Psalm I
pożeracze mojego ciała,
jak zabrzmi kanon naszej przyjaźni?
2 metry kwadratowe skóry,
koniec świata to moje
mieszkanie, 30 kilometrów kwadratowych
błon komórkowych domu
pańskiego powszedniego i woda,
woda, woda dla spragnionego, pijcie
to ze mnie krzywdziciele moi,
przyjaciele moi,
kochankowie moi,
suchą stopą przez morze moje
do jutra -
![1784](/public/media/static/audio.png)
Psalm XXIX
kogóż będę się lękać?
kiedy czas przysnął na chodniku
jak zmęczony pies, punkt
dla nas: odkurzamy porcelanę,
zdjęcia, magnetowid; poezję,
politykę i miłość. dwudziestoletnia,
taka ci wychodzę w ramach okna,
póki nie zblakną ogniste piksele
miasta, póki się nie wyleje
dzień. w bladym kadrze, ten,
który ucisza zgiełk mórz: spustoszenie –
![1783](/public/media/static/audio.png)
Litania
mam pieniądze, dziecino, nakupimy czasu
nakupimy ci czasu w ogrodach urody
wolnych od konserwantów i wszelkiej pogody
poza pogodą ducha, ta przyjdzie z treningiem.
mam pieniądze, dziecino, nakupimy domu
nakupimy ci domu w malowanych krajach
nakupimy ci domu w krajach gościnności
mam pieniądze, dziecino, nakupimy domu.
mam pieniądze, dziecino, nakupimy śnienia
nakupimy ci śnienia w wersji all-inclusive
za morzami z plastiku, za krzemową górą
nakupimy ci śnienia, dziecino, włóczęgo.
mam pieniądze, dziecino, nakupimy słońca.
nakupimy ci słońca w pakiecie z pokojem
światło po kraniec losu, pokój po horyzont
nakupimy ci słońca w pakiecie z pokojem.
mam pieniądze, dziecino, jesteś tu bezpieczna.
mam pieniądze, dziecino, będziesz długowieczna.
mam pieniądze, dziecino, jesteś najpiękniejsza.
mam pieniądze, dziecino, będziesz najjaśniejsza.
![1785](/public/media/static/audio.png)
Pogoda
G. B.Coś pożerało nasze słoneczne godziny.
Morze turlało się w skalistym gnieździe wabiąc [księżyc,duch ślizgał się po jego skórze, puszczał lśniące oko.
Po przejściu chmury nie byliśmy już sobą.
Po przejściu chmury byliśmy znów sobą
po aktualizacji zmarszczek, map
godzin słonecznych i tych pochmurniejszych;
pamięć – pajęczyna - wskazywała drogę.
Gdzie jesteś? Tu jestem.
I wszystko od nowa:
coś pożerało nasze wieczorne godziny,
Arachne tkała sieć między pustkami,
duch podróżował od spacji do spacji,
wywołując kształty: pod ogromnym niebem,
w kruchym domu lata, zbieraliśmy je
na prezent.
Julia Fiedorczuk – poetka i pisarka, ostatnio opublikowała powieść „Nieważkość” (Marginesy, 2015) i książkę eseistyczną: „Cyborg w ogrodzie: wprowadzenie do ekokrytyki” (2015). Zaangażowana w popularyzację pojęcia ekopoetyki, mieszka i pracuje w Warszawie.