Poeci dla Aleppo




Poeci dla pokoju. Poeci dla Aleppo

W ostatni weekend września 2016 w Aleppo zginęło ponad 380 cywilów. Przez ostatni tydzień ok. 100 z zabitych to dzieci. Wstyd mi, że posługuję się owym „około”, Zbigniew Herbert w kontekście ofiar wojen pisał o tym słówku „haniebne”: 

a przecież w tych sprawach
konieczna jest akuratność
nie wolno się pomylić
nawet o jednego
jesteśmy mimo wszystko
stróżami naszych braci
niewiedza o zaginionych
podważa realność świata

(„Pan Cogito o potrzebie ścisłości”)

Nie chcemy nieruchomieć, zastygać w milczeniu, choć mieszkańcy Aleppo nie wierszy teraz potrzebują. Boli nas ich cierpienie. Chcemy być ich stróżami, zwrócić ku nim oczy, pokazać ich, ale także pokazać mieszkańcom tego piekła na Ziemi, że ich widzimy, że nie są „ginący, samotni, już zapomniani od świata” (jak o zamkniętych w klatce warszawskiego getta pisał Czesław Miłosz w Campo di Fiori), że jesteśmy solidarni.

Poets for peace. Poets for Aleppo 

Last weekend of September 2016 more than 380 out of 275,000 civilians were killed in Aleppo. Last week about 100 children died there. I feel ashamed to say „about”. The word “about” in the context of war victims is disgraceful, wrote Zbigniew Herbert.

and yet in these matters
accuracy is essential
we must not be wrong
even by a single one

we are despite everything
the guardians of our brothers

ignorance about those who have disappeared
undermines the reality of the world

(„Mr Cogito on the Need for Precision”, trans. John Carpenter and Bogdana Carpenter)

We do not want to stand still in silence, although at the moment Aleppo do not need poems. We want to be Syrians guards, we want to turn everyone’s eyes towards Aleppo, but also to demonstrate to the citizens of this hell on Earth that we can see them, that they are not „those dying here, the lonely, forgotten by the world” (like those trapped in the cage of Warsaw ghetto from the poem Campo di Fiori by Czeslaw Milosz).

We wish to show them our solidarity.

Piotr Matywiecki

*** 

        Człowiek ma swoje miejsce
        nawet kiedy je traci,
        kiedy ono znika spod stóp
        niszczone.

Ale co to za miejsce?
– To on sam. Sam, razem
ze zniszczeniem

Niezniszczalny.

Jerzy Kronhold

Aleppo 

Lato minęło
nie spotkaliśmy się tak jak
marzyłem nie było
to nam dane
wyjechałaś do Langwedocji
zrywałem maliny i słodkie mirabelki
sycąc głód
wieczorami słuchałem
bełkotu Olzy
sepleniącej w łożu  kruchych łupków
liczyłem kamienie w jej ustach
omszałe otoczaki
u wezgłowia stygnącego miasta
pod koronami jesionów
czytałem  nagłówki gazet w których
powtarzało się słowo wojna
i nazwa malutkiej wyspy Lampedusa
moje myśli krążyły jak bombowce
nad Aleppo
tęskniłem
podejrzewając cię o czary
zdradę i krzywoprzysięstwo

Wojciech Bonowicz

Kiedy wrócą

Ci którzy wrócą do domów upewniwszy się
że nic im nie grozi będą zapewne milczeć.
Zamiatanie słowami stawianie ścian z krzyku
to na nic. Milczenie zwiąże kamień i drewno
kamień i człowieka kamień i kamień.
Trzeba budować więc będą budować. Będą jeść
jeśli będzie jedzenie albo tylko pić wodę
jeśli będzie woda. Nie ma co mówić
jeżeli tylko wrócą to naprawdę będzie szczęście.
Będą pozdrawiać się oczami dłońmi oniemiali:
świat też nie odzywał się do nich ostatnio zbyt często.

Krystyna Dąbrowska

Rozbudowa uniwersytetu

W nowym budynku wydziału biologii
parapety najeżone
szpikulcami przeciw ptakom.

(z tomu „Czas i przesłona”)

Joanna Roszak

ale

dzieci przygotowujące referaty o hiroszimie
często mówią o dzieciach

rozpieczętowują przytomne historie
nieodchowane i nieoszklone
rozbite na sylaby

potrzebują dobrych wieści
dalekich miast i dawnych
a najbardziej pestki która wypuści korzeń na kolejną lekcję

(w aleppo linneusz nie miałby czego badać)

za miesiąc będą dokarmiać kruki te jaskółki zimy
i budować im budki

ptak uciekinier z dalekiego miasta przyniesie im kamień
otulony w kartkę

Joanna Roszak

hotel aleppo 

kompromitujemy się normalnością
donośnym przywilejem niezwłoczności
łakomymi badaniami na czczo
subtelnymi technikami kończenia zdań kropką
szturmem na misterne dni

inaczej wyglądają trzydniowe delegacje i rozłąki
dramaty pogniecionych bo zbyt powierzchownych zapisków
nagle dają się we znaki rozwarstwione plany na wieczór
notowanie dalekich dat w kalendarzu
obiad tchnący dwoma daniami
zapisy na kurs nowego języka
czujne dotrzymywanie kroku
zgubne praktyki zwlekania z przybliżeniem
i dotrwanie do napisów końcowych

jeśli w hotelowym pokoju drżą nam ściany
to tylko gdy za oknem przejeżdża tramwaj

aleppo
nie jeździ w delegacje nie planuje drugiego śniadania
aleppo nie ma ścian
nie dotrzymuje kształtu i kroki i żadnej rzeczy która jego jest

aleppo
ładna nazwa na hotel
na miejsce do życia a nie umierania
na pokój a nie pokoje