskim Musikverein odbył się koncert, który przeszedł do historii pod nazwą „Koncertu Rękoczynów” (Watschenkonzert). Zbulwersowana muzyką Weberna, Zemlinskiego i Schönberga publiczność podniosła głośny protest, który stopniowo się wzmagał tak, że podczas wykonania „Pieśni” op. 4 Berga zwolennicy i przeciwnicy awangardowej muzyki zaczęli się okładać pięściami, szarpać, obrzucać czym popadnie, demolować fotele, a co żwawsi rzucili się nawet na scenę, żeby pobić dyrygującego orkiestrą Schönberga.
Sytuacja eskalowała do tego stopnia, że koncert przerwano. W wypadku pieśni Berga (skomponowanych na przełomie 1911 i 1912 roku) protest mieszczańskiej publiczności wywołała nie tylko atonalna, pisana techniką dodekafoniczną muzyka, ale też minimalistyczne wersy (tzw. teksty z widokówek, Ansichtskarten) genialnego „kawiarnianego literata” – Petera Altenberga. Być może zbiegiem okoliczności było to, że dwa miesiące później, w maju, podobny skandal zakłóci premierę „Święta wiosny” Strawińskiego w Paryżu, kiedy to awanturująca się publiczność zdemoluje widownię.

***

W 1911 roku Alban Berg poślubił Helenę Nahowski – córkę cesarza Franciszka Józefa z nieprawego łoża. Matka Heleny, Anna (z domu Nowak; wg spisu mieszkańców Wiednia z 1875 roku, 50 procent tego miasta miało korzenie słowiańskie), którą w wieku 14 lat wydano za mąż za pijaka i utracjusza, przez kilkanaście lat była kochanką o 30 lat starszego od siebie cesarza. Z tego potajemnego związku narodziła się Helena, a potem syn Frank.

Smaragda Berg i Alban Berg

Anna Nahowski długo nie chciała się zgodzić na małżeństwo: Helena i Alban znali się do chwili ślubu prawie pięć lat! Na pewno nie chodziło o kwestie finansowe, bo młodzi pochodzili z dobrze sytuowanych domów. Może powodem była siostra Berga, Smaragda, która nie dość, że swój talent wokalny i aktorski (odebrała w dzieciństwie, podobnie jak Alban, staranne wykształcenie muzyczne) prezentowała w wiedeńskich kabaretach, to na dodatek dość wcześnie zdeklarowała homoseksualne preferencje. Zszokowana matka znów panicznie próbowała ratować (czyli: tuszować) sytuację i czym prędzej wydała Smaragdę za mąż, ta jednak po kilku zaledwie tygodniach porzuciła męża i zamieszkała z popularną w Wiedniu szansonistką Maryą Delvard.

Homoseksualizm Smaragdy mógł więc być przyczyną niechęci przyszłej teściowej do Albana – nie tylko dlatego, że był to w mieszczańskich kręgach temat tabu. Syn Anny Nahowski, Frank, także był homoseksualistą. Już jako dojrzały człowiek, w 1930 roku amputował sobie mały palec, by złożyć go na grobie cesarza – nieślubnego ojca – w stulecie urodzin. W efekcie został zamknięty w zakładzie dla obłąkanych. Anna Nahowski zmarła kilka miesięcy później ze zgryzoty.

O tym wszystkim powinniśmy pamiętać, dziwiąc się skrytości Albana, doszukując się śladów zakłamania, czy też oskarżając go o obojętność wobec Albiny – jedynego dziecka. Znamienne i frapujące jest także to, że Helena Nahowski-Berg za wszelką cenę nie chciała dopuścić do bliższych stosunków Albana z córką i również po jego śmierci konsekwentnie i stanowczo unikała z nią kontaktów. A przecież łączył je tak ważny punkt w życiorysie: obie były nieślubnymi córkami słynnego ojca...

***

W 1914 roku wybuchła wojna, z której Bergowi zrazu udało się wywinąć, dzięki słabowitej kondycji i nękającym go atakom astmy. Kolejne powołanie przyszło w 1916 roku i tym razem młody kompozytor musiał przywdziać mundur. Na szczęście skończyło się na służbie poza frontem. Po wojnie, która zresztą całkowicie zmieniła obraz Wiednia, Alban wrócił do pracy nad „Wozzeckiem”. Jeszcze w styczniu 1914 roku obejrzał w wiedeńskim teatrze Residenzbühne sztukę Büchnera. Historia ta tak intensywnie trąciła najczulsze struny jego duszy, że od razu zabrał się do układania libretta. Wątek niemającej szans na happy end miłości i nieślubnego dziecka był z pewnością jedną z przyczyn fascynacji dramatem. Przecież Berg, mówiąc o zdeterminowanych przez pochodznie ludzkich losach, o bezsilności, o tragedii rozstania, o tęsknocie i skazanej na niepowodzenie miłości, mówi także o sobie, o Marii i o ich dziecku.


Alban Berg w mundurze wojskowym, 1915Albine była na wiedeńskiej premierze „Wozzecka” 23 marca 1930 roku. Zachował się bowiem bilet, który przekazał jej ojciec. Nie było to miejsce ani w eksponowanych fotelach parteru, ani w eleganckiej loży u boku ojca-kompozytora: było to kosztujące ledwie 2 szylingi miejsce na czwartej galerii. Albine przechowywała go mimo to jak świętość.
Berg nie musiał się wstydzić córki. 28-letnia Albine nie była niedokształconą prowincjuszką: mieszkała wraz z mężem od kilku lat w Wiedniu (w 2. dzielnicy, na Taborstrasse), razem chodzili na koncerty i do muzeów, kolekcjonowali albumy z malarstwem, lubili muzykę. Albine pracowała jako sekretarka pisarki Marii Grengg, dzięki czemu obracała się w kręgach literatów i plastyków. Była ładna i zgrabna: rzeźbiarz Hans Domenig poprosił ją o pozowanie do rzeźby Matki Boskiej. Berg mógłby być z niej dumny.

Ale nie mógł się z nią spotykać – takie było kategoryczne życzenie jego żony. Jeden jedyny raz, w połowie lat 20., prawdopodobnie po przeprowadzce do Wiednia, Albine odważyła się zagadnąć ojca pod jego domem na Trauttmansdorffgasse 27. Podeszła z jego zdjęciem, prosząc o autograf. Pewnie zapytał o imię. Musiała mu powiedzieć, kim jest. Rozmawiali tylko na ulicy. W domu, na parterze, czuwała żona, która podobnie jak kiedyś matka, nie chciała, żeby niegdysiejsza „hańba” wyszła na jaw i splamiła nieskazitelny wizerunek ich małżeństwa.
Alma Mahler, zaprzyjaźniona „od zawsze” z obojgiem, napisała w swoich wspomnieniach: „Oboje pochodzili z dekadenckich rodzin […] Alban wyglądał jak młody Oscar Wilde; ten młodzieńczy wygląd zachował do śmierci. Spotykaliśmy się codziennie. Oboje byli trudnymi ludźmi, ale niezmiernie uczynnymi. I tak piękni...”. Tymczasem małżeństwo Bergów już wtedy było jak źle pielęgnowana porcelana: Helena miała za sobą psychoanalityczne sesje, przerwane na kategoryczne życzenie Albana, który mógł się obawiać, że terapeuta skieruje myśli żony na jego niewierność jako przyczynę problemów.

***

Była bowiem jeszcze jedna, istotna przyczyna: od 20 maja 1925 roku głowa i serce kompozytora ogarnięte były szaloną miłością do Hanny Fuchs. Nie było w jego duszy miejsca na radość z odnalezionej córki. Pech.

W swoich pamiętnikach Alma Mahler opisuje dość szczegółowo koncertowe wykonanie fragmentów „Wozzecka” w maju 1925 w Pradze, ale nie wspomina, że doszło wówczas do niezwykle ważnego wydarzenia. Alban poznał tam Hannę Fuchs, żonę praskiego przemysłowca, a siostrę trzeciego męża Almy – Franza Werfla – i kompletnie stracił dla niej głowę.
Zdumiewające, że w liczącej kilkaset stron autobiografii, w której nie brak intymnych, a nawet skandalizujących wyznań i anegdot, w której wielokrotnie i serdecznie wspomina Berga i jego żonę Helenę, Alma Mahler milczy na temat romansu z Hanną. Co więcej, w całej książce nie pada ani jedno słowo na temat, bądź co bądź, własnej szwagierki! Tymczasem to Alma była powierniczką oszalałego z miłości Albana, ona też dostarczała Hannie wielostronicowe, ukradkiem i w pośpiechu (często ołówkiem i na papierze nutowym) pisane listy. Jej dyskrecja jest godna podziwu, ale i zastanawia. Czy Alma chciała chronić Helenę? Przemilczeć własną rolę? Listy Berga odnaleziono w spuściźnie zmarłej w 1964 roku Hanny, a opublikowano dopiero po śmierci Heleny (1976)...

Hanna FuchsUderza w nich (a pisał tylko on!) nie tylko ładunek emocjonalny, graniczący z egzaltacją, nie tylko niezmiennie podkreślany tragizm sytuacji (kompozytor wie, że ta miłość nie ma szans na spełnienie), ale też ton, a raczej szloch rozkapryszonego, zbuntowanego wobec rzeczywistości dziecka. Obolały z miłości, popada w depresję. W jednym z pierwszych listów (pisanym, naturalnie, 23.) oznajmia: „wiedz, że od nieustannego łomotu serca stałem się rozchwianym szaleńcem, wszystko, wszystko, co było mi kiedyś ważne […] jest dziś kompletnie obojętne i znienawidzone. Myśl o komponowaniu jest mi tak samo odpychająca i żałosna, jak kęsy jedzenia, do których przełknięcia zmuszam się codziennie”.
Kilka stron dalej znajduje się szczególne wyznanie zazdrości (to jeden z nielicznych fragmentów, w których Berg, sublimujący do granic infantylnej pruderii swoje uczucie, nadaje mu szczególną namacalność): „Kiedy będziesz miała na sobie wieczorową suknię – nigdy nie podnoś rąk, niech nikomu nie będzie dany ten obłędny, odurzający widok: duszno-słodki sekret twoich pach”. Być może widok nagiej pachy Hanny był jedynym elementem intymnego kontaktu, dowodem cielesnego niespełnienia...

W październiku 1926 roku Berg opisuje Hannie najszczegółowiej proces komponowania „Suity lirycznej”. Wtajemnicza ją, w jaki sposób zaszyfrował w tym utworze swoje wielkie uczucie, między innymi przez splot odzwierciedlających monogram AB i HF nut, zharmonizowanych w dodatku dokładnym cytatem Wagnerowskiego tematu niespełnienia z „Tristana i Izoldy”. (Odczytanie tego „szyfru” przez T.W. Adorna sprawi, że sumienny muzykolog i przyjaciel rodziny postanowi przed publikacją, a cztery miesiące po śmierci Berga, poinformować wdowę po nim o listach Albana do Hanny, a także o tym, że i on wykorzystywany był wówczas przez Berga jako postillon d'amour...)

Berg, licząc na zacieśnienie kontaktów i preteksty częstszych spotkań, w trakcie pierwszych dwóch lat skrywanego przed światem uczucia prowadzi pełną wyszukanych uprzejmości korespondencję z mężem Hanny, Herbertem. Korespondencja ta urywa się nagle: jesienią 1926 roku Hanna wyznała mężowi erotyczny podtekst jej przyjaźni z Albanem. Być może zrobiła to z lojalności wobec męża i dwójki kilkuletnich dzieci. A może tylko z lęku, że ulegnie pokusie i pozwoli sobie i Albanowi na przekroczenie granicy (mieszczańskiej) przyzwoitości.
Zraniony Berg przestał pisać. Na dwa lata. Ale korespondencja, którą podjął na nowo, zmienia się: listy są lakoniczne, pełne rezygnacji i goryczy. Brak odpowiedzi, sporadyczne spotkania, zawsze w towarzystwie współmałżonków, pogłębiają rozpacz kompozytora. Rok przed śmiercią kończy ostatni list słowami: „«ozdrowiałem» na tyle, że godzę się na samotność. Ale 20 maja 1935, w niezapomnianą rocznicę musisz tak silnie o mnie myśleć, żeby uczucie samotności  na mgnienie oka zniknęło”.

Pisząc te słowa Berg nie przeczuwa, że w maju 1935 roku świat jego bliskich pogrąży się w głębokim smutku: 22 kwietnia umrze, w następstwie choroby Heinego-Medina, Manon Gropius – śliczna i utalentowana 18-letnia córka Almy Mahler. Po raz kolejny Berg szuka pocieszenia dla siebie i innych komponując. Powstaje „I Koncert skrzypcowy «Pamięci anioła»”. Uważa się, że to epitafium dla Manon. Słychać też głosy, że dzieło jest rodzajem przeprosin za brak zainteresowania i poświęcenia dla własnej córki; przecież w początkowym Andante Berg zacytował karyncką piosenkę (znaną mu z Ossiach?) – jakby chciał przez to ocalić od zapomnienia swoją młodzieńczą miłość.

***

Tak jak „Wozzeck” związany jest z Albiną (w komentarzu Berg przyznał, że sportretował tu samego siebie z młodości – żyjącego pod bokiem apodyktycznej matki, w nieakceptowalnym związku z Marią, z nieślubną córką, doświadczonego wojennym drylem), tak „Lulu” zwykło się łączyć z Hanną – drugą ważną kobietą w życiu kompozytora, której nie wolno mu było kochać i której musiał się wyrzec. To jednak wydaje się chybione. W czym miałaby być do Lulu podobna Hanna? Żona bogatego przemysłowca, troskliwa matka dwójki kilkuletnich dzieci, która nie umiała się zdobyć nawet na listowną odpowiedź żebrzącemu o wzajemność mężczyźnie? Lulu to raczej sam Berg (parafrazując Flauberta: „Lulu to ja!”)...

Całe życie czuł się jak nieszczęśliwe, chorowite, superinteligentne dziecko, kontrolowane przez matkę, a potem żonę. Kochliwe i kochane. Kapryśne i wiecznie tęskniące. Rozpieszczane, ale też sztorcowane; trzymane w ryzach z nadmiaru chorobliwej miłości, albo przez kołtuńską „niemożność”. Alban, nie mogąc skonsumować swojego uczucia do Hanny, szukał pocieszenia w krótkotrwałych, ale namiętnych – sądząc z zachowanych listów – romansach: z urodzoną we Wrocławiu berlińską aktorką Edith Edwards, z Anną Askenase, żoną polskiego pianisty Stefana. Myśląc o Bergu jako Lulu, pamiętajmy też, że wzorem dla hrabianki Geschwitz była Smaragda.

Na koniec prowokacja (jakże prawdziwa): Alban Berg poniósł śmierć z ręki kobiety. Jego własna żona, aby zaoszczędzić kosztów, wygotowawszy kuchenne nożyczki, tak niefortunnie zoperowała bolesnego czyraka, który utworzył się po ukąszeniu insekta na plecach kompozytora, że ten wskutek zakażenia krwi zmarł.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).