wiersze

Marcin Pierzchliński

*

skrytka z przeterminowaną żywnością

sezon wykreślony z głównego układu
mimo słoneczka

półka za wysoka dla szyny z kołowrotkiem blisko ust

*

rzeczy na które mnie nie stać
moje bankructwa –

paście się

zniżki i przeceny  
otoczcie moje czoło elektrycznym pastuchem

*

wnyki
i wije zagrzebane w którejś komorze tam

gdzie przędza krwi przechodzi w łodygę

*

na klatce schodowej w ciasnej klatce fermentuje wstręt w odpływach wanny i zlewu pod tapetami w dziurach i plombach w szczelinach między kafelkami sączy się głód między zębami tam gdzie sra pies tam gdzie ty srasz w mętnej ciszy puchnie gorycz nad wiadrem kiełkuje na kawałku gazy w hałasie nie do zniesienia

31 lipca 2012

ponura zabawa

*
korowody drzew i jeleni ze snu wydłużają horyzont podnoszą linię plaży
*
podróż samochodem rozpala powieki prowadzi do serca pożaru w gorączce stawu
*
roślinność strumienia domaga się blasku noży
*
nasze twarze zapadają się
*
samochody roztrzaskują się o owłosioną poręcz
*
aura i kwiaty wypełniają studnię
*
aura i kwiaty płyną po piersi
*
samochody zapalają ryby

2006-2012





fot. Marcin MedzińskiMarcin Pierzchliński (rocznik 1987) – pochodzi z Białogardu, gdzie obecnie mieszka. Członek nieistniejącej, nieformalnej grupy Mankament. Związany ze szczecińskim Ośrodkiem Teatralnym Kana. Wiersze publikował w „Lampie”, a także w internetowym wydaniu „Odry”. Oprócz poezji tworzy kolaże. Prowadzi bloga czerwony-jelen.tumblr.com. Wiersze powyżej pochodzą z ostatniego cyklu pod tytułem „więzy i wnyki”.





Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.