Arabska wiosna
Rolando orlando krew kwiaty kamienie
butelki z benzyną wymierzone w cienie
pismo jest arabskie albo nieczytelne
rzygacze i maszkary leżą na ulicach
to wy synowie dostatku i biedy
bezdomni zrośnięci bosonodzy
z wężami zamiast włosów zębami jak kły
pies was lizał – pieścił prąd
ogień grad i śnieg lód i wicher burz – o Panie!
psie niewierny!
ty szmato podarta jak sztandar nad miastem
prawie jak swastyka lub złamany krzyż
jak słońce palące swoje widziadła
jak słońce palące swoje straszydła
czarownice wiedźmy trzeba was utopić
psie marnotrawny – trzeba was udupić
będziesz leżał!
gdzie zgięty jest kark i złamany krzyż
gdzie każdy twój krok to wyrwanie nóg
z wnyk żelaznych czarnych jam
tych kikutów rąk tych kikutów nóg!
w całunach lub szmatach
a więc żywcem w ziemi –
pismo jest arabskie albo nieczytelne
z jednej strony równe z drugiej poszarpane
wywrócone na lewo rozprute urwane
za wiosnę ludów i za sztukę walk
armatni strzał –
z kim się biłaś dziewczyno biłam się z betonem
z kim napierdalałaś
zarywałaś noce i traciłaś dni
w ruinach Aleppo
ruina Warszawy – hej panie dygnitarzu
poeto piosenkarzu
mamy butelki z benzyną i mamy kamienie
wymierzone w cienie:
srebrną kulę w ustach
ofiarę śmiertelną –
nie żyje obywatel Jan Potocki
tańczył sarabandę w poprzednim stuleciu
kiedy padał biały śnieg
zwykł był kłaść ślad wilczych łap:
pisać głoskami Balsazara RUINA
dom żarty grzybem
pożarty kołatkiem
z dachem który ciągle zrywa się nad głową
just to take you to the theatre!
operation theatre –
I have advanced algorithms running in my mind
wiatr się zrywa
wiatr przewraca kosz śmieci butelki kamienie
wymierzone w cienie:
pałka zapałka dwa kije!
kto się nie chowa –
jedną rękę złamaną przewieś jak karabin
dłoń zawiń w bandaże – rękawice do boksu
służące do seksu – taśmy – strzępy prac:
do abordażu potwornych kochanków!
do mądrości
do kochających i kochanych
istot o 4 ramionach – z zamkniętymi oczami
rozrzuconymi włosami 4 nogami i 2 głowami
z głową suki – z głową psa!
psie – masz ramiona strzelca
masz ramiona krzyża
masz długie ramiona
lecz noc jest za krótka – za krótka jest noc!
masz bierz ją wszystko
możesz brać wszystko – ziele świętego Jana
dzwonki panny Marii
pępownik przestrzelon dziurawiec!
możesz brać wszystko z rewolwerem w dłoni
z karabinem przy dupie
na straży tych spraw – niech nas bierze khat!
niech zalewa krew
niech toczy nas czerw!
krew wkurw i czerw – o kwiaty!
kamienie! butelki z benzyną
wymierzone w cienie!
gdy noc jest najkrótsza! – możesz brać siłą
kwiat jednej nocy
owoce granatu
rozgniecione czarne czerwone jagody
podtrzymać narrację!
utrzymać erekcję
podnieść w górę pieśń!
dość! oto kara –
spadłam jak dziecko wywijając ramionami
krew kwiaty ogień klejnoty
czarne oko z popielnika!
jak iskierka zgasła –
nie mam już kości lecz miedziane druty
żebra jak żelazne drągi! lecz wyzdrowieję
jeszcze będę wygrażać z wściekłości
połamaną ręką chłopakom z Indii –
Pakistańczykom! jeszcze się będę wyrażać
running advanced algorithms in your mind
z kawą stygnąca i parującą na wietrze
wchodzę w coraz większą mgłę –
z tego miejsca cię już nie widać Arturze
życzę szczęścia wiosną – życzę dużo błota!
ktoś uderza w bęben – pada biały śnieg
lecz kiedy stopnieje! ach – kiedy raz
stopnieje śnieg znikną ślady wilczych łap:
krew kwiaty kamienie! butelki z benzyną
wymierzone w cienie!
Agnieszka Mirahina – rocznik '85, poetka, autorka tomów wierszy „Radiowidmo” (Biuro Literackie 2009), „Do rozpuku” (WBPiCAK 2010) i „Widmowy Refren” (Forma 2014). Mieszka na Cyprze.