W nocy spadł śnieg
Taki turkot rano
Jakby nie tłumił
Tylko wzmagał głosy
Żarówka w żółtku
Mlaszcze przy śniadaniu
Papieros w oknie
Kaszle wniebogłosy
Kłuje w podżebrzu
I wraca skąd przyszedł
–
W nocy spał śnieg
Topiłem się we śnie
Jeszcze szum w uszach
Z gałązki cieknie
Wpół rozmarzłe błoto
Pora się ruszać
Ponastawiać stawy
Ukrócić końce
Wieczór odkrztusić
Skłonić się w zsypie
– –
W nocy pełzł śnieg
Widzę go na butach
A rękaw mokry
Niby skąd? Skądinąd
Nie ma tego kraju
I nigdy nie było
Trzeba zapłacić za gaz
Za prąd i za wodę
Rybitwa polatuje
Dziki wchodzą w szkodę
– – –
W nocy gnił śnieg
Lepiej go nie całuj
Ma rzęsę w ustach
Ma sushi we włosach
Miewa quantum żalu
Debet go ocali?
Żarówka przy kolacji
Wysuszy miazmaty
Wywróci na nice
Sprzeda co się da
– – – –
W nocy kwitł śnieg
Pozdrówcie fraktale
Gdy w karnych szeregach
Ruszają na bój
Mus będzie potem
Cerować sztandary
Pozszywać żar
Żeby skłócić toń
Żeby zbyć żart zbić żart
Pokaleczyć dłoń
– – – – –
W nocy grał śnieg
Czarny
Nieparzysty
Kuna żłobiła ślad
Styropian w lecie
Stawia ślad zimowy
Owa ciągłość zim
Jedna do drugiej Jeden do jednego
Pociąg odchodzi
Do czysta wymyty
– – – – – –
W nocy prał śnieg
Trzeba wieszać rano
Bieliznę z prawej
Kolory po lewej
Albo jak chcesz
Byle przyschło
Południe z lewej
Południe po prawej
Słońce nad łachą
Prom omija krę
– – – – – – –
W nocy pluł śnieg
Rzadka ślina
W toni
Błoto musuje
Zmaże
Z twarzy szlam
Przy jednej szklance z widokiem na księżyc
Kuna na wskroś pod podbrzusza aut
Nikt się nie pisał bo i nie ma co wziąć
Patrzeć jak mróz na ostygłą włość
– – – – – – – –
W nocy gnał śnieg
Oślepły od świateł
Karminowy od zórz
Jak u Peckinpaha
Z którym gadał mój brat
Marcin Baran
Andrzej Tadzik Piotr Bohdan
Maciek Czarek Domarus
Krzysiek Pani Krystyna
Teraz nie ma jak brać
– – – – – – – – –
W nocy marzł śnieg
Do szpiku
Piąteczek
Wywąchajcie to z psem
Okoń rozkłóci wodę
Kiedy pójdziesz po palach
Rzeka skryje
Muł w oczach
Farba z kubła
Świeży ręcznik żeby przetrzeć skroń
– – – – – – – – – –
W nocy pił śnieg
Niech rzeka zapłonie
Starczy plaster
Nie ma wielkich ran
Kuna biega gdzie zechce
Nikt jej nie zabroni
Zgiełk zamiera
Śnieg nie widzi skaz
Tędy mieszkam Tam widzę
Tamtędy jest czas
[Z ukłonem dla „Jesiennych sielanek” Światopełka Karpińskiego]
Marcin Sendecki urodził się w 1967 roku.fot. Karolina Felberg-Sendecka Ostatnio wydał tom „Przedmiar robót” (Biuro Literackie, 2014) uhonorowany nagrodą Silesius dla „najlepszej książki roku”. „W śnieg” pochodzi z tomu „Lamety”, który z końcem listopada ukaże się nakładem tego samego wydawcy. Podczas pracy nad książką autor korzystał z półrocznego stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.