wiersze

Urszula Zajączkowska

przedwiośnie. w lesie żarcia brak
 
to nie jest czas dla wygłodniałych zwierząt, gdy
głośny szelest martwych liści 
strupiałych badyli trzaskających
pod łapami, pazurami i racicami
dla wszystkich brzmi. 
bo w tym bezliściu wygłodniałym
wszyscy was słyszymy
wszyscy się słyszymy
wszyscy się zauważamy,
więc dobrze wiem, gdzie jesteś ty
krwisty dziku
bażancie jeszcze opierzony, kosie,
i gdzie ja jestem tu, wiecie wy,
głodne szczęki,
mordy owłosione i twarde dzioby.

cicho sza, bachory śpią!
 
Jeszcze niestłuczone kolana 
leżą na materacyku miękkim.
Gorąca herbata ciągle sucha, skórka blada, strumień wody
leniwie do niej płynie, gdzieś w podziemiach,
tuż za rogiem.
Dopiero się podnoszą
paluszki nieprzycięte,
kostki nieskręcone,
kamienie nierzucone,
i głowy bez guza, bo 
auta, łopatki i lale ciągle, ciągle tylko czyjeś i tylko czyjeś. 
Buzie, w ostatnich godzinach szansy rodzinnej fotografii 
z kompletem zębów, ziewają,
siniaki jeszcze nienamalowane,
ciągłość ciałka nieprzerwana,
guziki i dropsy leżą spokojnie w pudełku, na chwilę
przed nie-tą-dziurką w gardle,
i nie w nosie, do którego zaskakująco będą jednak pasowały.
A my, dzisiejsi pionierzy,
pędzimy,
u nas stało się już.

polsko-angielskie słówka dla medyków za 4.99 zł
 
i tak przez chwilę jestem w tym pośpiechu
piszczących wskaźników tętna,
gdy trzeba z miejsca znać odpowiedz
na migotanie przedsionków,
opuchliznę krtani,
czy wstrząs alifatyczny
 
jestem w tej sekundzie
zastanowienia,
czuje drgnięcie niepewności
słowa, które trzeba będzie wykrzyczeć
auricular fibrillation
aortic rupture 
pneumothorax
ale tu jest zupełnie czysto,
tu jest cicho i gra spokojna muzyka,
są książki, kawa i ciastka,
i nic więcej się nie wydarzy,
bo właściwie dla mnie
to tylko takie słówka,
niezobowiązujący trening
jak latanie na symulatorze,
albo strzelanie do tarczy
gdzie tylko narysowany jest człowiek

spotkanie z fotografikiem przyrody
 
na białej ścianie
rzuca światła swoich fotografii
i opowiada o brzózkach bielutkich
i liściach jesienią,
jak złoto. jak ogień.
a tu mamy dęby,
potężne, grube pnie,
jak to dęby. silne. stare.
i kwiatki konwalii. z rosą.
te kropelki to perełki.
i piękne jest też czerwone światło
między koronami drzew.
tu muchomor.
tam borowik.
klony to mają skrzydełka,
żeby latać.
a dmuchawce to nie mlecze.
to mniszki.
siedzę niby luźno, ale strasznie się wstydzę,
bo czuję się całkiem jak 
burdelmama 
na wykładzie o tym
jak to motylki i pszczółki 
mają zwyczaj robić.

zielniki. sesja poprawkowa
 
zaliczanie zielników
jest jak
zaliczanie. 
oto leży ciało
wyrwane,
jest już całkiem po. 
teraz on na nią patrzy
i nie pamięta
jak się nazywa.

Urszula ZajączkowskaUrszula Zajączkowska – urodzona w 1978 roku, poetka, botaniczka, artystka wizualna i muzyk, adiunkt w Samodzielnym Zakładzie Botaniki Leśnej SGGW w Warszawie. Studiuje wzrost, anatomię i ruchy roślin. Bada ich aerodynamikę oraz biomechanikę. Jej debiutancki tomik poezji „Atomy” (2014) był nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w 2015 roku. W tym samym roku, wraz z grupą artystów stworzyła projekt artystyczny „Cambium Killers”, który jest wyrazem sprzeciwu wobec punktowego systemu oceny w nauce. W 2016 roku stworzyła film „Metamorphosis of Plants”, powstały z inspiracji dziełem J.W. Goethego pod tym samym tytułem. Jest to ekspresja na podstawie naukowych nagrań ruchów roślin powiązana z tańcem solisty Baletu Narodowego, Patryka Walczaka. Film wygrał Scinema Festival of Science Film w kategorii Najlepszy Film Eksperymentalny/Animacja. W 2017 roku Zajączkowska została finalistką FameLab, konkursu popularyzatorskiego dla naukowców, organizowanego przez Centrum Nauki Kopernik i British Council. W swojej twórczości stara się zasypywać podziały między nauką i humanistyką, a także wypracowywać nowe języki opisu relacji człowieka z przyrodą. Na początku 2017 roku ukazał się jej nowy tomik poezji, „minimum”, wydany przez wrocławską oficynę Warstwy. W przygotowaniu jest również książka o roślinach, pisana we współpracy z wydawnictwem Marginesy.