wiersze

Adam Wiedemann

Fortuna

                           Kasi (i Asi)

Z wrodzoną sobie nieciągłością Pragnę was poinformować
Fortuna była zawsze podrzędną boginią
ponieważ jest nieciągła A dalej kurde prosto jak leci

Prosto jak leci Czy da się żyć bez Fortuny?
Ale właściwie po co żyć skoro się już jest? Odrestaurowane
budyneczki – oto czym byśmy byli

żyjąc nadal Ustawiczność jest cechą prawdziwej bogini
czy prawdziwego boga Nieciągłość jest sprawą płci
którą z nimi dzielimy I dzielimy Aż do nieskończoności

                                               Warszawa, 24.5.2009

Pasterz

Wieczność da się oszukać. Siedzę tu
po wiek wieków, po prawicy,
ale na darowanym meblu, śpię
u znajomych, wracam, dookoła domu

trwają roboty, pod ziemią kładzione są rury,
którymi spłynie mój kał, moje rzygi,
bo co jest moje, zawsze już pozostanie.

Zapytaj psa, on pozna, zapytaj kobietę,
czy nie ma drobnych, zapytaj pasterza,
gdzie poszły jego stada, a on właśnie przysnął
nad Mirbeau, który też już jest mój, podnoszę

jego nogę, sprawdzam stan dupy. Beethoven
był już niemal zupełnie głuchy pisząc te sonaty, stwierdza
recenzentka, ściśle określając wieczność.

                                                Warszawa, 16.8.2009

 
165

Historie wieczności


JAROSŁAW BOROWIEC: Pasterz w Pańskim wierszu przysypia nad Mirbeau – artystą, o którym mówi się, że jego dzieło oparło się próbie czasu. Czego najbardziej chce dotknąć ten wiersz?

ADAM WIEDEMANN: A bo ja wiem, czy tak się dzielnie oparło? Zestawiam w „Pasterzu” Mirbeau (jako pisarza popularnego, o którym słuch zaginął, a jednak jego książka – „Dziennik panny służącej” – stała się pierwowzorem arcydzieła Buñuela) z Beethovenem (który będąc artystą trudnym, osiągnął tak wielką sławę, że zainspirował Holland do stworzenia „Kopii mistrza”, jednego z najbardziej gównianych filmów, jakie znam). Dwie różne przygody z „wiecznością”, tego mniej więcej za pomocą tych nazwisk chciałem dotknąć w tym wierszu, który jest w gruncie rzeczy opowieścią o porannym powrocie od Sergiusza do domu przez sklep, o czytaniu gazety leżącej na chodniku i znalezieniu starego pufa pod blokiem, wszystko to składa się w jakąś parodię historii zbawienia, która zawsze jest jedną z bardziej interesujących mnie historii.

Rzygi, kał, dupa – dosadność słów jest utrudnieniem czy ułatwieniem dla piszącego?

Oczywiście, że (wszelkich) słów trzeba używać w wierszu z najwyższą ostrożnością, a jednocześnie musi w tym być element pewnej dezynwoltury. Wyrażenia (jak Pan mówi) dosadne niesamowicie podnoszą energię wiersza, powodują jak gdyby spięcie w umyśle czytającego, które czasami bywa nieodzowne. Ja akurat nie należę do pisarzy, którzy napisaliby (jak Michèle Roberts w przekładzie Andrzeja Szuby): „Siusiałam po ciemku, krople deszczu/ cmokały mnie w łopatki”. Przy pisaniu „Pasterza” zastanawiałem się przez chwilę nad słowem „kał”, które już balansuje na krawędzi języka medycznego, ale w końcu wygrała jego jednosylabowość.

Często zapisuje Pan pod wierszem czas i miejsce powstania tekstu. To potrzeba, powinność, waga tej jednej chwili?

Moment powstania wiersza jest (dla mnie) jednym z jego trwałych, nieodzownych elementów. Wiersz różni się zasadniczo od zapisu dziennikowego, lecz nie jest też czymś, co by istniało „poza czasem”, w końcu (podobnie jak my) do pewnego momentu nie istnieje, a od pewnego zaczyna istnieć, jest to więc dla niego moment niezwykle ważny. Dla przykładu: „Fortuna” powstała w momencie dla mnie bardzo akurat niefortunnym, a jednocześnie był to dzień urodzin Joasi Orskiej, której w związku z tym została zadedykowana (jak również Kasi Fortunie, co już rozumie się samo przez się). Lubię te wszystkie sprawy boczne, marginalne, choć przecież wszyscy wiemy, że tak naprawdę liczy się tylko sam tekst.

Adam Wiedemann, fot. Timo BergerAdam Wiedemann, ur. 1967, poeta, prozaik, recenzent literacki i muzyczny. Absolwent filologii polskiej UJ w Krakowie. Debiutował tomem wierszy „Samczyk” (1996). Laureat Nagrody Kościelskich 1999. Trzykrotnie nominowany również do Nagrody Literackiej Nike – dwa razy za zbiory opowiadań „Wszędobylstwo porządku” (1997) i „Sęk pies brew” (1998), a także za tom poetycki „Kalipso” (2004). Za zbiór wierszy „Pensum” otrzymał Nagrodę Literacką Gdynia 2008. Opublikował również tomy poetyckie: „Rozrusznik” (1998), „Konwalia” (2001), „Filtry” (2008). Był stałym felietonistą „Res Publiki Nowej” i „Przekroju”. Ostatnio ukazał się tom jego wierszy zebranych „Czyste czyny” (2009). Mieszka w Warszawie.