wiersze dedykuję Uli Tes
wyjściowe ubrania
w nocy Agnieszka musiała znaleźć notes, dzwonić
do dawnych i obecnych przyjaciół. mówić: nie żyje, tłumaczyć
wszystkie okoliczności. drżała jej ręka czy głos?
spaliśmy snem ciężkim, jak nigdy – powiedziałam mężowi
nad ranem.
ale mogło być też tak:
w nocy oglądaliśmy „Berlin Alexanderplatz”,
a Agnieszka ubierała ją wtedy w szare, fioletowe, czarne.
majówka
jedziemy przez puste drogi, kulę się na zakrętach.
to nasza pierwsza wspólna wyprawa.
wśród młodych buków zauważam lisa.
czy też by go dostrzegła? a może patrzyłaby w granat nieba,
z którego lunął deszcz. albo jeszcze inaczej: kręciłaby gałką
i szukała stacji radiowej, lecz odpowiadałby jej tylko szum.
***
chcę myśleć o niej jak o żywej. na przykład o dniu,
gdy wychodziła z drogerii, a w reklamówce niosła żel do mycia ciała,
podpaski, patyczki do uszu. lewą ręką poprawiała okulary
przeciwsłoneczne w drewnianych oprawkach.
rzucała cień.