ZBIEGI OKOLICZNOŚCI:
Powieść Jeleńskiego
– work in progress

Piotr Kłoczowski

„Od kilku dni «pracuję» nad projektem książki. Miałem takie nagłe «olśnienie» – ale nie wiem, do jakiego stopnia te rzeczy są mylne”

Jeszcze 2 minuty czytania

W papierach Konstantego A. Jeleńskiego zachowały się zeszyty i luźne notatki do projektu książki, który zatytułował roboczo „Une idée baroque”. W dwóch listach zapisał doświadczenia będące głęboką inspiracją tego work in progress, do którego powracał przez lata.

Po raz pierwszy w liście do Jerzego Giedroycia z 11 sierpnia 1953 roku:

Przejeżdżając przez Neapol (byłem tylko dzień) po dwuletniej nieobecności, byłem tak uderzony siłą tego miasta, że mam wielką ochotę napisać książkę – rodzaj powieści. Byłby to spacer po „Spaccanŕpoli” – tej ulicy, która na pół przecina stary Neapol, ale bez żadnych celów „erudycyjnych”, „historycznych” czy „kulturalnych”. Byłby to mój własny, przetworzony Neapol – z nazwami przekręconymi tak, jak je pamiętam, z wizją wspomnienia wewnętrznego, mało albo wcale niezwiązanego z rzeczywistością. Wszystko to połączone przez wspomnienia z realiami życia „opowiadającego”, z emigracją, polskimi wspomnieniami, z udziałem osób prawdziwych, konkretnych i fikcyjnych. Styl byłby jednak swobodnego monologu wewnętrznego, ale bez neologizmów. Oczywiście, forma ta jest stara i znana – od przechadzki Joyce’a po Dublinie poprzez „Mrs. Dalloway” Virginii Woolf aż po „Trans-Atlantyk”. Ale pociąga mnie tu nie eksperyment formalny – ale treść tego, co chciałbym powiedzieć i co mógłbym może powiedzieć tylko w tej formie (właściwie chodziłoby mi o dwie fikcje – życia i miasta – sprzeczne ze sobą – i jak je powoli wprowadzać do realnej zawartości). Piszę o tym, bo chciałbym po powrocie o tym z Panem szerzej pomówić. Najgorsze, że teraz nie mogę zabrać się do pisania tego – właśnie kiedy mam czas. Jest tak, jakbym chodził „dookoła” czegoś, co mnie pasjonuje, ale kiedy staram się skonkretyzować – wszystko znika. Oczywiście najgorszą przeszkodą jest tu moja magnetyczna dążność do banału (i często głupstwa), z chwilą gdy uwaga przestaje być wytężona. No i wielka trudność problemu „szczerości” – jej przetworzenia – bez stawania się niewolnikiem takiej czy innej „kokieterii” – bez podlegania własnemu – oczywiście i w każdym wypadku fikcyjnemu – personnage.

I 17 sierpnia 1959 rroku w liście do Józefa Czapskiego:

Wyobraź sobie, że od kilku dni „pracuję” nad projektem książki (po raz pierwszy w życiu). Miałem takie nagłe „olśnienie” – ale nie wiem, do jakiego stopnia te rzeczy są mylne. Nie sam f a k t olśnienia, ten jest doświadczeniem – ale często iluzją jest, że to m o ż n a wypowiedzieć. Najczęściej są to miraże, które na papierze nikną, jak bańka mydlana schwytana w dłoń.

Work in progress Jeleńskiego zachowała się w postaci notatek, krótkich zapisów, cytatów, pisanych głównie po francusku, ale także po polsku, po włosku, po angielsku i niemiecku. Na ostatniej konferencji poświęconej Jeleńskiemu, którą zorganizowaliśmy razem z Michałem Pawłem Markowskim w Krakowie, ten projekt powieści bardzo wszystkich zaintrygował. Są w nim tropy, znaki, punkty określające głębiej złożoną osobowość Jeleńskiego, a także ścieżki do wielu z jego esejów i bliskich mu terytoriów (szczególnie Neapol).

Lektura tego rozpadającego się „nieznanego arcydzieła” wymaga prawdziwego mistrzostwa w odczytywaniu niejasnych i z trudem dających się uchwycić znaków. Myślę, że dałbym temu radę sam Michał Paweł Markowski, biegły przecież już w „czarnym nurcie” Gombrowicza.

Poniższy fragment jest jedną ze stron rękopisu. Pisany był w oryginale po francusku i podaję go w przekładzie Jerzego Lisowskiego, który zdążył jeszcze przełożyć francuskie fragmenty notatek.


Barokowy pomysł


Powieść o pisaniu powieści. Trzeba, żeby coś w rodzaju wielkiej kuli mogło powoli, „naturalnie” rosnąć. Będą trzy nurty 1) „powieść” we wnętrzu powieści (jak rosyjskie babuszki czy chińskie pudełka), której wyraźnym od początku celem będzie prowokowanie skojarzeń: każdy członek pomnika będzie nasuwał na myśl jakiś epizod, jakiś obraz z życia narratora (który da sam do zrozumienia, że są zmyślone). Można będzie tu pomieścić różnego rodzaju wątpliwości co do „formy” powieści 2) Oko kamery, to znaczy „nieumyślne” skojarzenie narratora „przetransponowane” w „powieści”. 3) W pewnej chwili narrator zauważy, że trzeba „ożywić” powieść wplatając ją w jakieś opowiadanie, ale to opowiadanie byłoby już zapowiedziane przez niektóre poprzednie skojarzenia. Opowiadaniem w gruncie rzeczy jest to, co się dzieje w życiu narratora w czasie pisania przez niego powieści.

Od opowiadania tego trzeba zacząć, gdyż „powieść” (powieści 1 i 2) będzie w jakimś stopniu zależna od tego, co on będzie „przeżywał”.

Spotkanie – ręka                                                            (Tu nie powinno
noc miłosna – szyja                                                        być narratora –
rozstanie - oko                                                                narracja bezosobowa)

Miejsce akcji      
1)  Neapol
2) Pozzuoli
3) Neapol

Kobieta, którą spotyka, okazuje się jego siostrą z nieprawego łoża. (Skończyć książkę zaczynając powieść?)

(Powrót przez miasto – miasto, jak słońce, odbiera osobowość, utożsamia z kamieniami – sylwetki na asfalcie, wrzawa i cisza miejska – powrót do kultury przez próbę opisania tego).