Dobre intencje
E/I, fot. Aitor Arutti

12 minut czytania

/ Muzyka

Dobre intencje

Bartosz Nowicki

W swoich multiinstrumentalnych projektach Szymon Wójcik i Szymon „Pimpon” Gąsiorek nie ulegają pokusie epickiego rozmachu, typowego dla wieloosobowych składów wywodzących się z tradycji jazzowej

Jeszcze 3 minuty czytania

Muzyka nagrywana przez duże składy na krajowym podwórku miała w minionym roku swoje chwile chwały głównie za sprawą oktetu Marka Pospieszalskiego. Koniec 2023 przyniósł jednak jeszcze dwie zjawiskowe płyty: septetu E/I Szymona „Pimpona” Gąsiorka oraz dziesięcioosobowego kolektywu Szymona Wójcika. Pod względem rozmachu stanowią one przeciwieństwo epickiego „No Other End of the World Will There Be”, ale jakością muzyczną i unikalnością artystycznej wizji mają równie wiele do zaoferowania.

Kierowanie dużym zespołem muzyków już na starcie oferuje potencjał o ogromnej sile rażenia. Przed liderami takich składów stoi często pokusa epickiego rozmachu i szarżowania dramaturgią, zwłaszcza w przypadku jazzowego repertuaru. Po znacznie bardziej wyrafinowane środki sięgnęli natomiast Gąsiorek oraz Wójcik, którzy stając na czele wieloosobowych składów, nagrali płyty skupione na brzmieniu, detalach i nastroju. Albumy imponujące powściągliwością ekspresji i zdyscyplinowaniem w realizacji ściśle nakreślonych koncepcji.

Szymon Wójcik All the Wonders of Six Little Spoons, Gotta Let It Out 2023Szymon Wójcik „All the Wonders of Six Little Spoons”.
Gotta Let It Out 2023
Zarówno Gąsiorek, jak i Wójcik kształtowali swoje instrumentalne i kompozytorskie umiejętności na zagranicznych uczelniach. Pierwszy z nich na kopenhaskim Rytmisk Musikkonservatorium, gdzie w wielokulturowym środowisku, a zarazem w towarzystwie całej plejady wykonawców, którzy stanowią aktualnie o sile polskiego jazzu (m.in. Franciszka Pospieszalskiego, Kuby Więcka, Grzegorza Tarwida czy Kamila Piotrowicza), mógł do woli eksperymentować, poszukując własnych ścieżek. Nieco bardziej kręta była droga Wójcika. Podczas gdy większość młodych uzdolnionych muzyków wybierało kierunek kopenhaski, on w ramach wymiany studenckiej trafił z katowickiego wydziału jazzu wprost do Syddansk Musikkonservatorium w Odense. Dołączył tam m.in. do saksofonisty Jerzego Mączyńskiego, z którym później współtworzył jazzrockowy zespół P.E. Quartet czy RASP Lovers. W Danii Wójcik spędził zaledwie rok, po czym postanowił kontynuować edukację na Hochschule für Musik und Tanz w Kolonii, gdzie studiował kompozycję w Instytucie Muzyki Nowej pod kierunkiem Brigitty Muntendorf. Ostatecznie i tak trafił do Kopenhagi, gdzie obecnie przygotowuje się do obrony pracy magisterskiej z muzyki elektronicznej, studiując pod kierunkiem m.in. Ellen Arkbro, jednej z najbardziej oryginalnych twórczyń z nurtu organ drone.

Studia w międzynarodowym gronie zaowocowały wspólnymi projektami, zwłaszcza w przypadku Gąsiorka zaangażowanego nie tylko w szereg muzycznych składów (m.in. Wood Organisation, Pimpono Ensemble), ale i w prowadzenie labelu Love & Beauty Music oraz kuratorowanie Idealistic Festival (wraz z pianistą Kamilem Piotrowiczem). W 2023 roku w krakowskim labelu Instant Classic ukazała się płyta „Past And Future Don’t Exist And Now Is The Rhythm” Pimpono 2+4, na którym dwie perkusje i cztery dęciaki z werwą poruszają się w jazzowych ramach, błyskotliwie splatając ze sobą formy eksperymentalne z rozrywkowymi.

Z kolei Wójcik po etapie jazzrockowego grania w stałych, regularnych składach stopniowo zaczął oddalać się od swojego jazzowego backgroundu. Odnalazł się w kolońskim środowisku artystów klasycznych, związanych ze sceną muzyki współczesnej. Współpracował m.in z zespołem Ensemble Musikfabrik specjalizującym się w repertuarze współczesnym oraz z muzykami ze sceny improwizowanej. To właśnie z tego grona skompletował dziesięcioosobową orkiestrę, z którą zrealizował swoją autorską płytę „All the Wonders of Six Little Spoons”. Występuje na niej w podwójnej roli jako gitarzysta i kompozytor całego materiału. I mimo że jest to pierwsze (płyta została nagrana jeszcze w 2021 roku) doświadczenie muzyka w kierowaniu tak dużym składem, rezultat tej pracy imponuje artystyczną wizją i wyrafinowaną formą, która wykluwała się w egalitarnym procesie. Jak czytamy w tekście towarzyszącym wydawnictwu, autorowi zależało na zerwaniu z „hierarchiczną relacją na linii kompozytor – wykonawca”, którą zaobserwował w środowisku muzyki współczesnej.

„Dla mnie, osoby muzycznie ukształtowanej przez granie w zespołach i tworzenie w kolektywach, ten rodzaj współpracy wydawał się bardzo nienaturalny. W tym projekcie jestem przede wszystkim kompozytorem, jednak zależało mi, aby być również członkiem zespołu i być w tej muzyce od środka” – zdradza w rozmowie Wójcik. Pracując nad płytą, konsultował swoją muzyczną koncepcję ze wszystkimi członkami zespołu, biorąc pod uwagę ich predyspozycje instrumentalne czy określając sposoby improwizacji, która na skrupulatnie rozpisanym „All the Wonders of Six Little Spoons” została doprecyzowana przez kompozytora przede wszystkim w kwestii doboru środków wyrazu. „Zależało mi na bardzo konkretnej palecie niestandardowych brzmień i pod tym względem kompletowałem zespół” – podkreśla Wójcik.

Szymon Wójcik i jego zespół, fot. Ludwig LedererSzymon Wójcik i jego zespół, fot. Ludwig Lederer

Płyta „All the Wonders of Six Little Spoons” jest dokumentem twórczego przełomu Wójcika. Portalem między twórczością zorientowaną jeszcze na jazzie a poszukiwaniami już na polu muzyki współczesnej. Istotną rolę odgrywają na niej zatem kontrasty, zwłaszcza jeśli chodzi o dynamikę nagrania. Długim ambientowym wstęgom towarzyszą tu krótkie, kunsztowne frazy, głównie dęciaków wymieniających między sobą pojedyncze dźwięki, rzadko splatając się w dłuższe motywy melodyczne. Dominujący jest tu jednak stan nieważkości, w którym dryfują instrumenty. Nawet perkusja została zaangażowana bardziej do tworzenia ażurowego szkieletu kompozycji niż do ich rytmizowania. Wyjątkiem od tej reguły jest transowa część kompozycji „Socrates im Supermarkt 2”, czerpiąca jeszcze z jazzrockowej sztancy.

Miarą panującej na płycie dramaturgii są partie wokalne prowadzące całą narrację. Wykonywane są przez Theę Soti, pochodzącą z Serbii artystkę eksperymentującą z głosem i poszerzonymi środkami ekspresji. Na płycie Wójcika deklamuje ona bądź aranżuje na quasi-piosenkowe formy teksty Gertrudy Stein pochodzące z książki „Tender Buttons”. Rzadkie, ale doskonale rozplanowane w strukturze całego materiału są pochodzące z jazzowego rezerwuaru crescenda, w których odzywa się echo free. Ich struktura jest jednak krucha i chwiejna. Tuż po osiągnięciu kulminacji współbrzmienia instrumentów rozpadają się na krótkie fragmenty i pojedyncze dźwięki, przybierając mozaikowy charakter. To świadome nawiązanie Wójcika do abstrakcyjnej prozy Stein, która strukturą swojego autorskiego języka literackiego chciała oddać idee przyświecające zaprzyjaźnionym z nią kubistom. Płytę wieńczy jednak utwór, którego tekst został napisany przez Monikę Orpik, fotografkę, artystkę intermedialną i tekściarkę (również autorkę okładki płyty). „Daffodils” odgrywa rolę odskoczni od niekonwencjonalnej twórczości Stein. „Jest to tekst zdecydowanie osobisty i bardzo zależało mi, aby znalazł się na płycie. «Daffodils» to też kompozycja, która powstała jako ostatnia i wydawało mi się naturalne, aby zamykała album” – stwierdza Wójcik.

E/I extension/immersion, Instant Classic 2023E/I „extension/immersion”.
Instant Classic 2023
Idea demokratyzacji procesu twórczego, która przyświeca również Szymonowi Gąsiorkowi, liderowi septetu E/I, to tylko jedno z zaskakująco wielu podobieństw, jakie łączą go z koncepcjami Wójcika. Projekt E/I (rozwinięciem tego skrótu jest „emission/intention” – „emisja/intencja”) powstał w momencie, kiedy Gąsiorek kończył konserwatorium w Kopenhadze.

„Zastanawiałem się, jak stworzyć muzykę, która jest pozbawiona zbędnych elementów. Jak ograniczyć ekspresję i co pozostawić, żeby sprowadzić ją do samej esencji. Chciałem skupić się na dźwięku samym w sobie, na jego emisji. Stąd «emission», pierwszy człon nazwy” – tłumaczy w rozmowie Gąsiorek. Z kolei „intencja” jest rozumiana w najbardziej uniwersalnym znaczeniu tego słowa. „Dla mnie dźwięk stanowi nośnik intencji pozadźwiękowej. Tak jak w modlitwie. Modlisz się z jakąś konkretną myślą, dedykacją. Uważam, że tak samo można grać dźwięk” – kontynuuje perkusista, nie zdradzając jednak, jakie intencje towarzyszyły mu podczas nagrywania i odtwarzania nagrań z obu wydawnictw zespołu. Chętnie jednak przywołuje anegdotę o Johnie Coltranie, który grał swoją duchową muzykę choremu przyjacielowi, co rzekomo miało wpływ na poprawę jego kondycji.

Do realizacji swojej idei Gąsiorek zaprosił muzyków, z którymi w większości już współpracował. „Skład projektu układałem specjalnie pod tę ideę. Zależało mi na tym, aby muzycy poważnie potraktowali pomysł grania muzyki bardzo minimalistycznej, żeby grając nieraz jeden dźwięk, przez kilka–kilkanaście minut czuli się w tym komfortowo. Dobierałem artystów, którzy eksplorują swoje instrumenty pod względem możliwości brzmieniowych, eksperymentujących z rozszerzonymi technikami ekspresji” – tłumaczy.


Pierwsza płyta zespołu E/I została zarejestrowana w studiu, ale już druga, „extension/immersion”, która ukazała się pod koniec 2023 roku, nagrywana była w nieczynnej (udostępnianej jedynie na specjalne artystyczne projekty) wieży ciśnień w Brønshøj, dzielnicy Kopenhagi. Akustyka miejsca i jej kilkudziesięciosekundowy naturalny pogłos znacząco wpłynęły na brzmienie minimalistycznych form zespołu. Kompozycje z płyty „extension/immersion” zostały zredukowane do tak prostych form, że w swojej ascetyczności sprawiają wrażenie ćwiczeń warsztatowych bądź dźwiękowych wprawek poprzedzających występ. Jak sugeruje sam autor: „W tej muzyce nie chodzi o zaskoczenia”.

Otwierający utwór „excitement” sprowadza się do regularnych „uderzeń” wydawanych wspólnie przez sekcję dętą i perkusyjną centralę. Wystrzeliwane dźwięki skanują kubaturę wieży ciśnień imponującym pogłosem w taki sposób, że za sprawą samego nasłuchiwania moglibyśmy odtworzyć jej architekturę. W kolejnym utworze („endurance”) wsłuchujemy się z kolei w długie, proste dźwięki, głównie saksofonów, które po kolei dochodzą do głosu, generując finalnie monstrualne przedęcia, które zdają się wypełniać każdy zakamarek żelbetowej konstrukcji. Dźwięki rezonują długimi cieniami, stopniowo zlewając się z nimi. Przestrzeń pęcznieje od dźwięku. Nie wiadomo, co jest jego źródłem, a co echem. „exhaustion” został oparty na krótkich pętlach dęciaków napędzanych rytmem cyrkulacyjnych oddechów. Sekundują im szybkie regularne uderzenia perkusjonaliów. Wspólnie wywołują transowe pobudzenie w duchu free jazzu. W „inności” i „incredible” w gęstwinie rezonujących gongów i dronujących instrumentów dętych do głosu dochodzą głębokie i chropowate brzmienia skrzypiec i wiolonczeli. Obie kompozycje mają mocno ceremonialny charakter, zwłaszcza druga, w której został wykorzystany indyjski shruti box, ujawniający swoje niezwykłe bogactwo harmoniczne. Towarzyszą mu także donośne ewokacje Gąsiorka.

Wynikiem splotu formalnej prostoty i ściśle ustrukturyzowanej kompozycji z intencją, która jawi się tutaj jako element metafizyczny, jest energetyczny i niezwykle intensywny brzmieniowo materiał. Jeśli patronką albumu Wójcika była Gertruda Stein, to dla eksperymentów Gąsiorka właściwym punktem odniesienia może być Pauline Oliveros i jej eksperymenty z pogłosem –„Deep Listening”, jedna z fundamentalnych płyt awangardy XX wieku, została zarejestrowana w podziemnej cysternie na terenie dawnych koszarów w Port Townsend.

W swoich multiinstrumentalnych projektach Wójcik i Gąsiorek nie ulegają pokusie epickiego rozmachu, typowego dla wieloosobowych składów wywodzących się z tradycji jazzowej. W przypadku obu kompozytorów instrumentalistów punktem wyjścia jest ściśle sprecyzowana idea, zaś element jazzowy – mimo że obaj wywodzą się z tego środowiska – pojawia się jako jeden z fragmentów konceptualnej układanki. Obie realizacje zachwycają powściągliwością, a przy tym spektakularnością brzmień (Gąsiorek) i wyrafinowaniem kompozycyjnym (Wójcik). W obu przypadkach, mimo ściśle wytyczonych ram, pozostaje miejsce na improwizację, choć finalnie obaj twórcy przedkładają kolektywną współpracę nad solowe popisy.