Dziennikarz
Dziennikarz objaśnia dzień,
ale dlaczego z wczoraj, skoro mamy dzisiaj?
Dosiadł go, tę połyskliwą rybę,
a powinien dać mu się połknąć.
Ześlizgnął się aż do ogona i faluje na nim jak chorągiewka,
a powinien mówić do nas przez megafon
jej zgłodniałego pyska.
Pytanie o poezję
Co powie o rzece spiętrzonej tamą
po sam dyszel Wielkiego Wozu
ktoś, kto w sztormiaku i gumowcach,
przyświecając sobie latarką,
omija bajora i przeskakuje strużki
w starym, lecz sądząc po gęsto zapisanych
tabliczkach brzegów,
obdarzonym dobrą pamięcią korycie?
Zależy, kiedy zapytać.
Najpierw, że się boi.
Potem, że przestał zwracać uwagę.
Na koniec – że chce.
Cztery kartki z dziennika czasu wojny
Zakupy w 9. dniu wojny
Dwie książki o Sztokholmie pomogły zapomnieć o wojnie,
ale dostałem je dopiero w trzeciej księgarni,
dwie pierwsze wyglądały jak wypatroszone ze wszystkiego na temat Szwecji.
Pejzaż zimowy w 10. dniu wojny
Skraj dachu
Połać nieba
Wcześnie rano
Rozwija
Zasiek dymu
Jakiś wiatr
Myślenie o granicach w 11. dniu wojny
(albo Sześć lwów, sześć tygrysów, likaon i dwa karakale)
Odbierane z cyrków i rąk prywatnych,
często maltretowane,
bez zębów i pazurów,
ze zdeformowanymi kościami,
wykorzystywane do sesji zdjęciowych
i wyłudzania pieniędzy,
żyły w azylu pod Kijowem,
ale wybuchła wojna
i obawialiśmy się o ich życie.
Transport wyruszył w sobotę,
ale został ostrzelany
i zawrócił do azylu.
W niedzielę ruszył ponownie,
napotkał rosyjskie czołgi.
Kierowca porzucił samochód ze zwierzętami.
Czołgi odjechały,
udało się wycofać transport do azylu.
Trzecia próba we wtorek.
Transport kilka razy zmieniał trasę,
unikał bomb
i wrogich oddziałów.
Kierował się na Żytomierz,
ale tam spadały bomby,
pojechał na południe, w kierunku Winnicy.
W środę po południu dotarł do Tarnopola
i ruszył w kierunku Lwowa.
Tam utknął w korku.
W nocy ze środy na czwartek
zwierzęta znalazły się
na granicy.
Czytanie czegokolwiek w 50. dniu wojny
Russkij wojennyj korabl…Miesiąc jak ogień stoi na [C]czarnym oceanie [Morzu]. [...]
Korab na dalekościach wre na rozognionej pijanie. [...]
Korab, wieloryb świata, z ogniami w okiennicach. [...]
Ku niemu idą Boże obłoki całe w świécach. [...]
Uciszyło się morze i ziemia i powietrze. [...]
Złamana jest moc [na W]węża – dusz niewinnych zabójcy!