I.
od swej szczęśliwości
Własnej (co Bogiem zowiemy) odwodzą.
Mikołaj Sęp-Szarzyński
Kwiaty cięte z gwarancją. Znaczy, że póki rosną
to bez gwarancji, bez polisy na nic?
Żartobliwa jest scysja z szyldem na kwiaciarni,
a całkiem serio deszcz, kiedy listopad
zaprasza w swój mosiądz, w swoje
boże dzbany. Więc brodzimy po kostki
w Placu Grunwaldzkim, po kolana w oknach
warzywniaków i komisów z ciuchami, po pas
w witrażach u zielonoświątkowców. Ach, wreszcie
być sługą własnego losu, w wilgotnej
liberii ciała rozkładać przed nim ręce
trzymające ręcznik. Gest żartobliwie dyrygencki,
a orkiestra jest w klubie serca,
które choćby chciało, tu nie będzie samotne.
II.
daj, niech i my mamy
To, co mieć każesz
Mikołaj Sęp-Szarzyński
Kaczki na czarnej fosie, wokół śnieżne ćmienie.
Tak to wygląda w słowach, już zabrane z oka
i spod Eureki niesione do domu.
Mając do powiedzenia, trzeba coś zrobić z tym mieniem.
O świecie się mówi, że słucha, a potem na dowód
że słyszy, robi wszystko na opak. Taki odwrót
ze z góry umówionych pozycji niektórzy
metodycznie opłakują. Jakby już bardziej niż mówiąc
nie można było nic nie mieć. A kogo znuży
wchodzenie w słowo jak wizyta w zamtuzie,
gdzie rzeczy odbębniają wypindrzone pensum, ten idzie
się oświadczyć, chociaż w słychu i widzie
jeszcze nie mając komu. Dopiero przez otwartą buzię
kustoszka w skansenie sensu wraca do pracy w terenie.
III.
Przedziwna matko stworzyciela swego!
Mikołaj Sęp-Szarzyński
Miasto złych świateł, gdzie się na czerwonym
stoi dwa razy dłużej niż na zielonym jadą,
a wcześniej litanię oburzających skandali
skrupulatnie odmawia Onet,
aż w tłumie na przystanku pod Halą
ktoś w końcu to mówi: nic nie jest takie jak powinno.
Wieczorem oglądamy film ze Stevenem Seagalem
i on nawet kiedy biegnie, ma ściśnięte pośladki,
jakby cierpiał za wszystkich jednocześnie
niewrażliwych i przewrażliwionych.
Jutro rano zdejmij z siebie, miasto,
tamte myśli, mowy i uczynnie się zanurz
w najprzejrzystszym wrześniu. Święta Panno
na Piasku, bądź brzemienna kimś innym.
IV.
ale bojowanie
Byt nasz podniebny
Mikołaj Sęp-Szarzyński
O żadnym dniu nic nie wiadomo, chyba
że akurat będzie się szło wzdłuż rzeki
po Wyspie Opatowickiej, na lipcową datę
i godzinę patrząc trochę tak jak ryba
patrzy na podniebne miasto. W dalekich
miastach Orionu Arlekin, to o innym dniu,
który został na peryferiach Wałbrzycha, ale w porywach
wraca w nawiedzonym odtwarzaczu, stojąc
pionowo na mapie leżącej poziomo, bełtając
rysy na całunie, uporządkowane
jak natrętna nerwica. Co noc wszakże
schodzą do Odry całe dzielnice
owinięte w łunę. Nie musi być żadnego miejsca,
żeby mieszkać, wystarczy adres.
V.
… rzeczy one,
Które i mienić, i muszą się psować
Mikołaj Sęp-Szarzyński
Słońce zrobiło jesień i szybko zabiera
swoje manatki z podwórka przy Sępa,
ale zostawia coś jakby stare łyżwy i teraz
na tych wszystkich stalach czy aluminiach
felg, śmietników, rynien, a potem na prętach
przy Ogrodzie Botanicznym krzesze
co właściwie? Jeżeli mizerne
grudniowe alimenty i jednak wina
obraca światem, to manichejczycy
od przedłużonych terminów na wieczku
i obłych poszeptywań: ubezpiecz, ubezpiecz,
mogą z radości sikać. Ale co, jeśli
to kwota nie na kieszeń, bo brniemy
od razu przez kruszec w nominałach nie do pokrycia?
Wrocław, 07-12. 2012
Okoliczności sonetów
Kiedy Kamila dostała pracę u Artura Burszty, wyjechała na pół roku do Wrocławia, więc od lipca do grudnia jedną nogą pomieszkiwałem w tym – jak zauważył Andrzej Sosnowski – znakomitym mieście. To dość dużo czasu, by oprócz wędrówek wrocławskich, wreszcie bezcelowych i bez specjalnego odróżniania miejsc szacownych od bożego chłamu, podjąć kilka wypraw nieco śmielej dolnośląskich, choćby na koncert Budynia i Bajzla śpiewających Stachurę. A że Kamila wynajmowała mieszkanie na ulicy Sępa-Szarzyńskiego, trudno było o nim nie pomyśleć.
Maciej Woźniak – ur. 1969, poeta, felietonista muzyczny i literacki. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Twórczości”, „Literaturze na Świecie”. Pracował w legendarnym sklepie muzycznym „Helicon” w Warszawie. Autor ośmiu książek z wierszami. Jego tom „Ucieczka z Elei” był nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia. Pod koniec 2012 r. wydał – wespół w zespół z Cezarym Dzięcielskim – fotopoetycki album „Ulica szczupacza”. Mieszka w Płocku.